-
W przydługim "Sercu z kamienia" jest takich schematycznych scen za dużo.
-
Wciągająca i dobrze napisana historia, z intrygującymi bohaterami, w których wierzę niemal od pierwszej sceny. To subtelny i bardzo delikatny film o dorastaniu i poznawaniu samego siebie, ale przy tym pokazujący też ciemną stronę bycia nastolatkiem, gdzie problemy z rodzicami i akceptacją wśród rówieśników mogą doprowadzić do najgorszego.
-
Rewelacyjne zdjęcia to tylko jeden z wielu elementów, które spowodowały, że "Serce z kamienia" na bank podbije nawet najbardziej skamieniałe serca w sali kinowej. To niezwykle szczery i prawdziwy obraz dorastania z nadspodziewanie autentycznymi rolami głównych bohaterów.
-
Dawno nie widziałam filmu, który w tak mądry sposób eksponowałby nasz upór w strukturalizowaniu świata.
-
Długi i wolny film, przekrojowo ukazujący problemy społeczne. Nienaganna realizacja sprzyja zaangażowaniu widza w przedstawiane historie. Obraz jest realistyczny i wiarygodny. Potrafi bawić, wzruszać i zatrważać. Obserwowane przykre zdarzenia momentami wywołują też niesmaczną pustkę, prowokując do refleksji.
-
Cała ta historia - mówiąca nie tyle o miłości, co o poczuciu winy - jest opowiedziana bardzo subtelnie, delikatnie, bardziej sugerując, niż pokazując wprost. I umieszczona w bardzo fotogenicznym otoczeniu.
-
Ta historia mimo, że fizycznie jest daleko od centrum Islandii i życia wielkomiejskiego, nie ogranicza się do dwóch domków i konkretnej, zamkniętej społeczności, a wiele mówi piękną i poetycką narracją o mentalności islandzkiej.
-
Nastoletniość smakuje u Guðmundssona egzystencjalnym kryzysem, a reżyser zgrane tropy kina młodzieżowego przekuwa w misterne filmowe poematy: z wyczuciem balansuje na granicy komedii i dramatu społecznego, miesza nową przygodę z seksualną inicjacją, dokumentalny realizm - z subiektywną emocją.
-
Wyjątkowy sposób opowiada o inicjacji w dorosłość. Nieśpieszna narracja towarzyszy młodym nastolatkom w ich próbach dorastania zarówno do męskości, jak i odwagi w nazywaniu własnych uczuć oraz emocji.
-
Nie ma w "Sercu z kamienia" pewności, z którą kreowała swoją opowieść Celine Sciamma w filmie "Chłopczyca". A szkoda, bo chłopcy w filmie Gudmundssona to para, o której trudno będzie zapomnieć.
-
Wtórność tematyki sprawia, że trudno się nią specjalnie przejąć. Tylko w jednym miejscu seans faktycznie potrafi przejąć - film ma fantastyczne zakończenie, chyba najlepszą puentę, jaką można wymyślić dla tego typu historii.
-
Dawno w kinie nie widziałem tak dokładnego studium rodzącej się seksualności. Udało się odtworzyć towarzyszące widowni uczucie niepewności, które jest nieodłącznym elementem odkrywania swojej tożsamości.
-
Gudmundsson bezbłędnie wykorzystuje naturalne światło i ekspresyjną pracę kamery, pomysłowo unika ckliwości, zestawiając ujęcia bezkresnych pejzaży i romantycznych eskapad z niepokojąco syntetyczną ścieżką dźwiękową Kristiana Eidnesa Andersena. Nad wyraz subtelnie reżyser prowadzi też młodych naturszczyków.
-
Genialny film, który w swojej kategorii może konkurować chyba tylko z "Boyhood" Linklatera.
-
Największym atutem filmu są rewelacyjne zdjęcia. I to zarówno krajobrazowe, jak i w zamkniętych pomieszczeniach, często klaustrofobicznych, jak: namiot, czy scena pod kołdrą. Film jest odrobinę za długi. Ale i tak warto się w niego wgłębić.