Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.
Bardzo pozytywnie oceniony i uznany przez krytyków
6.8
Pozytywnie oceniony przez użytkowników

Choreograf Selva i DJ Daddy przesłuchują kulkunastu tancerzy, szukając potencjalnych członków swojej nowej grupy. Po wyczerpującym treningu rozpoczynają z nimi imprezę, orientując się, że do sangrii ktoś wrzucił LSD.

  • Tak wyglądają imprezy w piekle. Noe osacza i obezwładnia widza. Nie chcecie tego doświadczyć, ale jeśli już musicie to tylko w kinie! Recenzja: http://pelnasala.pl/climax/

  • Opętujące widza doświadczenie, które kusi beztroskimi i fantastycznie zrealizowanymi sekwencjami tanecznymi, zmieniające się potem w ostro przeginającą pałę wizytę w piekle, która uderza obuchem siekiery w łeb, cuci Cię solidnym plaskaczem w pysk, a następnie brutalnie gwałci i zostawia na noc na syberyjskim mrozie. Obejrzę nieraz.

  • Nie wiem jak na innych seansach, ale na moim wyszło pół widowni. Choreograficznie, tanecznie, plastycznie rewelacyjny film. Jednak fabularnie Wielkie Nic. Wulgarne dialogi wołają o pomstę, nawet nie do Nieba, bo szkoda angażować najwyższe siły. Kluczowy zwrot akcji żenujący. Wypadałoby jednak mieć jakiś pomysł na fabułę. Na każdej libacji przychodziły nam do głowy ciekawsze motywy niż w tym filmie. Propozycja jedynie dla zwolenników kina eksperymentalnego.

  • Niesamowity reżyserski popis Gaspara Noe! Audio-wizualnie najwyższa półka i jak sama historia jest opowiadana obrazem to coś wybitnego. Choreografia poszczególnych sekwencji to majstersztyk, a operatorka z każdą kolejną chwilą zmienia się i dostajemy coraz dziwniejsze kadrownie, co wychodzi filmowi na dobre. Te wszystkie rzeczy składają się na to, że sami czujemy się jakbyśmy byli tam na tej imprezie. Wspaniałe doświadczenie kinowe.

  • Reżyser w drugiej połowie jedzie na pełnym gazie, zabierając widzów w mocno psychodeliczną i satysfakcjonującą podróż okraszoną naprawdę ładnymi zdjęciami.

  • Wiem, że wielu nie będzie pasowała ta konwencja, ale to jest chyba mój typ kina. Treść nie jest najważniejsza, bo liczy się jedynie warstwa wizualna.

  • Audiowizualne szaleństwo. Fabuły w tym niewiele, ale dzięki zdjęciom oraz muzyce ogląda się przyjemnie. Nie wiem czy ten film coś zmienił w moim życiu, ale nie żałuję że go zobaczyłem, czy może raczej doświadczyłem.

  • Impreza bez hamulców. Jeśli u Gaspara nie nabierzesz dystansu, poczujesz chwile zażenowania. Nie ukrywajmy, scenarzystą jest kiepskim, ale genialnym estetą i bardzo dobrym reżyserem. Jest to chyba jego najbardziej przystępny film, jednocześnie nie tracąc odwagi, pazura i autentycznego szaleństwa. Można spocić się z wrażenia.

  • Noé nie umie za bardzo w sceny gdzie nic się nie dzieje i ten film tego nie zmienia - po intrygującym początku przez jakiś czas jest dosyć nudno i mam wrażenie, że można było trochę to skrócić. Jednak kiedy wreszcie zaczyna się szał, film ten cię już nie puści. A ty jego.

  • Raczej kinowe doznanie niż typowy film. Nie ma sensu doszukiwać się tu jednak logiki, gdyż zachwycająca forma skrywa dość banalną treść. Mimo wszystko warto tego doświadczyć.

  • Jeśli robić filmy antynarkotykowe to tylko w ten sposób. Gaspar zamiast pokazywać co widzą bohaterowie i robić coś podobnego do "wkraczając w pustkę" robi z widzów obserwatorów tego strasznego widowiska. Daje to przerażający efekt i jest to zdecydowanie najstraszniejszy obraz tego roku. Na duży plus też świetne zdjęcia i montaż oraz kapitalna Sofia Boutella.

  • Gaspar Noé nie robi kina – on kładzie LSD pod język kultury, wstrzykuje heroinę w celuloidowe żyły taśmy filmowej. Climax może być traktowany właściwie jako kino nieme (zresztą: nieprzypadkowo pojawiają się plansze napisów ekspozycyjnych jak w większości tytułów z początków XX wieku). Z drugiej strony film to musical zupełny, w którym taniec wyraża więcej niż jakiekolwiek słowo czy rozmowa. Dobrze, że po Love nastąpił Climax.

