-
Z całą swoją pewnością siebie, autentycznością i realizacyjną perfekcją, stanie się wzorem dla kinematografii w niedalekiej przyszłości.
-
Climax nadaje się na filmową pigułkę energetyczną, ale gdy zajrzymy pod imponującą, narkotykowo-transową fasadę, ujrzymy coś zupełnie przeciętnego.
-
Gaspar Noé przeczołguje widza przez całe spektrum emocji: od podniecenia po rozpacz.
-
Nie wiem, czy mi się to podobało, raczej nie, bo ciężko znajdować przyjemność w wysłuchiwaniu wrzasków opętanych ludzi, ale niewątpliwie było to nieusypiające kinowe doświadczenie, które nie wyleciało z głosy zaraz po seansie.
-
Narkotyczna podróż, która zachwyca swoją intensywnością i realizacją. Pomimo, niestety skutecznie wkradającego się przesytu pod koniec, warto przystać na dobrowolną propozycję wejścia w ten filmowy trans.
-
Ten film to narkotyk. Wymęczył mnie i bezczelnie rzucił na śnieg bez wyjaśnień.
-
Filmowy narkotykowy "bad trip", który udziela się widzowi, dzięki wyśmienitej stronie formalnej obrazu.
-
Mimo tych wszystkich inspiracji, nawiązań i kinofilskich fetyszy, czuć jednak, że to stary dobry Gaspar. Noe, na jakiego czekaliśmy.
-
W czasach, gdy wszelka rozrywka serwowana nam przez wysokobudżetowe produkcje amerykańskie zdaje się być chłodno kalkulowana i bezpieczna, wszyscy potrzebujemy raz na jakiś czas odejścia od zasad i odrobiny bałaganu. I "Climax" właśnie takim bałaganem jest - mimo, ze momentami może sprawiać wrażenie zbyt natarczywego.
-
Duszny, działający jak narkotyk film, w którym rzeczywistość miesza się ze snem, a taneczny musical z body horrorem.
-
Nie ujrzycie tu zatem rozbudowanych i rozwleczonych na cały metraż portretów postaci, lecz w zamian zostanie wam zaoferowana możliwość czerpania wojerystycznej przyjemności z niemego i bezwładnego uczestnictwa w postępującej, humanitarnej destrukcji.
-
Chce poczęstować nas filmowym narkotykiem, który u jednych może wywołać nieodwracalne skutki w psychice albo co najmniej skończyć się potwornym kacem, dla innych zaś będzie najlepszym kinowym towarem, jaki kiedykolwiek mieli przyjemność zażywać.
-
Absolutnie intensywny i immersyjny, taki, który hipnotyzuje, porywa, ekscytuje i... zamęcza. Przede wszystkim jednak - imponuje.
-
Jeśli myślicie, że w kinie widzieliście już wszystko, to idźcie na Climax.
-
Ten film można pokochać albo znienawidzić, ale trudno pozostać wobec niego obojętnym.
-
Magnetyczna natura "Climaxu" nie tylko odpowiada na potrzeby spragnionego wrażeń, postmodernistycznego widza, który wszystko już widział, ale równie świetnie wychodzi naprzeciw jego potrzebie perwersyjnego voyeryzmu.
-
Myślę, że gdyby Dante Alighieri napisał Boską Komedię w XXI wieku, tak wyglądałoby Piekło.
-
Tytuł najnowszego filmu Gaspara Noe mówi sam za siebie. Zamiast próbować go opisać, zdecydowanie lepiej go przeżyć.
-
Kino niecodzienne dla osób o wyjątkowej wrażliwości. Wchodząc w ten świat, nasz umysł jeszcze na długo po seansie pozostanie w jego wnętrzu.
-
To zdecydowanie jedna z najlepszych rzeczy w całej filmografii Argentyńczyka i film, który ludziom o słabych nerwach wywróci żołądki na lewą stronę.
-
Porażające dzieło kontrowersyjnego artysty, ale zaledwie bardzo poprawny film.
