Rey odnajduje Luke'a Skywalkera, by namówić go na powrót i walkę z Najwyższym Porządkiem. Tymczasem Rebelianci próbują uciec przed flotą wroga.
- Aktorzy: Mark Hamill, Carrie Fisher, Adam Driver, Daisy Ridley, John Boyega i 15 więcej
- Reżyser: Rian Johnson
- Scenarzysta: Rian Johnson
- Premiera kinowa: 14 grudnia 2017
- Premiera DVD: 23 kwietnia 2018
- Premiera światowa: 9 grudnia 2017
- Ostatnia aktywność: 4 maja
- Dodany: 14 listopada 2016
-
Nigdy nie osiągnie statusu, jakim dziś mogą pochwalić się "Imperium..." czy "Nowa nadzieja", bo brakuje w filmie pamiętnych momentów. To obraz o zaskakująco mizantropijnym tonie, niczym niewzburzony, chwilami zbyt sterylny. Nudny, w bardzo lakonicznym ujęciu.
-
54 maja 2018
- 1
- Skomentuj
-
-
Z takim rozmachem nie zrealizowano chyba żadnego innego epizodu sagi Gwiezdnych Wojen.
-
Iskra nie zgasła, ale pożaru nadal na horyzoncie nie widać. Tymi słowami można idealnie podsumować "Ostatniego Jedi". Film, w którym wiele się dzieje, ale na znacznie innych płaszczyznach niż dotychczas.
-
Widowisko nadrabia spektakularnością. Jeśli chcecie obejrzeć świetnie zrealizowane kosmiczne starcia, to na tej produkcji się nie zawiedziecie.
-
Ten świat ma gigantyczny potencjał, tylko Disney wciąż nie potrafi go wykorzystać.
-
Dla mnie konstrukcja "Ostatniego Jedi" pełna jest dziur czasoprzestrzennych, nowych postaci, miejsc i wydarzeń, które sklejone nie działają płynnie, a raczej wytrącają z równowagi. Taki sposób oglądania filmu zdecydowanie lepiej trafia do widza chłonącego współczesną rozrywkę. Ja wolę bajki...
-
Choć nie wolny od wad, udowadnia, że czasem warto iść pod prąd, bo wbrew mądrościom inżyniera Mamonia, nie wszystkim podobają się melodie, które już raz słyszeli.
-
Ostatni Jedi nie jest złym filmem, ale w kontekście świata Gwiezdnych Wojen można czuć rozczarowanie. Nowe wątki i postaci nie mają impetu, bo w 150 minutach spróbowano upchać jednocześnie tak niewiele fabularnie i tak dużo emocjonalnie.
-
W ostatecznym rozrachunku, jako kino rozrywkowe broni się. Ba - jest jednym z najlepszych filmów w swej klasie w XXI wieku. Jednak poczucie zmarnowanej szansy, niewykorzystanego potencjału jest ogromne.
-
Doceniam za chęć wprowadzenia czegoś nowego, bycia odważnym i pokazania, że nie zawsze trzeba grać według pewnych zasad i korzystać ze sprawdzonych schematów. Niestety według mnie ta próba nie do końca się udała i Johnson stworzył widowisko pozbawione serducha.
-
Pomysł Riana Johnsona na pogłębienie idei walki dobra ze złem powoduje, że "Ostatni Jedi" idzie w dobrym kierunku, ale jest przy tym wytrącony z równowagi przez humor Disneya.
-
"Ostatni Jedi" nie jest nowym "Imperium kontratakuje", nie "wychodzi ze swojej strefy komfortu", pozostając filmem raczej bezpiecznym, ale jest bardziej efektowny, bardziej złożony i po prostu zwyczajnie lepszy od "Przebudzenia Mocy".
-
Wpompowuje nową krew we wskrzeszoną sagę. Góruje nad "Przebudzeniem Mocy" pod każdym względem. Ma większy rozmach, daleko lepszy scenariusz, świetnie poprowadzonych i dobrze zagranych bohaterów.
-
Pierwszy film z cyklu gwiezdnowojennego, na który nie czekałem. Pierwszy film, którego nie obejrzałem w kinie. I po obejrzeniu wersji na DVD pożałowałem, że tego kina nie poszedłem.
-
Akcja w filmie jest zawsze intensywna, a jego końcówka to prawdziwa jazda bez trzymanki, która wgniata w fotel.
-
Długo nie pozwoli o sobie zapomnieć, a jednocześnie w kapitalny sposób przypomina nam, dlaczego to właśnie "Gwiezdne wojny" są największym fenomenem popkultury ostatnich czterdziestu lat. Moc, nie tylko wrażeń, znowu jest z nami.
-
Mimo że Ostatni Jedi to film słabszy niż Przebudzenie mocy, bawiłem się w kinie trochę lepiej. Pewnie dlatego, że jest trochę mniej bezpieczny i przynajmniej generuje jakieś emocje.
-
Kiedy jednak pomyślę, że losy większości nadchodzących odsłon Gwiezdnych Wojen spoczywają w rękach autora The Last Jedi, zaczynam się poważnie martwić.
-
Magia "Gwiezdnych wojen" z jednej strony na pewno usatysfakcjonuje fanów serii żądnych kontynuacji ukochanej opowieści, ale z drugiej po opadnięciu początkowej radości po seansie pozostawi wrażenie pewnego niedosytu.
