-
"Syn Szawła", dzieło wybitne i ze wszech miar spełnione, przywróciło drżenie nastolatka który po raz pierwszy obejrzał niegdyś wajdowski "Popiół i diament" i poczuł się z tym brzemieniem nieswojo - byłem zachwycony i jednocześnie przestraszony wizją świata, którego nie znałem i nie chciałem nigdy poznać.
-
Nie wiem, czy można sobie wyobrazić lepszy debiut. László Nemes wszedł do filmowej ekstraklasy już dzięki pierwszemu swojemu filmowi, udowadniając, że drzemią w nim pokłady niezwykłej precyzji, perfekcjonizmu, ale również wrażliwości na sprawy estetyczne.
-
Nigdy wcześniej nikt nie pokazał niemieckiego obozu zagłady oczami trupa.
-
Tak - bo film Nemesa jest zdecydowanie wyjątkowy, drobiazgowo zaplanowany i noszący w sobie ducha tak bliskich mi dzieł jak opowiadania Borowskiego i spowiedzi Sołżenicyna. Nie - bo nie uważam Syna Szawła za arcydzieło, głównie ze względu na całkowicie obcą mi stylistykę.
-
Mi ta produkcja wydała się dobra pod pewnymi względami, lecz nie fantastyczna i być może niezbyt warta Oscara.
-
Rewelacyjne zdjęcia w połączeniu z nienachalnym montażem i reżyserią sprawiają, że intymna historia bohatera płynnie spaja się z szerszym spojrzeniem na obraz zagłady ludzi.
-
Stara się jak najdokładniej przybliżyć terror tamtych chwil. Szokując, wstrząsając, przerażając momentami do żywego.
-
Wybierając się do kina, warto jednak pamiętać, że mamy do czynienia z obrazem znacznie różniącym się od "Pianisty" czy "W ciemności", w "Synu Szawła" László Nemes postawił bowiem na skrajny naturalizm. Seans może tym samym sprawić potworny ból.
-
Warty zobaczenia, zupełnie inny od obozowych produkcji, które do tej pory mieliśmy okazję oglądać w kinie.
-
Śmiała i innowacyjna reżyseria pozwoliła Nemesowi stworzyć niezwykły i jedyny w swoim rodzaju klimat, "Syn Szawła" może spokojnie zajmować miejsce wśród tak pięknie nakręconych filmów jak "Lista Schindlera" i "Pianista".
-
8.823 sierpnia 2017
-
-
Przytłaczający wręcz emocjonalnie film węgierskiego twórcy osacza nas wizją Zagłady. Pozwala ją przeżyć w kinie niemal namacalnie.
-
Trzeba przyznać Nemesowi, że potrafił stworzyć bardzo sugestywny film z pogranicza sensacyjnego non-fiction i wartkiej gry komputerowej.
-
Dzieło wybitne. Może nie do końca przełomowe, ale na pewno otwierające nowy rozdział w historii filmowej refleksji nad Holocaustem. Wojenne piekło rozsadza ekran.
-
Konsekwentnie zrealizowane, perfekcyjne kino.
-
Wracając do głównego bohatera: ludzki aspekt tego filmu jest przejmujący. Artystyczny - też wysokiej próby. Ale propagandowa warstwa takich filmów zwykle okazuje się najbardziej trwała.
-
To nawet nie film. To młot pneumatyczny dla tych, którym choćby przez chwilę przeszło przez myśl: "To było przecież tak dawno. Zapomnijmy".
-
Zostanie z Wami jeszcze na długo po seansie.
-
Dostarcza tak ogromnego ładunku emocji, że wielu widzów może nie być w stanie poradzić sobie z tak wymagającym, w pewnym sensie wyniszczającym emocjonalnie doświadczeniem, ale film Nemesa trzeba obejrzeć.
-
Nie będę wam podpowiadał. Nie będę nic sugerował, poza tym, że warto na "Syna Szawła" iść do kina a potem... nie rozmawiać o nim przynajmniej przez pół godziny. Szybkie myśli nie są w tym wypadku dobrą strategią.