-
Noe zrobił to ponownie. Wymieszał ze sobą ciężkie narkotyki, szaleństwo, krew, mocz, brud i obrzydzenie, by zaserwować je widzom niczym przepyszną sangrię. Po takim drinku wymioty i kac murowane, ale kto by nie chciał wziąć udziału w imprezie, której nie przeżył nikt!
-
Oniryczny odlot, wypełniony porywającą ucho klasyką muzyki klubowej lat 90. i wspaniałymi sekwencjami choreograficznymi w wykonaniu profesjonalnych tancerzy z Sofią Boutellą na czele.
-
Pod względem produkcyjnym temu dziełu nie można nic zarzucić. Wizualnie i muzycznie "Climax" wzbił się na twórcze wyżyny. Fabuła natomiast na zawsze pozostanie kwestią sporną.
-
Po emisji na Nowych Horyzontach "Climax" określono jako doświadczenie - a nie film sensu stricto. Żywiołowy wstęp, w którym dwudziestu tancerzy vogue'uje jak na konkursie drag, sprawi, że sami przed sobą szepniecie: chwilo, trwaj. Niesamowitą choreografię ciał egzaminuje równie roztańczona kamera. Jej układ nie jest standardowy: sprzęt zawieszono nad głowami bohaterów, pozwolono mu płynąć po parkiecie i korpusach zgonujących młodzieńców.
-
Pozytywy w zasadzie są tylko dwa muzyka, która przywraca wspomnienia z lat 90-tych i występ grupy.
-
4.528 lutego 2019
-
-
Nie polecam Climaxu absolutnie nikomu. Chyba że chcecie kogoś torturować lub zemścić się na nim. Wtedy może to być dobra propozycja.
-
To jedno z tych doświadczeń, których nie chcesz nigdy więcej powtórzyć, ale jeśli nienawidzicie swoich nerwów i lubicie nimi poniewierać, to w ostatnim roku wyłącznie wspomniane "Mother!" mnie skrzywdziło porównywalnie.
-
Kino, konfrontując nas z trudnymi doświadczeniami, prowokuje do rozważania nad swoimi własnymi ograniczeniami, niedoskonałościami, słabościami. Climaxowi się to udaje.
-
Reżyser dąży bowiem do "climaxu" dając miejscami trochę odetchnąć, innym razem rozkręcając tak karuzelę zdarzeń, że trudno od tego oderwać wzrok.
-
To, co zobaczyłem nie spełniło moich wygórowanych oczekiwań - zrobiło znacznie więcej. Gaspar wycyzelował najlepsze elementy swoich produkcji i maksymalnie skondensował rozbitą na paręnaście postaci narkotykową apokalipsę.
-
"Climax" to film o podobnej estetyce i założeniu, co dwa poprzednie dokonania Noégo. Znów dostajemy bardzo minimalną fabułę oraz częste próby zszokowania widza i wprowadzenia go w stan przypominający narkotykowe uniesienie. O wiele więcej tu jednak samoświadomości.
-
Sarkastyczny portret pokolenia imprezowiczów, których życie przerodziło się w koszmar. "Śmierć to niesamowite doświadczenie" głosi na końcu napis. Cóż, kino Gaspara również się do takich zalicza.
-
Swoim najnowszym filmem francuski ekstremista, Gaspara Noé udowodnił, że jak nikt potrafi strząsnąć powagę i potrząsnąć uładzonymi konwencjami europejskiego art-house'u. "Climax" bije na głowę wszystko, co wcześniej stworzył.
-
Na pewno nie należy do obrazów, które ogląda się wygodnie, ale z czystym sumieniem mogę uznać go za najlepsze dzieło francusko-argentyńskiego reżysera.
-
Wolny od gatunkowych stygmatyzacji, Gaspar Noé realizuje kino na skraju awangardy. Osnuty formalną maestrią, kumuluje tutaj najlepsze chwyty kojarzone z Nieodwracalnym oraz Enter the Void. Climax to najczarniejsza groteska oraz obraz społecznego rozpadu wszelkich norm oraz struktur - anarchia totalna.