
Wczesne średniowiecze. Na ostatnią pogańską wyspę, cudem uniknąwszy śmierci, dociera rycerz Willibrord, gdzie spotyka Bezimiennego.
- Aktorzy: Krzysztof Pieczyński, Karol Bernacki, Wiktoria Gorodeckaja, Jacek Koman, Jan Bijvoet i 15 więcej
- Reżyser: Bartosz Konopka
- Scenarzyści: Bartosz Konopka, Przemysław Nowakowski
- Premiera kinowa: 14 czerwca 2019
- Premiera DVD: 24 października 2019
- Premiera światowa: 19 września 2018
- Ostatnia aktywność: 30 listopada 2024
- Dodany: 19 września 2018
-
Niesioną kapitalną, złowrogą kreacją Pieczyńskiego "Krew Boga" chciałoby się pokochać za poruszanie się w poprzek dominujących trendów w polskim kinie. Jednak pociągająca ekscentryczność filmu to za mało, by dać się wciągnąć w modlitwę na cały czas seansu.
-
Pomimo wszystkich wspomnianych wyżej wad oraz tego, że ja sam zachwycony, delikatnie mówiąc, nie byłem, to nadal projekt bardzo ambitny, odważny w kwestii wyboru tematyki oraz czasu wydarzeń - krótko mówiąc, film bardzo mocno odbiegającego od przeciętnej polskiej produkcji.
-
Reżyser zręcznie wykorzystuje historyczną konwencję do zbudowania ciekawej wypowiedzi artystycznej, nie oglądając się na wysokobudżetowe widowiska.
-
Chciałbym móc docenić "Krew Boga", bo to projekt oryginalny, z wyraźną wizją artystyczną, ciekawym punktem wyjścia i świetnymi zdjęciami. Problem w tym, że wyszedł z tego bardzo słaby film.
-
Co poradzić, że dziś możemy się jeno zachwycać zjawiskowymi zdjęciami Jacka Podgórskiego, przerażającą scenografią, staropruskim językiem, natchnieniem Pieczyńskiego czy wizualnym podobieństwem Karola Bernackiego i odgrywającego u Tarkowskiego tytułowego Stalkera Aleksandra Kajdanowskiego. Jednak cała rozprawa o chrześcijaństwie i pogaństwie, o głuchym milczeniu i ślepej wierze to tematy, niestety, ciekawe tylko na papierze.
-
Choć niepozbawiony wad i testująca mocno cierpliwość odbiorcy, jest filmem intrygującym oraz szukającym czegoś zupełnie innego. Ma swój specyficzny klimat i dotyka czasów, jakich filmowcy praktycznie nie odwiedzają. Specyficzne kino.
-
Zabrakło niestety dobrego scenarzysty i utalentowanego operatora, a końcowy efekt nadaje się chyba tylko do ironicznego seansu w gronie znajomych.
-
Wystarczy spojrzeć na trzeci sezon "Twin Peaks" Davida Lyncha, aby przekonać się, że treść nie zawsze musi być nadrzędna, czasami równie ważna jest artystyczna ekspresja. Taki właśnie jest przypadek "Krwi Boga" - każdy kadr to małe dzieło sztuki i warto zobaczyć je wszystkie przynajmniej na takich samych zasadach, na jakich podziwia się fotografie w galeriach sztuki.
-
Imponuje warstwą wizualną, łączącą surowy naturalizm z baśniowym odrealnieniem rodem z kina fantasy. Pokazuje jednak akt nawrócenia jako rzecz sztuczną i mocno niewłaściwą, efekt zagubienia w świecie, którego poganie nagle przestawali rozumieć. Historii tu jednak niewiele, bo reżyserowi nie chodziło o polską przeszłość czy realistyczny obraz Prasłowian.
-
Po filmie Krew Boga w pamięci pozostaną piękne zdjęcia i zapierające dech w piersi krajobrazy. Całość jest artystyczną jazdą bez trzymanki, która grzęźnie w dłużyznach, błędach i jednoznacznych interpretacjach.
-
Niestety, zalety początkowych scen są jednocześnie wadami końcowych - bo niezmienna przez całość projekcji stylistyka zaczyna w końcu nużyć. W tym wypadku sytuację powinna ratować fabuła, ale tutaj Konopka sięga po kolejne dosłowności, całość wieńcząc przewidywalnym finałem.
-
Z "Krwi Boga" wyciągam jeden wniosek: wiara stała się dzisiaj sprawą bardziej intymną i bardziej wstydliwą niż seks. Nikt więc nie umie - albo nie ma śmiałości - powiedzieć o niej nic konkretnego.
-
Formalny popis z nierównym tempem narracji, wybrzmiewający bardziej z niemych scen, a niżeli z drewnianych dialogów.
-
Nawet wiele godzin po zakończeniu seansu w głowie pozostają kolory tego filmu. Kolory, kostiumy, a na pierwszym planie figury ludzkie, postaci.
-
Trudny, ale bardzo angażujący. Taki, który warto obejrzeć, by zobaczyć, jak można w Polsce stworzyć tytuł wyglądający, jakby był wyprodukowany w Hollywood.
-
Historia ludobójstwa rdzennych mieszkańców Prus Wschodnich pokazana z ich perspektywy bardziej wstrząsnęłaby sumieniami.
-
Z każdą kolejną sceną "Krew Boga" zaczyna niebezpiecznie zbliżać się do całkowicie nieudanego przedsięwzięcia Zbigniewa Libery, czyli koncepcyjnie bardzo podobnego "Walsera". Ambitny i efektowny projekt Konopki ostatecznie się rozpada. Realizm zamienia się w manierę, górujący nad fabułą obraz przestaje zachwycać, a słowa i gesty zostają ograbione ze znaczenia.
-
Refleksja nad istotą wiary ubrana w średniowieczny kostium. Choć film Bartosza Konopki uwodzi formalnie, wydaje się niespełniony.
-
Jeden z najbardziej imponujących wizualnie filmów w historii polskiego kina. Okrutnie spłaszczony w warstwie literackiej.