
-
799recenzji
-
798ocen
-
550pozytywnych
-
248negatywnych
-
6.2średnia
-
69%pozytywnych
-
1.0odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Reżyser dobrze wie, jak wyglądają norweskie realia. Sympatyzując z tymi najbardziej poszkodowanymi przez rosnące oczekiwania, trafia w punkt, jeśli chodzi o analizę pewnego zjawiska socjologicznego, co nie zmienia faktu, że nie eksploruje wystarczająco tematu, a jego bohaterowie, choćby i kontestowali społeczny rytm w stopniu maksymalnym, to są jednak wyjątkowo nijacy.
-
Mógłby posłużyć za klamrę spinającą drogę życiową i wywrotową twórczość słynnego fotografa, a przede wszystkim to, jak na przestrzeni lat była ona przez świat postrzegana.
-
Obraz autentyczny i bezpretensjonalny, co nie oznacza bynajmniej, że wolny od wad, kino łączące cechy swoich postaci - zarazem liryczne i jazzowe.
-
To kalejdoskop uczuć i nastrojów, momentów budujących, wzruszających i tych, które uderzają niczym kant dłoni w grdykę aż brakuje tchu.
-
Kino szczere, osobiste, proponujące tragikomiczne spojrzenie na porządek żałoby.
Najwyżej ocenione
-
Wart wszystkich nagród świata i jeśli oglądacie w roku tylko jeden film, w 2019 powinien być to właśnie ten - nie wierzę, że w ciągu najbliższych miesięcy na ekrany polskich kin trafi bardziej spełnione dzieło.
-
Zaskakująco ambiwalentny film: brutalna kpina z amerykańskiego snu o równości połączona z jego cichą afirmacją.
-
Przejmujący, uczciwy, bezwzględny, piękny. Ukazujący psią egzystencję z... psiej perspektywy.
-
László Nemes odrzuca szeroko zakrojone narracje i wyświechtane konwencje na rzecz nagiego doświadczenia, trudnego do wytrzymania sensorycznego piekła. To prawdopodobnie najbardziej dosadny film o Holokauście, jaki kiedykolwiek nakręcono.
-
Bardzo to gorzka lekcja dzisiejszego świata i film, po którym trudno spokojnie zasnąć.
Najniżej ocenione
-
Nie ma nic gorszego, niż cukierkowa narracja z amerykańskich przedmieść.
-
Ewidentnie jeden z najgorszych polskich filmów roku.
-
Dosłownie wszystko jest kalką/symulacją wykonaną na dodatek w bardzo złym stylu.
-
Ewidentnie nieudany film, w którym po raz kolejny próbowano wykreować układ epizodów o życiu współczesnych Polaków.
-
Z filmu Kingi Lewińskiej wcale nie poznacie siedmiu odkrywczych prawd o facetach. Za to bezpowrotnie stracicie dwie godziny ze swojego życia i pieniądze zainwestowane w bilet.
Odrębnie ocenione
-
Nie ma nic gorszego, niż cukierkowa narracja z amerykańskich przedmieść.
-
Na ekranie zazwyczaj olśniewająca urodą Theron przepoczwarza się w męczennicę macierzyństwa. Wielkie zwały tłuszczu i obrzmiała twarz. Niechlujny ubiór, zrezygnowane pozy. To wszystko jest prezentowane widzom ze wściekłą nachalnością, której nie łagodzi raczej przeciętnej jakości humor.
-
To nie jest film o kotach. Ten film jest niczym kot. Fabuła - lub coś, co ją przypomina - przechadza się tu własnymi ścieżkami nie zważając na nic, a i tak wszystko się wybacza. Twórcy konstruowali ten obraz zapewne mrucząc z zadowolenia, i rzeczywiście, wizualnie jest to dzieło bez zarzutu: popis elegancji i szyku.
-
Filmowy półprodukt - wizualizacja czegoś, co się po prostu nie udało.
-
Jest filmem trudnym do polecenia. Mimo kilku nawiązań nie otrzymujemy europejskiej wersji "Thelmy i Louise", a komedia zapowiadana przez niefortunny polski tytuł ogranicza się najwyżej do kilku uśmiechów. Przejmującego dramatu także nie uświadczymy - przez grę Bruni Tedeschi i artystyczne decyzje reżysera.