
-
573recenzje
-
417ocen
-
272pozytywne
-
145negatywnych
-
6.2średnia
-
65%pozytywnych
-
1.0odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Eden w swoich 153 minutach dostarcza gęstego pożywienia dla myśli i wzroku, zachęcającego smakiem do wielokrotnego kosztowania. Ágnes Kocsis potwierdza tym dziełem swoją wrażliwość i słuszność pewności siebie w doborze środków wyrazu.
-
Mimo wad i niespełnionych ambicji, to film stworzony z myślą o nastoletnim widzu, któremu pozwoli odpocząć od nurtu dzieł ideologicznie uwikłanych w reprezentację i równouprawnienie mniejszości, a w zamian dostarczy przyjemnej letniej opowieści.
-
Naprawdę szkoda niewykorzystanej szansy, bo pomysł i narzędzia były dostępne, czego efektem są fragmenty udane, spora dawka humoru, porzucone w trakcie filmu sposoby kadrowania wraz z wątkiem małego chłopca i aktorski występ Romoli Garai, ale ewidentnie zabrakło kompleksowej wizji, agresywnej konsekwencji i zdecydowanego odejścia od kliszy gatunku.
-
Ema wypełnia więc próżnię za pomocą tańca, za pomocą ciała, które bucha ogniem, licząc, że pośród zgliszcz wyłoni się pełnoprawny model rodziny. Dysfunkcyjnej, ale jednak rodziny i tak jak Marker liczył, że dzieci budowlańców będą się kiedyś tylko w budowlańców bawić, tak Ema liczy na to, że jej dziecko nie będzie musiało w przyszłości wzniecać pożarów.
-
Wydarzenia przedstawione za pomocą niechronologicznej narracji i płynnych zmian punktu widzenia, które powoli stają się znakiem rozpoznawczym Shahrama Mokriego, łączą się z metatekstualnym charakterem filmu w filmie, w wyniku czego powstaje intrygujący manifest nie tylko o wymiarze społecznym, ale traktujący również o roli samego medium w historyczno-socjologicznej dyskusji.
Najwyżej ocenione
-
Stanowi nie tylko interesujący punkt wyjścia do rozważań na temat znaczeń użytych w niej symboli, ale także roli muzyki w filmie.
-
"Nadzy" mieszczą się świetnie w konwencji kina drogi, choć to droga obdarta z początku i końca, droga przez całe życie wąskimi uliczkami śmierdzącymi moczem, zmęczeniem, ubogimi natomiast w satysfakcję. W tym pijackim tangu rodem z "Pętli" Hasa brakuje na całe szczęście osądzania i wytykania palcem.
-
Debiut Maślony to absolutna emocjonalna petarda, którą odebrałem nie rozumem, a właśnie zmysłami czy też intuicją.
-
Możliwości reżyserskie Jagody Szelc wydają się być w tym momencie swego rodzaju synonimem możliwości reżyserskich całego polskiego kina. Jeśli tak właśnie jest, to znaczy, że nasza kinematografia ma się bardzo dobrze.
-
Z minuty na minutę niesamowite myśli zaroiły się w mojej głowie, interpretacja goniła interpretację, a obrazy autorstwa Sachy Vierny zaczęły mi się plątać z malarskimi osiągnięciami surrealisty Paula Delvaux. Pamięć zaczęła płatać figle i mieszać ze sobą wspomnienia każdego utworu literackiego i audiowizualnego z gatunku science-fiction.
Najniżej ocenione
-
W pełni zasługuje na miano najgorszego filmu polskiego w tym roku. Produkcja szczyci się miazgą zamiast fabuły, dialogami, które są nadzwyczajnie sztuczne i drętwe, a bohaterowie banalni aż do bólu.
-
Trzeba przyznać, że jakkolwiek negatywnie ocenialibyśmy The Room, to Wiseau przedstawił swoją wizję artystyczną, nie oglądając się na słowa krytyki innych, przez co stał się ikoną kina klasy... swojej klasy. Dzięki swojej dziwności, braku logiki oraz słabemu wykonaniu film został produkcją konieczną do zobaczenia, aby samemu ocenić, czy ten obraz faktycznie jest aż tak zły.
-
Teraz, gdy wyłączność do mówienia prawdy o gangsterach dzierży Patryk Vega, a publika chętnie poszłaby do kina na Popka, ale nie w roli koproducenta, film Charona skazany jest na całkowitą porażkę. Pojedynczy śmiałkowie, którzy pokuszą się o wybranie na seans, przez jego większość najpewniej będą gapić się ślepo przed siebie, niczym matka głównego bohatera. Cytując piosenkę promującą to dzieło - "to jakaś chora jazda".
-
Reżyser ostrzegał, że to będzie jego najmocniejszy film. Nie sądziłem jednak, że jego moc będzie liczona w sile nienawiści do wszystkiego co nie jest Patrykiem Vegą. I to jest chyba w całej sprawie najsmutniejsze.
-
Nie potrafię znaleźć w sobie nawet małej cząstki miłości dla tego filmu, mimo, że uwielbiam Lawrence, kocham Michelle Pfeiffer i nigdy nie chciałem skreślać Aronofsky'ego jako twórcę. On sam jednak, "Mother!", a szczególnie jej przeokropnym finałem, wykreślił się z grona twórców, którzy mogliby mnie jeszcze zainteresować.
Odrębnie ocenione
-
Nie potrafię znaleźć w sobie nawet małej cząstki miłości dla tego filmu, mimo, że uwielbiam Lawrence, kocham Michelle Pfeiffer i nigdy nie chciałem skreślać Aronofsky'ego jako twórcę. On sam jednak, "Mother!", a szczególnie jej przeokropnym finałem, wykreślił się z grona twórców, którzy mogliby mnie jeszcze zainteresować.
-
W całej swojej pompatyczności lub pretensjonalności, wydaje się być projektem skazanym na porażkę. Nikt chyba nie wierzył w to, że takie kino, przy europejskim budżecie i z europejską wrażliwością Denis, może się w ogóle udać. Co zresztą państwo za i przed kamerą nam udowodnili - nie udało się.
-
W obliczu widzianego przeze mnie zaledwie tydzień wcześniej genialnego "Zwierzogrodu", "Sing" jawi się jako mizerne i nic niewnoszące świecidełko, po które sięgnąć można, ale zdecydowanie nie warto. To nieszkodliwy twór z masą postaci i wątków, próbujący nas do siebie przekonać obietnicą muzycznej rozrywki, ale ostatecznie dający jedynie nieciekawą historię i, dla odmiany, nie najgorszy humor.
-
Cały konflikt schodzi niestety na dalszy plan, bowiem dla Wattsa istotniejsze jest pokazywanie prywatnego życia Petera i rozmów z jego pierdołowatym kolegą. Nieciekawe to, mało zabawne i pozostawiające ogromny niedosyt. Zgodnie z moimi oczekiwaniami Spider-man jako część MCU upodobnił się do reszty tamtejszych bohaterów, infantylizując historię z nieskończonym potencjałem.
-
Reżyser się wielce nie wykazał.