Leningrad, koniec 1945 roku. Dwie przyjaciółki pragną otrząsnąć się z wojennej traumy.
- Aktorzy: Viktoria Miroshnichenko, Vasilisa Perelygina, Andrey Bykov, Igor Shirokov, Konstantin Balakirev i 13 więcej
- Reżyser: Kantemir Bałagow
- Scenarzyści: Kantemir Bałagow, Aleksandr Terekhov
- Premiera kinowa: 11 października 2019
- Premiera światowa: 16 maja 2019
- Ostatnia aktywność: 14 lutego
- Dodany: 4 lipca 2019
-
Kino wymagające, a zarazem bardzo ludzkie i uniwersalnie zrozumiałe. Nie dziwi więc, iż Rosja zgłosiła "Wysoką dziewczynę" do Oscarów, zaś ewentualna nominacja również nie powinna być zaskoczeniem.
-
Kino ciężkie, wymagające od widza wielkiego zaangażowania. Potrafi przerazić, momentami frustruje swoją przytłaczającą atmosferą.
-
Bałagow zachwycił swoim debiutem - "Bliskość". A "Wysoką dziewczyną" potwierdził swoją klasę i miano złotego dziecka rosyjskiej kinematografii.
-
Przepełniony empatią, wsłuchany w źródła, przeciwko wojnie.
-
Z pewnością Wysoka dziewczyna to film bardzo poważny, trudny, pozbawiony małych radości. To taki obraz, który poraża smutkiem, zagubieniem i refrenicznością wciąż popełnianych błędów.
-
Nadmiar potencjalnych znaczeń koniec końców konfuduje, pomimo klarownej i sprawnej formy oraz wiązania wątków. Przytłacza jednak przede wszystkim nieumiarkowana, mroczna brutalność całej opowieści, pozostaje albo uciec od niej w uniwersalizujący język syndromu szoku pourazowego, albo znieść ją bez uzasadnienia, jako nieprzekładalną.
-
Poza świetną fabułą "Wysoka dziewczyna" olśniewa także stroną techniczną, bowiem jest to po prostu przepiękny film.
-
W wizualnie piękny sposób pokazuje zdeformowane i silnie upośledzone emocje bohaterów, którzy z całych sił łakną nadziei i wiary w lepszą przyszłość w krajobrazie powojennym. To historia dla osób o mocnych nerwach, ale i o sporych pokładach empatii.
-
Kino ciężkie, wymagające, niekiedy wręcz przytłaczające, które jednak warto obejrzeć bowiem o Kantemirze Balagovie na pewno jeszcze usłyszymy.
-
Z całego serduszka polecam wybrać się do kina: to prawdopodobnie najlepsze wizualne doświadczenie A.D. 2019.
-
Jest filmem otoczonym melancholią, o strachu i nieskończonym bólu, który pożera nawet miłość.
-
Wizualna precyzja, teatralna podniosłość i emocjonalna przebieżka.
-
Wysoka dziewczyna skupiając się na ludziach zza wojennych kulis przewrotnie staje się filmem o sile kobiet. Bez nich nie byłoby zaplecza na froncie ani personelu w szpitalu. Do tego mężczyźni u Bałagowa są słabi: można ich szantażować, uprzedmiotowić, wykorzystać, a nawet zabić, podczas gdy kobiety są wytrwałe i gotowe do poświęceń. Tym bardziej Wysoką dziewczynę można potraktować jako rewers klasycznie pojmowanego kina wojennego, zdominowanego przez mężczyzn.
-
Fabularnie ta historia może nie przypaść do gustu wszystkim, ponieważ akcja toczy się bardzo wolno, jednak realizacyjnie "Dylda" jest znakomita i ma wiele "smaczków" - choćby kolorystykę.
-
Boli, przenika do trzewi, również dzięki rewelacyjnym aktorkom, Wiktorii Miroszniczenko i Wasilisie Perelyginie - zdumiewające, że dla obu jest to debiut przed kamerą. Zdumiewające, że ledwie 28-letni Bałagow nakręcił tak dojrzały film.
