
- 87% pozytywnych
- 67 krytyków
- 90% pozytywnych
- 266 użytkowników
Płomienny romans między dogasającą gwiazdą muzyki country a nieznaną piosenkarką zmienia ich życie na zawsze.
- Aktorzy: Lady Gaga, Bradley Cooper, Sam Elliott, Andrew Dice Clay, Rafi Gavron i 15 więcej
- Reżyser: Bradley Cooper
- Scenariusz: Will Fetters, Bradley Cooper, Eric Roth
- Premiera kinowa: 30 listopada 2018
- Premiera światowa: 31 sierpnia 2018
- Ostatnia aktywność: 23 kwietnia
- Dodany: 13 października 2017
-
Bawi, wzrusza, denerwuje i wywołuje całą gamę różnych emocji, które powinny pojawiać się przy dobrych produkcjach.
-
Ten film zasługuje na każdą nagrodę. Jest po prostu przepięknie wyśpiewany.
-
Nie ustrzega się błędów w postaci nierównego tempa, a także całkiem sporej ilości banałów. Na niedociągnięcia można jednak przymknąć oko, bowiem w zamian dostajemy kapitalną muzykę, niezwykle autentyczny duet aktorski oraz prawdziwe emocje.
-
To emocjonalny walec, który może powalić najbardziej cyniczne jednostki. Na ten moment najlepszy film roku. Niedobitki powinny być wreszcie przekonane, że Lady Gaga jest pełnokrwistą artystką z ogromnym talentem. Chapeau bas!
-
"Narodziny gwiazdy" oficjalnie otworzyły American Film Festival i autentycznie mnie zachwyciły, poruszyły i porwały. Wszystko zagrało w tym filmie idealnie, a Lady Gaga i przede wszystkim Bradley Cooper spisali się w swoich rolach wybitnie.
-
Ta historia wciąż chwyta za serce!
-
To dla Bradleya Coopera debiut-marzenie: nie dość, że z miejsca stał się jednym z najbardziej chwalonych reżyserów tego roku, to jeszcze sam siebie poprowadził do stworzenia znakomicie skonstruowanej, pełnej głębi kreacji aktorskiej.
-
Obraz zostaje zamknięty w całości i nie ma mowy o niedomówieniach fabularnych. Bradley Cooper wraz z Lady Gagą odwalili kawał dobrej roboty.
-
Cały film jest niezwykle przehypowany, zdecydowanie nie dorasta temu co o nim mówią krytycy w USA. Oni po prostu kochają Coopera. Ja natomiast kocham Lady Gagę i sądzę, że nie jestem jedyny. Dla jej talentu, genialnych ról Coopera i Elliotta i cudownych piosenek warto spojrzeć na Narodziny gwiazdy.
-
Będzie rządził i dzielił w czasie przyszłorocznego rozdania Oscarów.
-
To w gruncie rzeczy prosta historia miłosna wpisana w ramy tragedii, rozgrywająca się w świecie show-biznesu. Przynosi kojące, bezpieczne uczucie obcowania ze znajomą opowieścią i jej bohaterami. Jest jak prosta, zgrabna, melodyjna piosenka z przewidywalną progresją akordów - i najlepiej sprawdza się, gdy nie próbuje być niczym więcej.
-
Każdy powinien znaleźć w tym filmie coś dla siebie. Uniwersalna, dobrze poprowadzona i zagrana historia.
-
Baśń o miłości i drodze do kariery, gdzie pozornie idealne życie zderza się z brutalną rzeczywistością. Pełna emocji opowieść ukazana oczami Bradleya Coopera to swoiste arcydzieło pełne dobrej muzyki w wykonaniu utalentowanych ludzi.
-
Pasja, emocje, ciekawa fabuła i zachwycający aktorzy.
-
Bradley Cooper nie mógł wymarzyć sobie lepszego reżyserskiego debiutu. To się nazywa prawdziwe narodziny gwiazdy.
-
Każde pokolenie, zaczynając od pierwszej wersji filmu z 1937 roku, zasługuje na swoją wariację na temat ponadczasowego uczucia - nasi rodzice mieli Barbrę Streisand i Krisa Kristoffersona, a my mamy Lady Gagę i Bradleya Coopera. I wierzcie mi, tego duetu nie zamieniłabym na żaden inny.
