
-
1180recenzji
-
1011ocen
-
680pozytywnych
-
331negatywnych
-
6.2średnia
-
67%pozytywnych
-
1.0odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Gwarancja spędzenia czasu bez wysilania ani jednej z wielu szarych komórek.
-
Scenariusz "Pracownika miesiąca" został tak pomyślany, że anomalia państwa opiekuńczego w wydaniu francuskim zostały skonfrontowane z tymi, gdzie od dawna również były wyniesione na piedestał.
-
Ekspresja twórców tej pełnej inicjatyw wizualnych fabuły jest niczym nieograniczona, zaś przywiązanie do historycznych realiów mocno naciągane.
-
Jeśli można w ogóle zestawiać francuską produkcję wobec jej podobnych, to tylko chyba na zasadzie ekscentrycznej ciekawostki z gatunku: co śmieszy innych?
-
Utknął gdzieś pomiędzy realizmem Jasona Bourne'a, a bajkowością Johna Wicka. Wyszło zjadliwie, ale po seansie nie do końca można czuć satysfakcję z tego co się zobaczyło.
Najwyżej ocenione
-
Bardzo dobra animacja, ze świetną stylistyką, cudownym pomysłem i odrobiną szaleństwa stała się arcydziełem. Znak jakości i najwyższe słowa uznania.
-
Mocno wystylizowane kino, ale niezapominające o zbudowaniu historii.
-
Wspaniałe widowisko, pełne niezapomnianych widoków, i postaci, których losy potrafią przejąć. Jest tu tyle rzeczy, o których mógłbym opowiadać godzinami, tyle ukrytych meta-treści, tyle niesamowitych aluzji i metafor, tyle sprytnych społecznych komentarzy, i przejmujących wątków...
-
Krzyczeli, bo dopadła ich inspiracja. Bez bezpłciowego benefisu studium nie tylko muzyczne. Zachwycająca zbrodnia na normalności w kilku zapisanych po brzegi rozdziałach.
-
Naprawdę chciałabym więcej widzieć filmów tak pięknie zrealizowanych i przedstawiających takie właśnie historie. Warto obejrzeć, warto się przenieść w ten obraz oczami duszy i zrozumieć parę spraw.
Najniżej ocenione
-
Przy poprzednich częściach serii jakoś się jeszcze bawiłem.
-
Kompletna katastrofa.
-
Współczesne kino propagandowe, nastawione na łopatologiczną i subiektywną prezentację faktów.
-
Otwarty gwałt na kinematografii.
-
Twórcy nie spełniają żadnych założeń związanych z produkcją filmową - kaleczą scenariusz, obraz i aktorstwo, a przy tym znęcają się nad widzem, każąc zapłacić im za chory twór niespełnionych ambicji.
Odrębnie ocenione
-
Nierówności i wtórności zaczynają się już na poziomie budowania naszych postaci. Znowu mamy horror, w którym audycje przemocy i bólu rozpoczyna bezmyślność i po prostu zaawansowana głupota postaci.
-
Ani nie wzrusza, ani nie daje do myślenia. Za to jedną rzecz robi skutecznie - przeraża.
-
Czujemy się osaczeni przez wielość metod wywołania w nas przerażenia, gdzie tak naprawdę fabularnie nie docieramy do niczego ciekawego. Film prowokuje chwilami uczucie jakby uderzał na oślep - ma dużo pomysłów, ale są one albo już zużyte albo kompletnie nie komunikują się z resztą, przez co nie ma mowy o spójności w produkcji.
-
Nie czujemy ciężaru tej historii, stanów emocjonalnych bohaterów, gęstości, którą obiecuje fabuła, czy mroku. Jest umownie, bezpiecznie i szalenie nieautorsko. Wątki są w trakcie porzucone, tak i My porzucimy w Labiryncie szybko z daleka od siebie po seansie, bo emocje utkną w labiryncie, a widz się z niego bez problemu wydostanie.
-
Niestety Kevin Feige i jego świta postanowili zrobić sobie żarty z widzów i zaserwowali nam serialowego zakalca, o którym najlepiej, jak najszybciej zapomnieć.