
- 92% pozytywnych
- 14 krytyków
- 96% pozytywnych
- 27 użytkowników
Pokojowy w założeniu protest podczas Krajowej Konwencji Demokratycznej w 1968 roku przerodził się w brutalne starcie z policją i Gwardią Narodową. Organizatorów protestu, wśród których znaleźli się Abbie Hoffman, Jerry Rubin, Tom Hayden i Bobby Seale, oskarżono o spisek w celu wywołania zamieszek. Proces, który był konsekwencją tego oskarżenia, okazał się jednym z najsłynniejszych w historii.
- Aktorzy: Eddie Redmayne, Jeremy Strong, Joseph Gordon-Levitt, Sacha Baron Cohen, Yahya Abdul-Mateen II i 15 więcej
- Reżyser: Aaron Sorkin
- Scenariusz: Aaron Sorkin
- Premiera światowa: 1 października 2020
- Ostatnia aktywność: 15 stycznia
- Dodany: 6 października 2020
-
Taki film był potrzebny i jestem przekonany, że na długo z nami zostanie. Potwierdza także, że Sorkin jest nadal w szczytowej formie.
-
Reżyser zdołał znaleźć sposób, by z wstrząsającego doświadczenia, będącego jednym z symboli coraz chętniej wychylającego łeb amerykańskiego państwa policyjnego, zrobić zarazem mocne świadectwo minionych czasów i popisowe kino, obok którego mało kto będzie potrafił przejść obojętnie.
-
To tylko pretekst, żeby pokazać wady systemu, kolesiostwo i przepychanki prokuratorów kosztem ludzkich żyć. Film też nawołuje do postawy obywatelskości, która powraca do łask wśród ludzi w młodym wieku, szczególnie w obecnej rzeczywistości politycznej, gdzie dyskurs na całym świecie skręca w prawo. Mimo upływu wielu lat, od prawdziwych zdarzeń, niektóre postawy wciąż okazują się aktualne.
-
Świetnie zagrany, świetnie napisany, interesujący. Gotowy materiał na udany, mądry i - pomimo rozgrywania się ponad pięćdziesiąt lat temu - wciąż aktualny seans.
-
Jeden z najlepszych dramatów sądowych w historii i bez wątpienia przejdzie do kanonu kina.
-
Zdecydowanie warto zobaczyć, szczególnie że istnieje pewna szansa, że to właśnie ten film zostanie zgłoszony przez Netflix do oscarowego wyścigu. Jest to bowiem film, który wydaje się skrojony pod nagrodę Akademii. Co ważne film również zdaje się rezonować na obecne nastroje polityczne, dzięki czemu skłania do refleksji.
-
Jedno chyba się nie zmieniło przez ponad 30 lat od napisania przez Sorkina broadwayowskiej wersji Ludzi honoru: dalej wierzy on w amerykańskie ideały, patrząc przy okazji uważnie na ręce opresyjnego systemu. Nam za to już chyba łatwiej poradzić sobie z prawdą, że Stany Zjednoczone nie są do końca w stanie równać do ideałów, na których zostały zbudowane.
-
Pomimo nierównej reżyserii oraz mimo wszystko co najwyżej poprawnej realizacji, "Proces Siódemki z Chicago" wciąż jest jednym z najlepszych filmów jakie widziałem w tym roku. Sorkin jak zwykle udowadnia, że niewielu scenarzystów dorównuje mu poziomem, a do tego świetnie prowadzi obsadę, która wyciska z swoich postaci ile się da.
-
O takich filmach pisze się czasami, że są skrojone pod Akademię Filmową. Coś w tym jest, chociaż rozpatrując obraz według najnowszych kryteriów przyznawania nagród, nic nie jest pewne. Ja się cieszę, że Netflix zainwestował w dramat sądowy według skryptu Aarona Sorkina, który czuje się w tym gatunku jak ryba w wodzie. I widać to doskonale.
-
Jedyne, co pozostaje w widzu po obejrzeniu dzieła Sorkina to poczucie, że obejrzało się właśnie bardzo solidnie wykonany film, w którym choć wszystko jest na miejscu, to jednocześnie brakuje ognia.
-
Brakuje tu polotu, tempa, rytmu, duszy i werwy. Film jest poprawny technicznie, a jako lekcja historii również jest okej, ale nie jest to dzieło, które można postawić obok najlepszych dramatów sądowych w historii kina.
-
Film prowokujący do debaty, kreślący wymowną paralelę pomiędzy latami sześćdziesiątymi a współczesnością, analizujący problemy, które nieustannie trapią Stany Zjednoczone.
-
Niepozbawiona humoru i trzymająca w napięciu produkcja, która bardzo umiejętnie ogrywa pozornie niefilmowy temat, z jednej strony przypominając widzom historyczne wydarzenie, z drugiej - zamieniając je w rozrywkowe kino pełną gębą.