-
Okazuje się, że piosenkarka potrafi zagrać, a znany aktor zaśpiewać. I to jak! Wspaniały soundtrack również broni się sam. To taki film, który nikogo nie oszukuje, dlatego podoba się krytykom i chwyta za serce widzów.
-
Narodziny gwiazdy są mimo wszystko filmem udanym. Jest to dobry romans ze świetną ścieżką muzyczną i aktorstwem z naprawdę wysokiej półki.
-
Produkcja zdecydowanie warta uwagi. Mimo pewnego niedosytu, uważam, że dla rewelacyjnej Lady Gagi oraz kilku naprawdę świetnych piosenek, jest to obowiązkowa pozycja w kontekście zbliżających się Oscarów, gdyż film ten może odnieść podczas nich znaczący sukces.
-
Widz będzie podskórnie czuł, że to miłość niemożliwa: pozornie różni ich wszystko, od zaplecza emocjonalnego, statusu społecznego po marzenia. Łączy muzyczna wrażliwość, dzięki której przenoszą się w inny wymiar. Pytanie czy dźwięki będa na tyle silne, że związek przetrwa? Dalsza, pełna wzlotów i upadków historia protagonistów niejednego z nas doprowadzi do wzruszenia.
-
W "Narodzinach gwiazdy" pomimo więc dość z pozoru banalnej, standardowej i bardzo naiwnej fabuły pojawia się wiele mądrości życiowych, a przede wszystkim to niezwykłe doznanie emocjonalne, z fantastycznym popisem aktorskim i reżyserskim Bradleya Coopera, zaskakująco bardzo dobrą rolą Stefanie, szczerymi emocjami i w tym wszystkim także z przepięknymi piosenkami.
-
"Narodziny gwiazdy" nie wprowadzają do kinematografii nic nowego, to po prostu kolejny muzyczny melodramat, pełen banałów wałkowanych od lat. Nie zmienia to jednak faktu, że produkcja hipnotyzuje i nie pozwala oderwać wzroku od ekranu. To film wzruszający, chwytający za serce i choć banalny to przez długi czas pozostaje w głowie, podobnie jak muzyka w nim zasłyszana.
-
Świetnie płynąca historia z bardzo dobrym aktorstwem.
-
To kompilacja znanych motywów z filmów, gdzie miłość, kariera i sława krążą wokół siebie. Ale jest to na tyle porządnie wykonane, świetnie zagrane i zaśpiewane, że chce się tego oglądać.
-
Szkoda jedynie, że nie udało się tego wszystkiego spiąć w spójną filmową całość bez wymuszonej ckliwości i przeładowanego melodramatyzmu. Role życia Coopera i Gagi nie pozwalają jednak przejść obojętnie obok "Narodzin gwiazdy".
-
Sprawnie zrobiony film ze świetnymi piosenkami i bardzo dobrą parą Lady Gaga - Bradley Cooper.
-
To film staroświecki w najlepszym sensie tego słowa: być może nieco naiwny, nieco bajkowy, nieco nierealny, ale przy tym pozbawiony ironii, rozgrzewający serca i zwracający wiarę w czystość ludzkich uczuć.
-
Film ogląda się z przyjemnością przede wszystkim dzięki parze odtwórców głównych ról. Nawet jeśli fabuła wydaje się momentami naiwna i zbyt pośpiesznie opowiedziana, ekranowa chemia między Cooperem a Gagą wynagradza wiele.
-
Warto Narodziny gwiazdy obejrzeć w kinie, bo jest to film wręcz ociekający świetnymi sekwencjami muzycznymi. Trzeba przy tym podkreślić, że zamiast rozrywać fabułę na oddzielne segmenty, stanowią świetne spójniki pomiędzy poszczególnymi elipsami czasowymi.
-
Nawet pomimo swoich mankamentów, to film, który wielu z nas zabierze w emocjonalną podróż. Na jej końcu czekają łzy wzruszenia i przejmujący niepokój, obok którego nie sposób przejść obojętnie.
-
Choć dostrzegam w najnowszej wersji Narodzin gwiazdy wiele zalet, film posiada niestety wady, obok których ciężko przejść obojętnie.
-
Cooper i wokalistka potwierdzili tylko swoją artystyczną wrażliwość i pokazali, że proste historie potrafią być naprawdę wzruszające. A że jest banalnie i z dużą sentymentu - z tego przecież słynie Hollywood.
