Zupełnie nowa wersja jednego z największych przebojów komediowych w historii kinematografii. Duchy wciąż grasują nad Nowym Jorkiem, wciąż są niebezpieczne, ale ich pogromcami będą... pogromczynie! Nowa odsłona pokaże, czym naprawdę jest GIRL POWER! Erin Gilbert i Abby Yates są autorkami książki o duchach. Jednak ich praca zostaje wyśmiana przez naukowców. Ale nadchodzi czas rewanżu - kiedy duchy opanowują Manhattan, Abby i Erin oraz ich przyjaciółki - Jillian i Patty wkraczają do akcji...
- Aktorzy: Melissa McCarthy, Kristen Wiig, Kate McKinnon, Leslie Jones, Chris Hemsworth i 15 więcej
- Reżyser: Paul Feig
- Scenarzyści: Katie Dippold, Paul Feig
- Premiera kinowa: 15 lipca 2016
- Premiera DVD: 16 listopada 2016
- Premiera światowa: 9 lipca 2016
- Ostatnia aktywność: 1 stycznia
- Dodany: 19 lipca 2016
-
Jest naprawdę słaby i szkoda wydawać kasy na bilety/płytę.
-
Całość ogląda się nieźle. Jest lekka, dowcipna, pomysłowa i wciągająca.
-
Paul Feig stworzył bardzo strawne, rozrywkowe dzieło, które dalekie jest od bezszczeenia urny ze szczątkami filmu z 1984 roku.
-
Myślałem, że będzie jeszcze gorzej, ale jest po prostu bardzo kiepsko.
-
Jest zabawnie, duchy wyglądają "przerażająco", a fabuła nie okazuje się typową zapchajdziurą.
-
Mam nadzieję, że pójdziecie do kin, by oddać hołd legendzie Ghostbusters, która dzięki temu remake'owi, choćby za sprawą obecności członków starej drużyny, ożywa na nowo.
-
Bardzo konsekwentny i przemyślany scenariusz w połączeniu z niezwykle wartką akcją przysłania chwile słabości, zarówno reżysera, jak i aktorów.
-
Fabularna katastrofa staje się tylko przygrywką dla mało zabawnych gagów.
-
Scenariusz jest genialnie odświeżony, koncentrując się na rozwinięciu naszego zaangażowania w losy nowych bohaterów, a tym samym zachowując podstawowe elementy starej wersji, dzięki którym film stał się takim hitem.
-
Niespodziewanie udany remake, choć nic na to nie wskazywało.
-
Jakie czasy, takie "Ghostbusters" - prześmiewcze, pełne efektów specjalnych, intertekstualne, feministyczne. Jest to rozrywka w czystej postaci i nie doszukujmy się tutaj drugiego dna, intelektualnej głębi czy ukrytej symboliki, bo jej nie znajdziemy.
-
Nie jest tworem tak złym, jak się o nim mówi i pisze. Niewątpliwie, brakuje tu humoru, klimatu i świeżości, za które pokochaliśmy poprzednie polowania na duchy. Brakuje również klasycznego tematu muzycznego autorstwa Raya Parkera. W zamian otrzymujemy więcej bitów, więcej efektów - słowem więcej współczesności.
-
Otrzymaliśmy całkiem zgrabną i zabawną komedię ze świetnymi, dającymi się lubić postaciami na pierwszym planie.
-
Jest zatem "Ghostbusters" na rynku powrotów do przeszłości tworem świeżym i zabawnym. Szanującym oryginał, ale też i wymyślonym na nowo dla współczesnego odbiorcy.
-
Całkiem przyjemna, chociaż niepozbawiona wad, komedia, która może być całkiem niezłym początkiem nowej serii.
-
Rewelacyjnie sprawdzają się właśnie jako taka lekka, wakacyjna produkcja, która zapewni nam świetną rozrywkę na dwie godziny.
-
Niezłe efekty specjalne nie wystarczą, by nakręcić dobry film.
-
Mało przyjemne połączenie tego, co było znośne w komediach Feiga i tego, co stało się kultowe w filmie Reitmana.
-
Nowi "Pogromcy duchów" są kuriozalnie nieudaną próbą stworzenia czegoś adresowanego do nowej publiczności i jednocześnie składającego hołd klasyce. W efekcie przegrywają na obu frontach.
-
Absolutnie nikomu niepotrzebny, pozbawiony humoru, rozrywki, chemii między bohaterami i frajdy, jaką oferował oryginał, który nowa inkarnacja nieudolnie próbuje kalkować.
