
-
479recenzji
-
478ocen
-
307pozytywnych
-
171negatywnych
-
6.2średnia
-
64%pozytywnych
-
1.0odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Filmu nie warto odbierać inaczej niż w charakterze wielkiej, postmodernistycznej zgrywy. Jest on przerysowany do potęgi, świadomy artystycznie, ma eklektyczną formę. Zarówno fanów czarno-komediowego horroru, jak i miłośników college'owych sex comedies zabiera na jazdę bez trzymanki. Czy finał tej podróży okaże się zadowalający - to już zależy od gustu oglądającego, jego tolerancji na wulgarny dowcip i profanację.
-
Reżyser Shawn Linden umiejętnie pogrywa sobie z oczekiwaniami widza w swoim nowym filmie "Hunter Hunter". Zwodzi go, sprytnie przekracza jego wymagania, ale daje coś za coś. Gdy w połowie filmu zdajemy sobie sprawę, że nie oglądamy kolejnego thrillera o starciu człowieka z naturą, atmosfera zagęszcza się jak smoła. Tytuł "Hunter Hunter" okazuje się zobowiązujący: stale zmienia się tu dynamika ról, postaci z łowcy stają się ofiarą i vice versa.
-
Nie jest filmem idealnym. Gdyby zdynamizować odrobinę jego ospałe tempo, całość tylko by na tym zyskała. Mosaku, grającą umęczoną Rial, oglądaliśmy niedawno w "Krainie Lovecrafta", gdzie kreowała podobny typ postaci i też hipnotyzowała zrezygnowanym wzrokiem.
-
Stanowi fajnie postmodernistyczną, ironiczną zabawę, bywa intertekstualny. Kiedy Crystal Lowe świeci zgrabnym ciałem pod prysznicem, nasuwają się skojarzenia z "Psychozą".
-
Przy całej swojej ultrakrwawej otoczce zachowuje humanistyczny, poetycki ton. Jest beznamiętny i mizantropijny, ale wizualnie hipnotyzujący. Chłodny i niemrawy, ale fluorescencyjnie skomponowany. "Possessor" to film wielu sprzeczności, choć na pewno wygląda oszałamiająco: doszlifowano go w ambitnym, artystycznym porywie, każdy kadr czaruje drobiazgową dbałością o szczegóły.
Najwyżej ocenione
-
Jeden z najważniejszych i najlepszych filmów w historii, arcydzieło sztuki współczesnej. Pod fałszywie ordynarną powłoką kryją się tu pokłady bardzo wyrafinowanych znaczeń. Projekt powstał w najcięższych warunkach, w piekielnym upale i obkupiony został maksymalnym poświęceniem ekipy realizacyjnej. Poświęceniem, które opłaciło się twórcom jak mało komu w branży filmowej.
-
Kubrick dobrze postąpił, adaptując powieść Kinga "na wyrywki". Nie chciał stworzyć ekranizacji oczywistej, pedantycznie przetwarzającej książkowe wątki i dzięki temu film sprawia wrażenie ciut zdezorganizowanego. Zło w jego "Lśnieniu" jest nie tylko kuszące, ale też niepojęte, zupełnie nieobliczalne.
-
Jeden z najlepiej zmontowanych indie horrorów minionych kilku lat: serię szokujących i agresywnych ujęć układa w rewię upiornych wspaniałości. Taniec neonowych iluminacji wprowadza w hipnotyzujący stan, znakomite są przyprawiające o zawrót głowy zdjęcia, dzięki którym postaci dosłownie wirują w powietrzu, zawieszone między tym a innym wymiarem. Estetyka kadru sama w sobie zbliża "Ekstazę" do "Climaxu" Noégo, a film raz po raz pozostawia nas bez wytchnienia.
-
Jest filmem stylowo mrocznym, zawieszonym gdzieś między jawą a fantazją. Enigmatyczny, w znacznej mierze niedopowiedziany, podporządkowany został poetyce snu i może wkupić się w łaski fanów Lovecrafta. Pobrzmiewa tu również osobliwy styl Ingmara Bergmana, a estetycznie budzi "Lighthouse" skojarzenia z epoką kina niemego. Film stanowi wyjątkowe doświadczenie wizualne: wzorowany jest na niemieckim ekspresjonizmie, wyostrza wszystkie cienie, nienaturalne kształty, ślady zgnilizny.
-
Na tak wichrzycielską "Suspirię" warto było długo czekać. Guadagnino dowiódł przy jej pomocy, że jest niespokojnym duchem kina europejskiego.
Najniżej ocenione
-
Rozpoczyna się jak archaiczny backwoods slasher, a kończy niczym sieczka z sobotniej ramówki Telewizji Puls.
-
Marnie wystawiony teatrzyk absurdu i brzydoty. Zaaranżowany komicznie, niepotrafiący utrzymać ciągłości narracyjnej, do tego pełen odpychającej mizoginii. Brakuje "Verotice" sex appealu, natomiast sporo tu sleaze'u i desperacji.
-
To nic więcej niż remiks swojego poprzednika, to one-linerowa popisówa, spektakl efektów CGI. Scenariusz filmu jest płaski i jednowymiarowy, a rozmowy między bohaterami bywają tępe. Logika zdarzeń wydaje się mocno pokaleczona.
-
Masochistyczni miłośnicy kina klasy "Z" z pewnością nadal szukają zaginionego "arcydzieła", które przyprawi ich o wrzody żołądka i wypali im oczy. Nikłe są szanse, że trafią na pozycję nikczemniejszą niż "Scream". To filmowy półprodukt i najbrzydsze dziecko boomu na slashery.
-
Razi brak pomysłu scenarzystów na tytułowego antybohatera, dotychczas wyznaczającego serii "prestiż". W kosmosie bledną jego atuty - jakkolwiek wątpliwe by nie były. Davis nie sypie już dowcipami z zielonego rękawa, a gdy próbuje, polega srogo.
Odrębnie ocenione
-
Kontynuacja jest bardziej dynamiczna niż prequel, bywa soczyście sensacyjna, chwilami wręcz wykrzyczana.
-
W recenzjach "Antebellum" często padają oskarżenia o brak delikatności, epatowanie bestialstwem. Nazywa się film "nieprzyjemnym doświadczeniem". Rodzi się tu pytanie, jaki ma być horror o kolektywnej psychopatii i ponadczasowym problemie rasizmu. Wygładzony? Pobłażliwy? Bush i Renz serwują "Antebellum" z realizacyjną brawurą, dzięki czemu dużo będzie się o nim mówiło. Już się mówi. Film ma absolutnie wszystko, co powinno postawić go w jednym rzędzie z "Us" Jordana Peele'a.
-
W psychologicznym dreszczowcu "Oblicze mroku" reżyser Assaf Bernstein korzysta z klasycznego leitmotivu, ale buduje na jego kanwie całkiem zaskakującą fabułę. W jego lustrach odbijają się brzydkie prawdy o rzeczywistości − demoniczne moce nie mają na nie większego wpływu.
-
Opatrzony nieziemskim klimatem, horror, w którym strach dygocze nam w piersiach w rytm kołatania serca bohaterki. Oz Perkins zbudował dom tak bardzo nawiedzony, że nocy nie spędziłaby w nim chyba nawet Shirley Jackson.
-
Śladowy dynamizm "Gokseong" oraz rozległy czas trwania niezbyt dobrze współgrają jednak z lichej próby scenariuszem i niezłą, w najlepszym wypadku, kreacją centralną. Do-Won Kwak bardziej aktorzy niż gra na serio, znacznie lepiej odnajduje się przed kamerą czternastoletnia Hwan-hee Kim.