
-
43recenzje
-
29ocen
-
21pozytywnych
-
8negatywnych
-
6.7średnia
-
72%pozytywnych
-
1.2odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Bardzo dobrze się stało, że to właśnie dzieło tak swobodne wyznaczyło emocjonalny kierunek, w którym powinien podążać, rezygnując z tak na siłę eksplorowanych motywów triadowych, czego efektem były mniej zachwycające Kiedy łzy przeminą czy Dni naszego szaleństwa. Inaugurujące zataczanie się w samotność w mistrzowsko azjatyckim tonie przyniosło Hongkończykowi kult w światku artystycznym, z swoim kraju porównywany tylko z Johnem Woo.
-
Bracia Safdie komponują zatem symfoniczną petardę, zasklepiając ją w swojej undergroundowej estetyce. Dla wielu, mam nadzieję, będzie to topka roku, ale pewnie podobnie jak w przypadku Good Time, na pewno podzieli widownię. A nic tak pięknie nie jednoczy w miłości do kina jak podział.
-
Niezwykła, rozemocjonowana opowieść o separacji, dwojgu ludzi, którzy tak bardzo nie wiedzą, co zrobić, że dają innym decydować o swoim życiu. To dramat pierwszych i ostatnich słów, trzymanych w sercu impresji uczuć i chowanych lękliwie kompleksów, dramat bycia tu, w tym momencie i niebycia już w ogóle.
-
Portret kryzysu młodej kobiety w jej dwudziestkach dawno nie smakował tak świeżo.
-
Pod względem filmowym Ghostwatch to kamień milowy w gatunku found footage, znakomicie eksploatujący podstawowe techniki montażowe.
Najwyżej ocenione
-
Niezwykła, rozemocjonowana opowieść o separacji, dwojgu ludzi, którzy tak bardzo nie wiedzą, co zrobić, że dają innym decydować o swoim życiu. To dramat pierwszych i ostatnich słów, trzymanych w sercu impresji uczuć i chowanych lękliwie kompleksów, dramat bycia tu, w tym momencie i niebycia już w ogóle.
-
Z całego serduszka polecam wybrać się do kina: to prawdopodobnie najlepsze wizualne doświadczenie A.D. 2019.
-
To moja osobista filmowa topka tej dekady. Półfantastyczny development postaci, baletmistrzostwo w opanowaniu ostrych przedmiotów, dramat i rozterki naszego bohatera, konie, artystyczne rosyjskie akcenty - Parabellum dostarcza wszystkiego, czego można oczekiwać od swojego gatunku.
-
To przeżycie, które musi podzielić. Jednych odrzuci ze względu na bezsprzeczną hermetyczność, drugich - rzekome autofellatio względem zmarłego ojca. Ja uważam to za hołd, ani nie idealny, ani nie chybiony, ale nie jest to jedyny temat.
-
To, co zobaczyłem nie spełniło moich wygórowanych oczekiwań - zrobiło znacznie więcej. Gaspar wycyzelował najlepsze elementy swoich produkcji i maksymalnie skondensował rozbitą na paręnaście postaci narkotykową apokalipsę.
Najniżej ocenione
-
Bezcharakterność całości jest przybijająca. Na sali kinowej prężnie rozciągałem się, żeby wytrzymać wszystkie 96 minut seansu.
-
Jeśli chcesz posłuchać bajecznego głosu Oldmana, myślę, że nagrał jakieś audiobooki. A jeśli nie, możesz spróbować się pomęczyć z tym. Ale ostrzegałem.
-
Co poradzić, że dziś możemy się jeno zachwycać zjawiskowymi zdjęciami Jacka Podgórskiego, przerażającą scenografią, staropruskim językiem, natchnieniem Pieczyńskiego czy wizualnym podobieństwem Karola Bernackiego i odgrywającego u Tarkowskiego tytułowego Stalkera Aleksandra Kajdanowskiego. Jednak cała rozprawa o chrześcijaństwie i pogaństwie, o głuchym milczeniu i ślepej wierze to tematy, niestety, ciekawe tylko na papierze.
-
Wbrew pozorom Belzebub jest straszny i wcale nie używa do tego jumpscare'ów. Straszy klimatem, jak to się mówi. Nie jest dobry ani nie jest zły. Czymś się wyróżnił i jakoś przez niego przebrnąłem, ale czuć tu bardziej guilty pleasure niż jakiegoś doniosłego pretendenta. Ciężko mi to polecać, ale głupio też odradzać.
-
Solidna produkcja, której twórcy po pierwsze chcieli za bardzo, a po drugie zupełnie zgubili się w przyjętej formie i nieintencjonalnej śmieszności.
Odrębnie ocenione
-
Solidna produkcja, której twórcy po pierwsze chcieli za bardzo, a po drugie zupełnie zgubili się w przyjętej formie i nieintencjonalnej śmieszności.
-
Bezcharakterność całości jest przybijająca. Na sali kinowej prężnie rozciągałem się, żeby wytrzymać wszystkie 96 minut seansu.
-
Nic szczególnie nowego w świecie, gdzie strach wchodzi na n-te gęstości, a tutaj dalej nas straszą wyskakiwaniem brzydkich rzeczy zza rogu.
-
To przeżycie, które musi podzielić. Jednych odrzuci ze względu na bezsprzeczną hermetyczność, drugich - rzekome autofellatio względem zmarłego ojca. Ja uważam to za hołd, ani nie idealny, ani nie chybiony, ale nie jest to jedyny temat.
-
Jeśli chcesz posłuchać bajecznego głosu Oldmana, myślę, że nagrał jakieś audiobooki. A jeśli nie, możesz spróbować się pomęczyć z tym. Ale ostrzegałem.