-
Mimo wad i poczucia pewnego niespełnienia, jakie po sobie pozostawia, głęboko wżyna się pod skórę.
-
W "Wysokiej dziewczynie" Bałagow bierze albumy z klasycznym malarstwem, zestawia je z książką "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Swietłany Aleksijewicz, historią II wojny opowiedzianą głosami rosyjskich kobiet, i jakimś cudem nie wywraca się przy tym szpagacie.
-
Seans "Wysokiej dziewczyny" to znój, pot i łzy, dotyk obrazu zupełnie pozbawionego sentymentalizmu i fałszywej nuty kina historyzującego.
-
Bliskość wciąż jest najlepszym filmem w dorobku młodego reżysera. Mimo to nie należy skreślać Wysokiej dziewczyny, gdyż nadal jest to kino niezwykle pieczołowicie przygotowane, odważne zarówno formalnie, jak i tematycznie.
-
Trudno nie docenić zdolności Balagova oraz kunsztu jego aktorów, ale nie można bagatelizować obecnej w obu jego filmach pornografii cierpienia. Upodobanie twórcy "Bliskości" do nieznośnego defetyzmu kładzie się cieniem na jego najnowszym dziele. Niemniej czekam na jego kolejny film. Jestem pewien, że jest on reżyserem, który kiedyś stworzy kinowe arcydzieło.
-
To nieprzyjemny film, ale ważny, dosadny i doskonale obrazujący, jak dużą krzywdzę może wyrządzić człowiek drugiemu człowiekowi.
-
Jeżeli wierzyć stwierdzeniu, że drugi film weryfikuje umiejętności reżysera, to Bałagow zdał ten test na najwyższą notę. "Wysoka dziewczyna" utwierdza mnie w przekonaniu, że Rosjanin umie opowiadać chwytające emocjami za gardło historie, a przy okazji świetnie odnajduje się w realiach historycznych.
-
Po nieco niespójnym debiucie wyjątkowo przyjemnym zaskoczeniem jest zobaczenie tak oryginalnej i poprowadzonej żelazną ręką produkcji. Pozostaje czekać na kolejne tak mocne filmowe wypowiedzi.
-
Mimo nieustannej atencji dla polskiej kinematografii, wydaje się, że "Wysoka dziewczyna" ma szansę na Oscara. Bo tego filmu nie da się łatwo zapomnieć.
-
Uderza Bałagowa dojrzałość za kamerą. Pomimo młodego wieku, udało się mu stworzyć dojmującą, niezwykle uniwersalną opowieść, która urzeka wykwintnymi malarskimi kadrami, przywodzącymi na myśl "Podwójne życie Weroniki" Krzysztofa Kieślowskiego.
-
Imponuje precyzją i starannością wykonania - to niewątpliwie artystyczny sukces i kontynuacja dobrej passy zapoczątkowanej "Bliskością", o czym świadczy zresztą powtórna nagroda FIPRESCI w sekcji Un Certain Regard na festiwalu w Cannes, tym razem wzbogacona jeszcze o nagrodę za reżyserię. Nie będzie zaskoczeniem, jeśli zwieńczeniem drogi "Wysokiej dziewczyny" okaże się nominacja do Oscara, a może nawet i sama złota statuetka.
-
Mało jest twórców, którzy tak misternie podchodziliby do kwestii budowania pojedynczych kadrów wypełnionych detalami. Aleksandr Sokurow może być dumny, że ma takiego ucznia, a co wrażliwszy widz być może przypomni sobie film Bałagowa natykając się po raz kolejny na jeden z obrazów Vermeera.
-
Muszę przyznać, że w czasie seansu kilkukrotnie spoglądałem na zegarek. Kiedy jednak na ekranie pojawiły się napisy końcowe, wiedziałem, że był to film bardzo dobry i im więcej czasu mija od jego obejrzenia, tym bardziej się w tym przekonaniu utwierdzam.