
-
1043recenzje
-
999ocen
-
898pozytywnych
-
101negatywnych
-
7.2średnia
-
90%pozytywnych
-
0.8odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Bardzo dobry Bull pozostanie z Wami na dłużej niż tych kilka godzin po seansie, bo potrafi mocno uderzyć, powalić, odrąbać rękę, oblać benzyną i podpalić.
-
To obraz wyjątkowy. Na podstawach kryminału zbudowana została opowieść o rasizmie, ale głównie o nienawiści.
-
Wciągający i pokraczny, ale piszę to z premedytacją, a jednocześnie wpisuję w największą zaletę produkcji. Hiszpańskie Zbrodnie czasu to niezależna forma, pewna wolność twórcza i duża zabawa na planie.
-
Ratuje się jednak wieloma rzeczami, serial okopał się klimatem, tematem, zdjęciami, muzyką, aktorskimi występami i neo-noirową atmosferą. To całkiem sporo, by uznać tytuł za udany, prawda?
-
Niekwestionowany przebój telewizyjny.
Najwyżej ocenione
-
Reżyser uchwycił w swoim filmie prawdę. która boli, porusza i zrobił to w tak intensywny sposób, że mnie, osobiście, ponownie brakło tchu.
-
Jest doskonałym przykładem obrazu uniwersalnego i niestety ponadczasowego oraz tego jak bardzo jest potrzebny głównie w formie przestrogi, szczególnie w dzisiejszym świecie.
-
Piękne klimatyczne zdjęcia same by sobie nie poradziły, gdyby nie szybki montaż i efektowne, kreatywne ujęcia. Dla kina jako takiego Amer to rodzaj utworu jednorodnego i oryginalnego. Pośród całego bowiem oddania się "sprawie" i tyluż inspiracji próżno szukać u Hélène Cattet i Bruno Forzaniego czegoś w rodzaju kopiowania, bo Amer od początku do końca jest jednak... świeży.
-
Dwugodzinny film przelatuje jak ta kula dla generała, która potrafi zmienić bieg wydarzeń, ozłocić sprawcę, pogrążyć kraj w chaosie, a ostatecznie zyskają zawsze ci, którzy od dawna siedzą przy stole.
-
Sezon drugi to wciąż niebywałe emocje, napięcie i serce, które zostało w przedpokoju i nikt najwyraźniej nie ma odwagi zaprosić uczuć na salony.
Najniżej ocenione
-
Kiedyś słyszałem, że najprostszy podział horrorów, to na te straszne i te głupie. Dzień Pański posiada obie te cechy, bo jest strasznie głupi.
-
Nie ma tu uroku, lekkość trąci starą wyliniałą myszą, dekoracje zalatują plastikiem, kostiumy tanimi zasłonami, a nie schodzący uśmiech z twarzy O'Connora przyprawia o gęsią skórkę, bo to z pewnością były znamiona jego postępującej choroby alkoholowej.
-
Pośmiewisko z pracy policjanta, z widzów i w ogóle z horroru jako gatunku. Żenujący, przykry, głupi.
-
Jest filmem bardzo złym. Nie licząc kilku zabawnych, humorystycznych akcentów, które jednak kłócą się z nadętym charakterem całości, ciężko tu szukać jasnych stron. Choć obraz jest tak samo niechlujnie zrobiony, fatalnie zagrany, zawstydzająco napisany i przeraźliwie irytujący, jak najgorsze odsłony serii, jednak jego twórcy zdają się myśleć, że tworzą coś dużo bardziej ambitnego i wyrafinowanego, niż tylko kolejną cześć Piły.
-
Oglądając najnowszy film Niewolskiego aż trudno uwierzyć, że robi go ten sam twórca, który ma na koncie takie filmy, jak przywoływana już Symetria, czy Palimpsest. W przypadku Asymetrii na ekranie panuje straszny chaos, postacie błąkają się po nim bez celu. Zamiast spójnej historii mamy ciąg luźno powiązanych ze sobą scen - skeczy.
Odrębnie ocenione
-
Nie ma mocniejszej i bardziej upartej heroiny, niż matka, której odbierze się dziecko. Jest wytrwała, bezkompromisowa i doskonale radziła sobie za kółkiem. I niech nikt nie waży się wyjeżdżać z "dziurami w scenariuszu", "logicznymi potknięciami". Jeżeli film da ci na te 90 minut emocji, które ostatni raz wykrzesała z ciebie wizyta w osiedlowej wypożyczalni, to inaczej niż ja tytułu ocenić nie możesz.
-
Prawdziwy fan doceni tutaj wszystko, a przede wszystkim samego Sylvestra Stallone. Dziś już 73-letni gwiazdor, wciąż ikona akcji po raz kolejny udowadnia, że wiek to tylko liczba. Nie sposób więc nie cieszyć się z każdej minuty, w której postanowił raz jeszcze uraczyć widzów swoim wcieleniem Johna Rambo, maszyny do zabijania, człowieka, który nie dostał szansy na normalne życie.
-
Wspomniana już miłość do kina i, idąc dalej, konkretnej muzyki, stylu realizacyjnego, typu bohatera zaowocowała tym co najlepsze. Zdaję sobie sprawę, że specyficzna maniera Wingarda nie trafi do wszystkich, jednak dla Death note zaaranżowanego na rynek zachodni jest najlepszym co mogło go spotkać.
-
Jestem rozczarowany i zły, bo przecież wiedziałem czego się spodziewać, tym bardziej, że po seansie obejrzałem raz jeszcze zwiastun i, trzeba to oddać, twórcy nie kłamali. To niepoważny, za długi, dziecinny film akcji z takimi samymi scenami, których nie jestem w stanie docenić, bo kończą się i zaczynają tam, gdzie leży konsola do gier.
-
Zamiast porządnego kryminału dostaliśmy zbitek wódczanych rozważań, bez porządnego śledztwa.