
- 43% pozytywnych
- 33 krytyków
- 38% pozytywnych
- 22 użytkowników
Maureen posiada zdolności mediumiczne, za pomocą których próbuje uzyskać kontakt ze zmarłym bratem. Niebawem dziewczyna zaczyna dostawać tajemnicze wiadomości.
- Aktorzy: Kristen Stewart, Lars Eidinger, Sigrid Bouaziz, Anders Danielsen Lie, Ty Olwin i 15 więcej
- Reżyser: Olivier Assayas
- Scenariusz: Olivier Assayas
- Premiera kinowa: 17 marca 2017
- Premiera światowa: 17 maja 2016
- Dodany: 16 stycznia 2017
-
Może być wyzwaniem dla fanów bardziej konkretnych filmów gatunkowych, w których akcja ma swoje silne punkty i prowadzi do jasnego rozwiązania.
-
Zaostrza apetyt na więcej, zarówno filmów Oliviera Assayasa, jak i występów Stewart w ambitnym repertuarze.
-
Spodziewać się mogłem w zasadzie wszystkiego, a ostatecznie otrzymałem naprawdę sprawnie prowadzoną historię, osadzoną jednocześnie w kilku stylistykach.
-
Nie znajdziemy tu prostych pytań, prostych odpowiedzi, ani prostych zagrywek fabularnych. Może nawet nie zobaczymy upragnionego światła na końcu tunelu. Na kontakt z nieziemsko dobrze wyreżyserowanym kinem autorskim możemy jednak liczyć.
-
Przedziwna, ale fascynująca, gatunkowa hybryda. Dla lubiących eksperymenty.
-
Budzi mieszane uczucia. Sporo w nim niedorzeczności, broni się jednak na poziomie zręcznej ponadgatunkowej konstrukcji.
-
Nie wszystko się co prawda idealnie sprawdza. Zdarzają się oczywistości, niekoniecznie przekonujące zapożyczenia z dreszczowców klasy B. Konstrukcja opowieści, jej przebieg i wywarzenie robią jednak spore wrażenie. Rytm, precyzyjne momenty przyspieszenia i rozluźniającego spokoju są świadectwem reżyserskiego rzemiosła wysokiej próby.
-
Zatraca w końcowym rozrachunku swój ogólny wydźwięk. Film traktujący o śmierci nie stanowi ewenementu na tle innych produkcji, tak jako jak próba nawiązania kontaktu ze zmarłymi. Przeciętna gra aktorska Kristen Stewart nie ułatwia seansu, jednak sposób prezentowania wydarzeń użyty przez reżysera powoduje, iż obraz ogląda się stosunkowo płynnie.
-
Taka interpretacja jest możliwa i wartościowsza niż dosłowne odczytywanie "Stylistki", która jako film grozy nie do końca się broni.
-
Nie jest wielkim kinem, można mieć nawet wątpliwości czy jest kinem dobrym. Ale na pewno jest kinem ciekawym, a opowiadana historia w wielu momentach robi takie wrażenie jak powinna.
-
Potwierdza, że Oliver Assayas jest reżyserem przereklamowanym. I chociaż jego nierównym filmom można sporo zarzucić, to nawet w najsłabszych nie brakuje ciekawych refleksji. Tym razem te osnute są wokół obecności śmierci w zdigitalizowanym świecie.
-
Zaskakujący miszmasz, który ogląda się ze zadziwieniem na twarzy. Warto otworzyć się na nowe rozwiązania i podejść do tematu na świeżo, a przede wszystkim z dystansem. Wtedy najintensywniej doświadcza się tego eksperymentu, a może nawet znajduje się w nim odrobinę przyjemności.
-
Po seansie myślimy tylko o jednym - że też chcielibyśmy przymierzyć te wszystkie piękne ubrania, które wybiera dla supermodelki Kristen Stewart.
-
Podręcznikowy przykład przerostu formy nad treścią. Niby coś się dzieje, a jednak nic z tego nie wynika.
-
Sporo mówi w filmie o transgresji, byciu wyjątkowym, przekraczaniu norm i sięganiu po zakazane owoce. Lecz nawet historia dziewczyny, próbującej podkraść odrobinę sławy swojej mocodawczyni jest ledwie naszkicowana. Po seansie kilku filmów, które się nie wydarzyły, zostajemy z niczym. Są okruszki, ciastka nie było.
-
Ma ambicje, doświadczoną w mało ekspresyjnych rolach Kristen Stewart i delikatną muzykę, ale staje się długą i nudną podróżą przez nieznane lądy.
-
Niechcący wyszła Olivierovi Assayasowi parodia, ale niestety własnego filmu. Czuć nieznośne wrażenie, że reżyser chce widza na coś nabrać.
-
Dużo jest w "Personal Shopper" różnych rzeczy, ale brakuje w tym wszystkim właściwie jednego - jakiegokolwiek sensu.
-
Jest dziwnym tworem. To film pisany na kolanie. Promują go tylko głośne nazwiska i selekcja do złotej palmy. Gwarantuje, że nic ciekawego poza tym tutaj nie znajdziecie.
-
Mieszanka dreszczowca z filmem o duchach wyszła mu mało przekonywająco. Zamiast straszyć - śmieszy, zamiast intrygować - irytuje.
-
Polecam trzymać się od Personal Shopper z dala, chyba że jesteście fanami twórczości Tommy'ego Wiseau czy Neila Breena, bo w ich okolice tym dziełem zapikował Assayas.
-
Reżyser Personal Shopper zaskakuje umiejętnością budowania aury tajemnicy, niejednoznaczności i melancholijnej zadumy.
-
Aktorstwo Stewart wyjątkowo męczące, scenariusz jakby ktoś go sklecił z trzech innych, zupełnie różnych filmów, a do tego efekty specjalne rodem z Ghostbusters.
-
Na dobrą sprawę u Assayasa tematów jest co najmniej kilka, ale żaden nie został należycie wygrany. Zupełnie tak, jakby doświadczony przecież reżyser nie mógł się na jeden z nich zdecydować.
-
Assayas ratunku dla swojego filmu szukał w trickach narracyjnych, którymi mógłby się posłużyć choćby Krzysztof Kieślowski. Jednak Personal Shopper dowodzi, że uczniem starego mistrza okazał się fatalnym.
-
Nie jest to co prawda arcydzieło kina, ale bez wątpienia zaciekawia widza i wciąga go w tajemniczą grę pomiędzy dwoma światami.
-
Mało ambitne kino pozbawione spójnej konstrukcji fabularnej, w dodatku kompletnie niedoprawione na poziomie artystycznym.
-
Największą zagadką filmu pozostaje pytanie o jego sens.
-
Niestety, ale trudno jest uwierzyć w to, czego jesteśmy świadkami na ekranie. Historia kontaktu z duchem czy wątek tajemniczych sms-ów, które docierają do głównej bohaterki od nieznajomego, pozostają wydumane i papierowe.
-
Jest to obraz zarówno niedopracowany, jak i niezwykle motywujący do zastanowienia się po skończonym seansie - a takich produkcji zdaje się być naprawdę mało.
-
Niezły film, pełen zagadek, niedopowiedzeń i zostawiające szerokie pole do interpretacji. Choć fabuła nie porywa, zawiera elementy intrygujące i bardzo łatwo można zacząć identyfikować się z główną bohaterką.
-
Zamiast straszyć, czy angażować emocjonalnie - film zwyczajnie śmieszy. Nie powiem, bawiłem się znakomicie, ale chyba nie o taki odbiór reżyserowi chodziło.