-
To kompilacja znanych motywów z filmów, gdzie miłość, kariera i sława krążą wokół siebie. Ale jest to na tyle porządnie wykonane, świetnie zagrane i zaśpiewane, że chce się tego oglądać.
-
Bawi, wzrusza, denerwuje i wywołuje całą gamę różnych emocji, które powinny pojawiać się przy dobrych produkcjach.
-
To dla Bradleya Coopera debiut-marzenie: nie dość, że z miejsca stał się jednym z najbardziej chwalonych reżyserów tego roku, to jeszcze sam siebie poprowadził do stworzenia znakomicie skonstruowanej, pełnej głębi kreacji aktorskiej.
-
Narodziny gwiazdy są mimo wszystko filmem udanym. Jest to dobry romans ze świetną ścieżką muzyczną i aktorstwem z naprawdę wysokiej półki.
-
7.514 grudnia 2018
-
-
Szkoda jedynie, że nie udało się tego wszystkiego spiąć w spójną filmową całość bez wymuszonej ckliwości i przeładowanego melodramatyzmu. Role życia Coopera i Gagi nie pozwalają jednak przejść obojętnie obok "Narodzin gwiazdy".
-
Umiar i balans to cechy, które oddają język tego filmu. Realizacji, która z niezwykłą łatwością potrafi ująć, zachwycić i poruszyć. Przy tym tytuł ów ma również swój rozmach i dynamikę. To duże, inteligentne oraz pełne emocji kino z rolami, które na długo po wyjściu z ciemnej sali zostają jeszcze z widzem.
-
Wbrew pozorom, Narodziny gwiazdy nie są tylko ładną laurką o burzliwej miłości, pozwalającą na chwilę zatracić się w wirze wielkiego uczucia. Film ma też co nieco do powiedzenia o kondycji osoby zwanej celebrytą w dzisiejszym świecie, a także rzuca bardzo ciekawe spojrzenie na przemysł rozrywkowy.
-
6.72 grudnia 2018
-
-
Debiut reżyserski Bradleya Coopera można określić jednym słowem jako solidny. Dość mało emocjonalne określenie jak na ciarki, które towarzyszyły mi w niektórych scenach, jednak właśnie taką beznamiętność odczuwałem opuszczając salę kinową.
-
6.53 grudnia 2018
-
-
Bradley Cooper wykreował prostą, bajkową, niemal banalną, ale i tak łapiącą za serce historię o miłości i show-biznesie, która wręcz krzyczy o happy end.
-
Sprawnie zrobiony film ze świetnymi piosenkami i bardzo dobrą parą Lady Gaga - Bradley Cooper.
-
Produkcja zdecydowanie warta uwagi. Mimo pewnego niedosytu, uważam, że dla rewelacyjnej Lady Gagi oraz kilku naprawdę świetnych piosenek, jest to obowiązkowa pozycja w kontekście zbliżających się Oscarów, gdyż film ten może odnieść podczas nich znaczący sukces.
-
Skłamałbym twierdząc że jego Narodziny gwiazdy to wielkie, angażujące dramaturgicznie kino. Fabularnie jest to raczej wtórna historia, miejscami naiwna i pozbawiona właściwego tempa. Ale i tak jestem pewien że ją pokochacie, bo ta uniwersalna opowieść po prostu zawsze działa.
-
To film staroświecki w najlepszym sensie tego słowa: być może nieco naiwny, nieco bajkowy, nieco nierealny, ale przy tym pozbawiony ironii, rozgrzewający serca i zwracający wiarę w czystość ludzkich uczuć.
-
Obraz zostaje zamknięty w całości i nie ma mowy o niedomówieniach fabularnych. Bradley Cooper wraz z Lady Gagą odwalili kawał dobrej roboty.
-
Pod wieloma względami "Narodziny gwiazdy" przypominają "Pierwszego człowieka". Techniczna wprawność reżysera, świetne zdjęcia, zręczny montaż nie potrafią ożywić słabego materiału. W obydwu produkcjach brakuje ciekawej historii.
-
"Narodziny Gwiazdy" Coopera kreują w wielu miejscach przekłamany, w innych niepełny obraz kulis współczesnego show biznesu. Ciężko brać to na serio i czerpać z tego jakąkolwiek wartość poznawczą. A jeśli ten aspekt filmu tak wyraźnie fałszuje, to ta produkcja pozostaje tylko tym konwencjonalnym, łzawym melodramatem.
-
Narodziny gwiazdy to film, który wzrusza, choć nie angażuje, wpada w ucho, ale nie zapada w pamięć. Dobry występ aktorski, świetna ścieżka muzyczna oraz solidny warsztat powinien składać się na naprawdę wysoko ocenianą produkcję.
-
Cały film jest niezwykle przehypowany, zdecydowanie nie dorasta temu co o nim mówią krytycy w USA. Oni po prostu kochają Coopera. Ja natomiast kocham Lady Gagę i sądzę, że nie jestem jedyny. Dla jej talentu, genialnych ról Coopera i Elliotta i cudownych piosenek warto spojrzeć na Narodziny gwiazdy.