-
Obraz momentami wywołujący w widzu niemal fizyczny ból, choć z punktu widzenia filmowej sztuki zrealizowany znakomicie. Może nawet zbyt znakomicie, bo przerażający świat krematoriów ukazany jest na ekranie z precyzyjną artystyczną konsekwencją.
-
Takiego filmu o Holokauście jeszcze nie było. Węgierski "Syn Szawła" to arcydzieło.
-
Uderzyło mnie, co powiedziała o tym filmie znajoma religijna Żydówka: to martwe ciało, które Szaweł przez pół filmu dźwiga w worku na ramionach, nie tylko nie "uczłowiecza" obozowej rzeczywistości, ale przeciwnie - traci znaczenie, staje się obojętnym "rekwizytem", który odciąga naszą uwagę od porzuconych po drodze ludzkich wątków. To właśnie ten enigmatyczny wątek z innego porządku, sprzeczny z estetyką filmu, sprawia, że wychodzę z kina dziwnie zobojętniały.
-
Bardzo dobry, trudny, ale wart tego, by się nad nim pochylić.
-
Jeśli nie interesuje nas "prawda historyczna", tylko kino, "Syn Szawła" zapewni nam dwie godziny wzruszeń. Jeśli oczekujemy dokumentu, Nemes raczej nas oburzy.
-
Rodzaj bolesnego, ale jakże potrzebnego kinowego doświadczenia. Film, który chwyta za gardło i pewnie długo nie puści.
-
Skonstruowany z wielkim pietyzmem, lecz także ogromną wyobraźnią i artyzmem. Już dawno nie widziałam tak dobrego i oryginalnego obrazu o tej tematyce, pokazującego zupełnie nowe spojrzenie na problem Holokaustu.
-
Niebywale precyzyjnie odtwarza sferę audiowizualną obozu koncentracyjnego.
-
Kolejne sceny działań Szawła i nazistów nie niosą bowiem za sobą żadnych emocji, a całość przedstawiona jest niczym jarmarczny cyrk, tylko nastawiony na większą brutalność.
-
Kolejny dowód na to, że kino niezależne może w wielu przypadkach zaoferować więcej niż patetyczne, hollywoodzkie produkcje, których scenariusze są wypchane po brzegi wyświechtanymi frazesami, przez co często tracą swoją prawdziwą wartość.
-
W doskonały i jednocześnie straszny sposób oddaje grozę obozów zagłady i prawdziwe emocje odczuwane przez znajdujących się w nich ludzi.
-
Tajemniczy, autonomiczny byt, który żyje swoim życiem, nie daje zasnąć widzom, nie umiera nigdy.
-
Wybitny film, który każdy powinien zobaczyć, bo mimo że opowiada o historii, to dalej jest aktualny.
-
Produkcja László Nemesa jest jednym z tych obrazów o Holokauście, który jest wart naszej uwagi i poświęconego czasu.
-
8.829 sierpnia 2016
-
-
Nie jest kinem łatwym, jest kinem mocnym i okrutnym, pewnie nie dla każdego widza.
-
Przykuwa uwagę, hipnotyzuje świadomą swojego mroku stylistyką. Okrucieństwa nazizmu wraz z ich przejawami, przyklejają się do nas w trakcie seansu i paraliżują, jeszcze na długo po wyjściu z kina, nie pozostawiając w spokoju.
-
9.229 sierpnia 2016
-
-
László Nemes odrzuca szeroko zakrojone narracje i wyświechtane konwencje na rzecz nagiego doświadczenia, trudnego do wytrzymania sensorycznego piekła. To prawdopodobnie najbardziej dosadny film o Holokauście, jaki kiedykolwiek nakręcono.
-
Na pewno jest niezły, ale nie można nazwać go wybitnym dziełem.
-
Laszlo Nemes zrobił niebywale przemyślany debiut. Możemy podejrzewać, że swój cel - realizację jak najwierniejszej symulacji obozowego życia - osiągnął niemal w stu procentach.
-
Jest genialnie dobrym filmem, bo daje nam odczuć piekielne zło, które otacza głównego bohatera.