-
Niezłe efekty specjalne i świetna muzyka Theodore'a Shapiro wraz z wyżej wspomnianymi elementami obrazu, tworzą typową materię letniego hitu, od którego oczekuje się dynamicznej akcji, dowcipnych dialogów i relaksu. I niczego więcej.
-
O jakości tego filmu niech świadczy fakt, że najlepszą częścią tego seansu był trailer "Suicide Squad" puszczony przed Pogromcami.
-
Bardzo starałem się znaleźć jakieś zalety nowych Pogromców duchów. Należą do nich niewątpliwie kultowy motyw muzyczny, rola Chrisa Hemswortha i błyskotliwe kilka sekund Dana Aykroyda na ekranie. Na resztę - jak i na cały film zresztą - lepiej spuścić zasłonę milczenia.
-
Znośny remake wielkiego przeboju lat 80. - tym razem w kobiecym wydaniu.
-
Kiedyś można było bezkarnie śmiać się z głupich blondynek, teraz każą się śmiać z głupich, seksownych blondynów! Koniec świata. Wszyscy inni niech się nie lękają bab w nowych "Pogromcach duchów" i idą do kina!
-
Jedyne co mi się w tym filmie podobało, to siostrzana dynamika między paniami i moment opętania Melissy McCarthy. Reszty zielonkawej glutowatości i suchych dowcipasów nie będę pamiętać już za tydzień.
-
Paulowi Feigowi udało się stworzyć przyzwoitą wakacyjną rozrywkę, ale też i nic więcej. Seans nie nuży, ale po napisach końcowych ulatnia się równie szybko, jak śmigające po ekranie duchy.
-
Znajdziemy tu naprawdę sporo pozytywów: sprawnie zainscenizowane sceny horrorowe, dobry pomysł na fluorescencyjno-psychodeliczny dizajn duchów, równe tempo, garść udanych żartów i - przede wszystkim - czwórkę fajnych, "iskrzących" ze sobą nawzajem bohaterek.
-
Miało być źle, żenująco, nieśmiesznie i bez sensu, a wcale nie było. Nowi Pogromcy duchów oczywiście są słabsi od starych - przede wszystkim nie mają tej świeżości filmu z lat 80. - ale poza tym to przyzwoita wakacyjna rozrywka.
-
Nieudany, mało zabawny, mdły i rozczarowujący prawie w każdym swoim elemencie i nawet urozmaicenie arsenału bojowego postaci nie jest w stanie uratować tej marnej produkcji.
-
Przyjemne kino rozrywkowe, które pomimo obaw i słabych trailerów, wypadło całkiem nieźle.
-
Mimo wszystko niezły, choć pełen błędów, nie najlepszej historii i przeciętnych postaci letni blockbuster, na którym można się doskonale bawić, nie raz nawet pośmiać, a chwilami nawet wystraszyć, bo film otwiera scena niczym z rasowego horroru, gdzie dosłownie można podskoczyć na fotelu.
-
Mam wrażenie, że twórcy chcieli z jednej strony stworzyć zupełnie inny film, ale też czerpać wiele z oryginału. Wyszedł nie tyle nawet odgrzewany kotlet, bo to byłoby jeszcze pół biedy, ale danie zupełnie niestrawne.
-
Po prostu dobre kino rozrywkowe, które ma sprawić, że przez dwie godziny na chwilę oderwiemy się od spraw ważnych i mniej ważnych. Klasyczny remake, który niekoniecznie czyni krok do przodu, ale też nie schodzi poniżej pewnej dopuszczalnej normy.
-
To nie jest film, do którego będę chciał wracać. Wolę obie części oryginału z Murray'em i Aykroydem.
-
Wyjątkowo udany. Świetna, lekka wakacyjna rozrywka, która nie urąga inteligencji widza, przysparzając mu przy okazji morza pozytywnych wrażeń.
-
Nie proponują nic godnego zapamiętania oprócz przypominania o sile oryginalnego filmu poprzez odwoływanie się do jego mitologii. Film ani nie porywa, ani nie nudzi, a po seansie pozostawia raczej sporą obojętność.
-
Nie jest filmem idealnym, niektóre żarty są nietrafione, pewne motywy są zgrane, a jako widowisko nie dorównuje innym blockbusterom. Jednak wszystkie niedociągnięcia nikną wobec faktu, że ten film to po prostu kupa dobrej, niezobowiązującej zabawy.
-
Okazuje się nieświeżym towarem poddanym nieprzekonującemu liftingowi - kolejną nową wersją niewolniczo przywiązaną do starej formuły, pozbawioną własnego charakteru.