-
Połączenie sił twórczych Lady Gagi i Bradleya Coopera zaowocowało wieloma wpadającymi w ucho piosenkami, które stanowią mocny walor najnowszej produkcji. Sekwencje koncertowe są równie imponujące. Jeżeli komuś wydaje się, że dobrze zna fabułę filmu z przeszłości i nie musi się znów fatygować do kina, to jest w błędzie. Sama muzyka w nowym wydaniu warta jest ceny biletu.
-
Szkoda więc tym bardziej, że po świetnej pierwszej części filmu, druga jest trochę jak kariera filmowej Ally - nie da się na nią patrzeć inaczej, niż na zmarnowany potencjał.
-
Film ogląda się z przyjemnością przede wszystkim dzięki parze odtwórców głównych ról. Nawet jeśli fabuła wydaje się momentami naiwna i zbyt pośpiesznie opowiedziana, ekranowa chemia między Cooperem a Gagą wynagradza wiele.
-
Będzie rządził i dzielił w czasie przyszłorocznego rozdania Oscarów.
-
Ten film zasługuje na każdą nagrodę. Jest po prostu przepięknie wyśpiewany.
-
Widz będzie podskórnie czuł, że to miłość niemożliwa: pozornie różni ich wszystko, od zaplecza emocjonalnego, statusu społecznego po marzenia. Łączy muzyczna wrażliwość, dzięki której przenoszą się w inny wymiar. Pytanie czy dźwięki będa na tyle silne, że związek przetrwa? Dalsza, pełna wzlotów i upadków historia protagonistów niejednego z nas doprowadzi do wzruszenia.
-
Warto Narodziny gwiazdy obejrzeć w kinie, bo jest to film wręcz ociekający świetnymi sekwencjami muzycznymi. Trzeba przy tym podkreślić, że zamiast rozrywać fabułę na oddzielne segmenty, stanowią świetne spójniki pomiędzy poszczególnymi elipsami czasowymi.
-
Pierwsza godzina "Narodzin gwiazdy" to najwspanialsza rzecz, jaką udało mi się zobaczyć podczas tegorocznego American Film Festival. Natomiast pozostała część filmu, wraz ze zbyt nagłą i przez to psychologicznie mało wiarygodną przemianą głównej bohaterki, traci sporo na filmowej magii, której nie odzyskuje już do samego końca.
-
Nawet pomimo swoich mankamentów, to film, który wielu z nas zabierze w emocjonalną podróż. Na jej końcu czekają łzy wzruszenia i przejmujący niepokój, obok którego nie sposób przejść obojętnie.
-
Jeśli "Narodziny gwiazdy" przyniosą swoim dwóm sławom statuetkę Oscara, to tylko dlatego, że Akademia jest ślepo zakochana w Cooperze, a lansowanie Lady Gagi na drugą Barbrę Streisand urosło do prania mózgu.
-
W "Narodzinach gwiazdy" pomimo więc dość z pozoru banalnej, standardowej i bardzo naiwnej fabuły pojawia się wiele mądrości życiowych, a przede wszystkim to niezwykłe doznanie emocjonalne, z fantastycznym popisem aktorskim i reżyserskim Bradleya Coopera, zaskakująco bardzo dobrą rolą Stefanie, szczerymi emocjami i w tym wszystkim także z przepięknymi piosenkami.
-
Choć dostrzegam w najnowszej wersji Narodzin gwiazdy wiele zalet, film posiada niestety wady, obok których ciężko przejść obojętnie.
-
Bardzo dobre aktorstwo pary głównych bohaterów, intrygujące zdjęcia i muzyka sprawią, że na pewno niebawem zostanie obsypany licznymi nagrodami. Szkoda tylko, że scenariusz tak bardzo nie lubi swojej bohaterki.
-
Nie wszystko tutaj działa tak jak powinno, ale gdy film wznosi się na wyżyny swojego potencjału to robi taki emocjonalny rozpieprz, że jestem w stanie zrozumieć wszystkie te entuzjastyczne głosy.
-
"Narodziny gwiazdy" nie wprowadzają do kinematografii nic nowego, to po prostu kolejny muzyczny melodramat, pełen banałów wałkowanych od lat. Nie zmienia to jednak faktu, że produkcja hipnotyzuje i nie pozwala oderwać wzroku od ekranu. To film wzruszający, chwytający za serce i choć banalny to przez długi czas pozostaje w głowie, podobnie jak muzyka w nim zasłyszana.
-
7.522 stycznia 2019
-
-
Cooper i wokalistka potwierdzili tylko swoją artystyczną wrażliwość i pokazali, że proste historie potrafią być naprawdę wzruszające. A że jest banalnie i z dużą sentymentu - z tego przecież słynie Hollywood.
-
Świetna Lady Gaga w filmie, którego fabułę zna się na pamięć.
-
Nie ustrzega się błędów w postaci nierównego tempa, a także całkiem sporej ilości banałów. Na niedociągnięcia można jednak przymknąć oko, bowiem w zamian dostajemy kapitalną muzykę, niezwykle autentyczny duet aktorski oraz prawdziwe emocje.