-
Ma wiele cech poprzednich filmów, ale też kilka własnych, które jeszcze bardziej sprawiają, że ten film wzrusza, pozwala się mocniej skupić jak żaden inny wcześniej.
-
Narodziny gwiazdy są filmem wiarygodnym, to trzeba przyznać. Dobrze zagranym, pomysłowo nakręconym, dobrze zainscenizowanym. Jednak to bardziej historia faceta, który nie radzi sobie z nałogami, niż rodzącej się gwiazdy.
-
Wbrew pozorom, Narodziny gwiazdy nie są tylko ładną laurką o burzliwej miłości, pozwalającą na chwilę zatracić się w wirze wielkiego uczucia. Film ma też co nieco do powiedzenia o kondycji osoby zwanej celebrytą w dzisiejszym świecie, a także rzuca bardzo ciekawe spojrzenie na przemysł rozrywkowy.
-
Pierwsza godzina "Narodzin gwiazdy" to najwspanialsza rzecz, jaką udało mi się zobaczyć podczas tegorocznego American Film Festival. Natomiast pozostała część filmu, wraz ze zbyt nagłą i przez to psychologicznie mało wiarygodną przemianą głównej bohaterki, traci sporo na filmowej magii, której nie odzyskuje już do samego końca.
-
Świetna Lady Gaga w filmie, którego fabułę zna się na pamięć.
-
Debiut reżyserski Bradleya Coopera można określić jednym słowem jako solidny. Dość mało emocjonalne określenie jak na ciarki, które towarzyszyły mi w niektórych scenach, jednak właśnie taką beznamiętność odczuwałem opuszczając salę kinową.
-
Narodziny gwiazdy to film, który wzrusza, choć nie angażuje, wpada w ucho, ale nie zapada w pamięć. Dobry występ aktorski, świetna ścieżka muzyczna oraz solidny warsztat powinien składać się na naprawdę wysoko ocenianą produkcję.
-
Bardzo dobre aktorstwo pary głównych bohaterów, intrygujące zdjęcia i muzyka sprawią, że na pewno niebawem zostanie obsypany licznymi nagrodami. Szkoda tylko, że scenariusz tak bardzo nie lubi swojej bohaterki.
-
Być może nie pasuje do festiwalowych realiów, ale na pewno sprawdzi się na repertuarowych seansach jako poruszająca historia o blaskach i cieniach sławy oraz miłości.
-
Cooper popełnia jeden z największych błędów debiutanta i chce ująć w swym dziele zbyt wiele tematów. Im dłużej trwa jego film, tym bardziej jego konstrukcja się sypie. Ostatecznie cierpi na tym główna oś fabuły, czyli tragiczna miłość Ally i Jacksona. Na szczęście "Narodziny gwiazdy" podtrzymują bardzo dobre występy aktorskie oraz świetne sceny koncertów.
-
Po upłynięciu pierwszych trzydziestu minut produkcji każdy element przestaje nas zaskakiwać i zostajemy tylko sam na sam z wybitną Gagą. Niestety, nawet taka rola nie może obronić całej produkcji, a w finalnym rozrachunku ta okazuje się co najmniej mierna.
-
Skłamałbym twierdząc że jego Narodziny gwiazdy to wielkie, angażujące dramaturgicznie kino. Fabularnie jest to raczej wtórna historia, miejscami naiwna i pozbawiona właściwego tempa. Ale i tak jestem pewien że ją pokochacie, bo ta uniwersalna opowieść po prostu zawsze działa.
-
Pod wieloma względami "Narodziny gwiazdy" przypominają "Pierwszego człowieka". Techniczna wprawność reżysera, świetne zdjęcia, zręczny montaż nie potrafią ożywić słabego materiału. W obydwu produkcjach brakuje ciekawej historii.
-
"Narodziny Gwiazdy" Coopera kreują w wielu miejscach przekłamany, w innych niepełny obraz kulis współczesnego show biznesu. Ciężko brać to na serio i czerpać z tego jakąkolwiek wartość poznawczą. A jeśli ten aspekt filmu tak wyraźnie fałszuje, to ta produkcja pozostaje tylko tym konwencjonalnym, łzawym melodramatem.