  • Najbardziej wyrafinowany film Noégo zawodzi jako komentarz do sytuacji współczesnej wielokulturowej Francji, ale nie ma lepszego filmu, który tak skutecznie zniechęcałby do uczestnictwa w nocnych imprezach. Najbardziej natrętny w nim natomiast okazuje się niepotrzebny umizg do fanatyków "Cahiers du cinéma" (co mówi nam intro z biblioteką filmów autorskich?)

  • Czuję jakbym skoczył na bungee, muzycznej bungee. Wbrew powszechnej opinii uważam, że dialogi to najlepsze, zaraz po tańcu, co mogło się tu wydarzyć.

  • 18.NH #16: Konstrukcyjnie nie widziałem chyba ciekawszego filmu. Studium odlotu. // Drugi raz: 19.10.18

  • jako film - 6/10, ale jako projekt artystyczny 9+, więc wychodzi słabe 8

  • Tyle pieniędzy i czasu marnuje się na różne kampanie, a Gaspar Noé w 12 dni stworzył najlepszą reklamę antynarkotykową w historii.

  • Dużo lepszy od pretensjonalnego Love. Zdjęcia, montaż, taniec i muzyka pierwsza klasa.

  • Oczywiście bardziej na poziomie doświadczenia niż fabuły. Szanuję za pierwszy taniec i narkotyczne mastershoty pod względem technicznym, jak i aktorskim. Ale w ogólnym rozrachunku daje to łącznie jedynie 4 gwiazdki.

  • Obserwacja skutków zażycia narkotyków- ot caly film. Dodatkowa gwiazdka za sceny tanca w pierwszej czesci filmu.

  • Kino. Szalony, bad trip, który chyba jednak nieco mnie rozczarował. Liczyłem, że Gaspar jedzie po bandzie jeszcze bardziej.

  • Climax autentycznie wygląda jak kręcony w ubiegłym stuleciu, przygniata z każdej możliwej strony, oblepia swoim brudem. Odpowiadając więc na pytanie za wstępu: NIE(!), zdecydowanie nie jest to dzieło, dzięki któremu jego twórca staje się łatwiej przyswajalny oraz TAK(!) – kolejne granice zostały przekroczone.

    Całość recenzji tutaj: https://pisanepopijaku.pl/ten-o-pance-na-parkiecie-czyli-climax-recenzja/

  • Gaspar Noé trzyma i nie puszcza. I choć przy zdrowych zmysłach chcemy się wyrwać, ma widza w garści.

  • Mocne, duszne przytłaczające doświadczenie.

  • Muzyka, klimat, zdjecia i Sofia Boutella to tworzy ten film. Jestem w jakiś sposób oczarowana tym filmem(i Sofią), szkoda, że tak bardzo wybiły mnie z rytmu na początku dialogi między bohaterami, które były puszczone ciągiem(nuda) z czego 2 mogły zostać, kika mogło być już w czasie imprezy, a część w ogóle nie powinna mieć miejsca bo była niepotrzebna.

  • 1. Gadają sb o tańcu
    2. Tańczą sb
    3. Gadają sb o segzie
    4. Tańczą sb
    5. Robią sb przemoc i segz

    (to nie moje słowa, ale to moja opinia)

  • 6,5. Studium szaleństwa i dom wariatów. Męczy i bez satysfakcji. Wiele ciekawych konceptów — stara szkoła, Vogue z góry, lubieżne rozmowy vs jęki na pół filmu, mastershoty

  • Klimat tańca, psychodelicznego opętania wzorowany na pewnych filmach ery VHS. Złamana struktura opowieści w oparach drugów, tabu, gniewu, seksu i szaleństwa.

  • formalnie i inscenizacyjnie zachwyt. ciekawy jako filmowe doświadczenie, ale mimo wszystko niedosyt, bo za samą formą niewiele się kryje. i męczące bardzo

  • Unikalne doświadczenie filmowe. Po pewnym czasie miałem już dość i chciałem, żeby Noe to zakończył. Zostałem rozjechany psychicznie na wiele różnych sposobów.

  • Sam nie wiem. Styl i tematy to pigułka z Noe, wizualne triki, kolorki, kamera pływa, seks, dragi. Może mi się to przejadło, to taki trip bez historii.

  • Sam nie wiem. Styl i tematy to pigułka z Noe, wizualne triki, kolorki, kamera pływa, seks, dragi. Może mi się to przejadło, to taki trip bez historii.

  • NH: Gdy sangria wejdzie za mocno. Życie ;)

  • #NH. Sponiewierał mnie, uwolnił zwierzęce instynkty, wprowadził w trans, rozłożył na łopatki. Katharsis

  • To był ciężki i ciekawy film. Naprawdę paskudny bad trip i wszystkie lęki człowieka. Można tu się doszukać pewnych symboli. Znakomita muzyka i choreografia.