
Box Office'owy Zawrót Głowy
Źródło-
105recenzji
-
104oceny
-
63pozytywne
-
41negatywnych
-
6.6średnia
-
61%pozytywnych
-
0.7odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Kolejny sukces Pixara. Jest emocjonalnie, ale też zabawnie. Mądrze, ale nie moralizatorsko. A wszystko przekazane tak energicznie, że szczerze mówiąc, nie pamiętam, kiedy ostatnio tak dobrze bawiłem się w kinie na filmie animowanym.
-
Diuna przede wszystkim stara się nie być ‚za bardzo' - ma imponować, ale nie oszałamiać. Być przede wszystkim rozbudowanym preludium, monumentalnym drugim aktem ustawiającym figury na planszy przed prawdziwym daniem głównym.
-
Z pewnością ostatni Bond Daniela Craiga to nie film zachwycający, choć zaskakująco trzymający poziom i spójność, jeśli wziąć pod uwagę wiraże jakie musiała pokonać produkcja. Od bardzo długiego wprowadzenia i świetnie dopasowanej piosenki Billie Eilish na początek, po dobre wykorzystanie znanych postaci i boleśnie nachalne wprowadzenie nowych - Nie czas umierać pędzi do przodu, wyciskając ile się da z historii, która nieuchronnie zmierza do zapowiadanego końca.
-
Choć "Jeden gniewny człowiek" nie jest komedią gangsterską, a lekko psychologizującym sensacyjniakiem, daje nam właśnie to, po co wielu z nas lubi zasiadać przed srebrnym ekranem - emocje, dobrze sklejoną fabułę, nienadmiernie skomplikowaną intrygę i miło spędzone dwie godziny.
-
Zadaje gdzieś z boku pytania o sens życia i w nienachalny sposób zachęca do zastanowienia się nad bezrefleksyjnie przeżywanymi dniami. Brzmi zbyt poważnie? Spokojnie, ta alegoryczna warstwa ani trochę nie przysłania luźnej komedii, pozwalającej wprowadzić się w nieco bardziej wiosenny nastrój. Jakby profesor filozofii przyszedł na wykład w hawajskiej koszuli, a pogadankę o egzystencjalizmie ilustrował memami, popijając piwo z puszki.
Najwyżej ocenione
-
Czasem ciepła, a czasem zaskakująco mroczna opowieść o przyjaźni i rodzinie. Nie brakuje tu trudnych wyborów, niejednoznacznych motywacji i moralnych szarości.
-
Przeplatają się tu inspiracje filmowe i muzyczne, techniki animacyjne, lekka i całkowicie poważna tematyka. Historia, która zdawała się już nudzić i mogła na kilkanaście lat zostać zamknięta w przepastnych szufladach studia Sony, została przebudowana i zinterpretowana na nowo.
-
Finezja z jaką porusza się reżyser jest tak naturalna, że łatwo nie zauważyć dopracowania całego konceptu.
-
Wspaniały przykład syntezy kina artystycznego i rozrywkowego. Film kostiumowy i historyczny, choć niesamowicie współczesny w charakterze i wymowie.
-
Dostajemy wzruszający hymn, który poruszył mnie do granic wrażliwości, wywołał płacz, dreszcze oraz masę innych emocji. W końcu po to są filmy, prawda?
Najniżej ocenione
-
Idealnym podsumowaniem "Dziadka do orzechów" jest chyba to, że najlepszym elementem filmu jest muzyka. Tu jednak James Newton Howard miał ułatwione zadania, bo jego utwory uzupełniały jedynie ponadczasowe kompozycje Czajkowskiego. Najciekawszą sceną jest zaś sekwencja baletowa. Znów - hołdująca choreografii Lwa Iwanowa, uświadamiająca zarazem, jak niewiele wartościowej treści do znanego utworu dodaje film Lasse Hallstroema i Joe Johnsona.
-
Dobrze napisani bohaterowie ustępują tu miejsca paskudnym kliszom, z których z resztą poprzednik sam się naigrywał. Całość wypada bardzo topornie, a przede wszystkim pozbawiona jest właściwego dystansu i poczucia, że to wszystko tylko zabawa.
-
Kompilacja tego, co Bessonowi przychodzi najłatwiej - film akcji z kobietą w roli głównej, z niezłym punktem wyjścia, lekceważącą widza fabułą i powodującym lekki zawód zakończeniem.
-
Dosyć pospolity akcyjniak, na który nie warto iść do kina. Co prawda, można go puścić jako tło podczas grania w karty, bo w końcu to nadal historia o rewolucji z Robin Hoodem na czele. Jednak nie sądzę, żeby absorbował on bardziej niż muzyka z radia.
-
"Mogliśmy zadać ciekawsze pytania, nadać postaciom głębi i przedstawić racje wielu stron. Ale mogliśmy też tego nie robić" - zdają się mówić twórcy.
Odrębnie ocenione
-
Dostajemy wzruszający hymn, który poruszył mnie do granic wrażliwości, wywołał płacz, dreszcze oraz masę innych emocji. W końcu po to są filmy, prawda?
-
Zadaje gdzieś z boku pytania o sens życia i w nienachalny sposób zachęca do zastanowienia się nad bezrefleksyjnie przeżywanymi dniami. Brzmi zbyt poważnie? Spokojnie, ta alegoryczna warstwa ani trochę nie przysłania luźnej komedii, pozwalającej wprowadzić się w nieco bardziej wiosenny nastrój. Jakby profesor filozofii przyszedł na wykład w hawajskiej koszuli, a pogadankę o egzystencjalizmie ilustrował memami, popijając piwo z puszki.
-
Reżyser amator, choć widać dużo niedociągnięć na czele z prowadzeniem mniej doświadczonych aktorów, czy słabo przedstawionym wątkiem rosyjskiego mafiosa, wychodzi obronną ręką. Jak na debiut, jest naprawdę nieźle. Kawulski miał szczęście, że pozyskał takich dobrych aktorów jak Lubos, Włosok, Popławska czy nawet Boberek i Chabior, którzy tworzą bardzo dobre kreacje i ciągną tę produkcję do góry.
-
Czasem ciepła, a czasem zaskakująco mroczna opowieść o przyjaźni i rodzinie. Nie brakuje tu trudnych wyborów, niejednoznacznych motywacji i moralnych szarości.
-
"Creed II" można czytać na dwojaki sposób. Sentymentalną podróż przez znane i ograne chwyty ponad 40-letniej serii można uznać za ogromną zaletę, jak i wadę. Jestem zdecydowanie w tej pierwszej grupie.