
-
212recenzji
-
161ocen
-
139pozytywnych
-
22negatywne
-
7.2średnia
-
86%pozytywnych
-
0.9odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Wzruszająca, inspirująca, pokrzepiająca serce i ducha opowieść o ludziach, którzy walczyli - i zwyciężyli! - o prawa, które powinny być im dane domyślnie i bezdyskusyjnie.
-
Bo choć "Historia wulgaryzmów" to świetny pomysł na przybliżenie i "oswojenie" wulgaryzmów, które - jakkolwiek często by nie były używane - wciąż w pewnych kręgach są tematem tabu, to jednak w kolejnych odcinkach czuć pewną powtarzalność. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jeden pełnometrażowy film dokumentalny byłby wystarczającym sposobem na wyczerpanie tematu.
-
Skoro za produkcję Nowych mutantów częściowo odpowiadający ci sami ludzie - w tym Simon Kinberg, który wyreżyserował ostatni film o X-men - można było mieć mnóstwo obaw w stosunku do projektu Josha Boone'a. Szczęśliwie jednak Nowi mutanci okazują się filmem bardzo sprawnie zrealizowanym, spójnym, a przy tym wypełnionym przemyślanymi, charakterystycznymi bohaterami.
-
Przezabawna, pięknie zainscenizowana i fenomenalnie zagrana komedia, która sprawia, że tekst Jane Austen wspaniale bawi nawet 105 lat od premiery.
-
To - w kategorii emocjonalnego rezonowania - "Manchester by the Sea" tego roku. Jestem niebywale wdzięczny Kornélowi Mundruczó i Kacie Wéber za to, że, wpuszczając nas niejako do swojego świata, stworzyli tak sugestywny i intymny portret traumy, której efektem nie zawsze są rozwrzeszczane awantury, przemoc i nienawiść.
Najwyżej ocenione
-
W filmie Martina McDonagha nie ma ani jednej fałszywej nuty. Jeśli istnieje gdzieś perfekcyjne dzieło filmowe, Trzy billboardy za Ebbing, Missouri mogłoby nim być. Ogląda się je tak, jak czyta się genialną powieść - od deski do deski, chłonąc każdy moment tego wyjątkowego doświadczenia.
-
Choć w 1917 nie brakuje pewnych scenariuszowych niedoskonałości, to najpełniejsze kinowe przeżycie, jakiego doświadczyłem od bardzo długiego czasu.
-
Jeśli "W głowie się nie mieści" podkreślało znaczenie kształtowania się osobowości na dziecięcym etapie życia, "Co w duszy gra" robi krok dalej, stając się piękną przypowieścią sprawach ostatecznych: życiu i przeżywaniu, śmierci i odchodzeniu, samorozwoju i byciu mentorem dla innych. Tego, że Pete Docter stanie na wysokości zadania można było być pewnym, ale chyba nie każdy spodziewał się, że Co w duszy gra będzie jego najbardziej kompletnym dziełem - a tak właśnie jest.
-
Dawno nie doświadczyłem w kinie filmu tak angażującego emocjonalnie, momentami bardzo trudnego w odbiorze, a jednocześnie bawiącego do łez.
-
Cała historia zanurzona jest zaś w aurze filmu psychologicznego, w którym bohaterowie zdają się nigdy nie zdradzać swej prawdziwej natury - dzięki temu Parasite jest filmem nieprzewidywalnym, zaskakującym, skrywającym warstwy, których odkrywanie stanowi największą frajdę. Joon-ho Bong potwierdza, że jest dziś jednym z najciekawszych filmowców nie tylko w Azji, ale w całym światowym kinie.
Najniżej ocenione
-
Zmarnowano tu kolosalny potencjał - szkoda tym bardziej, że dobrego kina akcji nie ma dziś zbyt wiele. Netflix zalicza kolejną wpadkę na wysokobudżetowym polu, ale tak naprawdę trudno było spodziewać się, że sukces zapewni im od dawna karykaturujący samego siebie Michael Bay...
-
Po wyrazistych występach w "Batman v Superman" i "Lidze Sprawiedliwości" oraz bardzo solidnym pierwszym solowym filmie można było spodziewać się, że - ku uciesze przede wszystkim kobiecej części widowni - WW stanie się koniem pociągowym filmowego uniwersum DC. Tymczasem "Wonder Woman 1984" nie tylko nie umacnia pozycji tej postaci we współczesnym kinie superbohaterskim, ale wręcz ją sabotuje. I czuję w kościach, że niełatwo będzie tę pozycję odbudować.
-
Z seansu o godzinie 22:30, na który czekałem 2 godziny, wyszedłem zniesmaczony i oszukany, głównie dlatego, że wiem, na co stać twórców tego filmu. Tym razem spod ich rąk wyszedł kinowy bubel i tylko canneńscy decydenci wiedzą, jakim cudem Frankie trafiło do głównego konkursu.
-
Jeżeli szukacie dobrego francuskiego dramatu, omijajcie Kobiety mojego życia szerokim łukiem - nie znajdziecie tu jakości, z jakiej znana jest kinematografia Francji.
-
Za piękną wizualną fasadą nie stoi żadna interesująca treść, która w jakikolwiek sposób uzasadniałaby potrzebę stworzenia kolejnego wizualnego klona "Łowcy androidów".
Odrębnie ocenione
-
Zmarnowano tu kolosalny potencjał - szkoda tym bardziej, że dobrego kina akcji nie ma dziś zbyt wiele. Netflix zalicza kolejną wpadkę na wysokobudżetowym polu, ale tak naprawdę trudno było spodziewać się, że sukces zapewni im od dawna karykaturujący samego siebie Michael Bay...
-
Znakomicie udźwiękowiona i sfotografowana wydmuszka, w której wielka miłość i antysystemowy protest funkcjonują nie w centrum, lecz gdzieś poza nawiasem opowiadanej historii.
-
Ogromny zawód głównie dlatego, że dotychczas Quentin Tarantino znany był z doskonale napisanych historii i bohaterów - w końcu to właśnie za scenariusze do Pulp Fiction i Django otrzymał swoje 2 Oscary! Swoim najnowszym dziełem zdecydowanie idzie pod prąd, ale nawet jeśli świadomie wybrał tę "pływającą" formę, ja tego zupełnie nie kupuję.
-
Zbyt wiele tu niefrasobliwości, niedbałości i niespójności, by traktować ten film poważnie.
-
Jest przesadzone na tak wielu poziomach, że trudno znaleźć słowa, które mogłyby to oddać. mother! oszałamia i pozostawia widza z ogromnym chaosem w głowie i w żaden sposób nie można tego uczucia uznać za pozytywne.