-
Odważne kino, które przełamało schemat powielania dobrze znanych elementów, lecz skokowość przedstawionej historii i długi czas trwania, który został przeładowany praktycznie wszystkim sprawiają, że film stał się nijaki.
-
"Ostatni Jedi" to przynajmniej wielki powrót Luke'a Sykwalkera i pokaz niesamowitych, choć kilka razy niedopracowanych efektów specjalnych. Mimo wszystko dziękuję ci Rian.
-
W najnowszych "Gwiezdnych wojnach" najbardziej rozczarował mnie poziom dialogów i potężna dawka patosu, która w połączeniu z wypitą przeze mnie kawą spowodowała, że w pewnym momencie zrobiło mi się najzwyczajniej w świecie niedobrze. Fabule nie można zarzucić ślamazarności, ale wszystko to nakręcone zostało według utartego schematu, który nawet nie starał się zrobić na mnie wrażenia.
-
Rian Johnson zaserwował fanom uniwersum długą, emocjonującą przejażdżkę pełną niespodzianek, zwrotów akcji i kontrowersyjnych decyzji. Nie ulega wątpliwości, że będziemy mieli o czym rozmawiać do grudnia przyszłego roku.
-
"Przebudzenie Mocy" widziałem na wielkim ekranie siedem razy i choć film Johnsona w moim prywatnym rankingu lokuje się nieco niżej, to kto wie, czy nie dobiję do ośmiu seansów.
-
Nie ukrywam, że tak jak seans Ostatniego Jedi był dla mnie emocjonalnym, pełnym zaskoczeń rollercosterem, tak i niestety w pewnych aspektach był też sporym rozczarowaniem. Trudno mi nie zgodzić się z tymi, którzy uważają, że Ostatni Jedi to dość przyzwoity film, w którym ukrył się genialny film lub to genialny film, w którym ukryły się dwa słabsze.
-
Z jednej strony mamy film, który miażdży gałki oczne stroną wizualną i poza małymi niedociągnięciami, naprawdę jest na co popatrzyć - z drugiej zaś fabuła, która wygląda trochę, jakby ktoś wpuścił za stery scenariusza fana po zażyciu, a raczej wypaleniu, substancji pochodzenia konopnego.
-
Dla nieco mniej zagorzałego fana to chyba po prostu świetny film, który został kilkoma fatalnymi decyzjami spłycony do poziomu filmu jedynie dobrego.
-
Ma niepotrzebne sceny, ma swoje minusy. Nie jest jednogłośnie świetny, ale i nie jest skończoną szmirą, zwłaszcza, jak przymknie się zwyczajowo już oko na pewne wady.
-
Naprawdę solidny dodatek do filmowego uniwersum Gwiezdnych Wojen, film atrakcyjny wizualnie i dźwiękowo, zabawny, z solidną obsadą, ciekawymi zwrotami akcji, niepozbawiony co prawda wad, nieco wtórny fabularnie, ale nadal bardzo przyjemny w odbiorze.
-
Jest świetny, bo robi coś nowego w obrębie tego uniwersum i robi to naprawdę ciekawie. Gdyby nie kilka głupot, bez wahania przyznałbym, że to moja ulubiona część sagi.
-
Mógłby być lepszy, bardziej dopracowany i przemyślany, ale najbardziej na świecie lubimy niedoskonałości i niedociągnięcia, a co może być bardziej pociągające niż podjęcie się kręcenia nowych "Star Wars" i poprawienia tych małych błędów.
-
Gwałtowne reakcje fanów świadczą przede wszystkim o tym, jak głęboko i podświadomie zakorzenione są nasze kulturowe skrypty, ale Rian Johnson właśnie dał "Gwiezdnym wojnom" szansę na bycie czymś dużo więcej niż spektakularną, ale z każdą częścią bardziej wsobną ucieczką od problemów naszego świata.
-
Dzieło szalenie nierówne, gdzie momenty prawdziwie spektakularne, wywołujące ciarki na plecach, mieszają się ze scenami wręcz żenującymi.
-
Ta seria sprawia, że jestem w stanie wyłączyć w sobie zrzędliwego dziada i przymknąć oko na wiele niedopatrzeń. Jednak w wypadku "Ostatniego Jedi" po prostu nie mogłem się zagłębić w przedstawianej opowieści, bo za dużo rzeczy mnie w niej irytowało, co przerodziło się w poniższą listę.
-
Mimo wszystko, "Ostatniemu Jedi" nie sposób jest odmówić nieprzewidywalności. W kilku miejscach, najnowsza odsłona gwiezdnowojennej sagi potrafi naprawdę sporo namieszać.
-
Przynosi masę przyjemności i dziecięcej radości, pomimo elementów, które każą się łapać za głowę.
-
Jest filmem zaskakująco nierównym i pod wieloma względami rozczarowującym, a jednocześnie umiejącym wzruszyć, zaoferować ciekawy rozwój dwójki głównych postaci oraz zaskoczyć zwrotami fabularnymi.
-
Uznałbym Ostatniego Jedi za film kompetentny na poziomie rozrywkowym, ale nieco bezcelowy. Konstrukcyjnie fabuła naprawdę była słabo zarysowana, a film przeciągnięty do 2,5 godzin choć był materiałem na tak naprawdę godzinę.