
-
120recenzji
-
72oceny
-
65pozytywnych
-
7negatywnych
-
7.4średnia
-
90%pozytywnych
-
1.0odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Wzruszająca, inspirująca, pokrzepiająca serce i ducha opowieść o ludziach, którzy walczyli - i zwyciężyli! - o prawa, które powinny być im dane domyślnie i bezdyskusyjnie.
-
Bo choć "Historia wulgaryzmów" to świetny pomysł na przybliżenie i "oswojenie" wulgaryzmów, które - jakkolwiek często by nie były używane - wciąż w pewnych kręgach są tematem tabu, to jednak w kolejnych odcinkach czuć pewną powtarzalność. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jeden pełnometrażowy film dokumentalny byłby wystarczającym sposobem na wyczerpanie tematu.
-
Skoro za produkcję Nowych mutantów częściowo odpowiadający ci sami ludzie - w tym Simon Kinberg, który wyreżyserował ostatni film o X-men - można było mieć mnóstwo obaw w stosunku do projektu Josha Boone'a. Szczęśliwie jednak Nowi mutanci okazują się filmem bardzo sprawnie zrealizowanym, spójnym, a przy tym wypełnionym przemyślanymi, charakterystycznymi bohaterami.
-
Przezabawna, pięknie zainscenizowana i fenomenalnie zagrana komedia, która sprawia, że tekst Jane Austen wspaniale bawi nawet 105 lat od premiery.
-
To - w kategorii emocjonalnego rezonowania - "Manchester by the Sea" tego roku. Jestem niebywale wdzięczny Kornélowi Mundruczó i Kacie Wéber za to, że, wpuszczając nas niejako do swojego świata, stworzyli tak sugestywny i intymny portret traumy, której efektem nie zawsze są rozwrzeszczane awantury, przemoc i nienawiść.
Najwyżej ocenione
-
Choć w 1917 nie brakuje pewnych scenariuszowych niedoskonałości, to najpełniejsze kinowe przeżycie, jakiego doświadczyłem od bardzo długiego czasu.
-
Jeśli "W głowie się nie mieści" podkreślało znaczenie kształtowania się osobowości na dziecięcym etapie życia, "Co w duszy gra" robi krok dalej, stając się piękną przypowieścią sprawach ostatecznych: życiu i przeżywaniu, śmierci i odchodzeniu, samorozwoju i byciu mentorem dla innych. Tego, że Pete Docter stanie na wysokości zadania można było być pewnym, ale chyba nie każdy spodziewał się, że Co w duszy gra będzie jego najbardziej kompletnym dziełem - a tak właśnie jest.
-
Cała historia zanurzona jest zaś w aurze filmu psychologicznego, w którym bohaterowie zdają się nigdy nie zdradzać swej prawdziwej natury - dzięki temu Parasite jest filmem nieprzewidywalnym, zaskakującym, skrywającym warstwy, których odkrywanie stanowi największą frajdę. Joon-ho Bong potwierdza, że jest dziś jednym z najciekawszych filmowców nie tylko w Azji, ale w całym światowym kinie.
-
Pod każdą natomiast szerokością geograficzną Vice spełnia kryteria znakomicie pomyślanego i zrealizowanego dzieła filmowego.
-
Przekonał mnie nie tylko niedużą, ale bardzo istotną rolą Marcina Dorocińskiego, ale przede wszystkim Anyą Taylor-Joy, która od kilku lat jest jedną z najbardziej interesujących aktorek młodego pokolenia. I kto wie, czy dzięki produkcji Netflixa nie została właśnie numerem jeden w tej grupie.
Najniżej ocenione
-
Zmarnowano tu kolosalny potencjał - szkoda tym bardziej, że dobrego kina akcji nie ma dziś zbyt wiele. Netflix zalicza kolejną wpadkę na wysokobudżetowym polu, ale tak naprawdę trudno było spodziewać się, że sukces zapewni im od dawna karykaturujący samego siebie Michael Bay...
-
Jeżeli szukacie dobrego francuskiego dramatu, omijajcie Kobiety mojego życia szerokim łukiem - nie znajdziecie tu jakości, z jakiej znana jest kinematografia Francji.
-
Znakomicie udźwiękowiona i sfotografowana wydmuszka, w której wielka miłość i antysystemowy protest funkcjonują nie w centrum, lecz gdzieś poza nawiasem opowiadanej historii.
-
Naukowe nieścisłości, utrudniające nadążenie za historią dialogi, wyprani z emocji bohaterowie - to wszystko sprawia, że "Tenet" traktuje się bardziej jak maszynę, a nie jak tekst kultury.
-
Bardziej imitacja filmowego widowiska niż wartościowe dzieło.
Odrębnie ocenione
-
Zmarnowano tu kolosalny potencjał - szkoda tym bardziej, że dobrego kina akcji nie ma dziś zbyt wiele. Netflix zalicza kolejną wpadkę na wysokobudżetowym polu, ale tak naprawdę trudno było spodziewać się, że sukces zapewni im od dawna karykaturujący samego siebie Michael Bay...
-
Znakomicie udźwiękowiona i sfotografowana wydmuszka, w której wielka miłość i antysystemowy protest funkcjonują nie w centrum, lecz gdzieś poza nawiasem opowiadanej historii.
-
Ten film ma znikome "replay value". Regularnie wracam do wielu scen z filmografii Tarantino. W przypadku Pewnego razu w... Hollywood naprawdę nie widzę tego potencjału.
-
Ogromny zawód głównie dlatego, że dotychczas Quentin Tarantino znany był z doskonale napisanych historii i bohaterów - w końcu to właśnie za scenariusze do Pulp Fiction i Django otrzymał swoje 2 Oscary! Swoim najnowszym dziełem zdecydowanie idzie pod prąd, ale nawet jeśli świadomie wybrał tę "pływającą" formę, ja tego zupełnie nie kupuję.
-
Christopher Nolan z pietyzmem podszedł do zadania przedstawienia jej w kinie, ale pozwolił, by forma przerosła treść. Dunkierka robi na widzu ogromne wrażenie, ale bardzo szybko ulatuje z głowy.