Jake to były obiecujący pilot Jaegerów, którego legendarny ojciec poświęcił życie, by ocalić świat przed inwazją olbrzymów "Kaiju". Przemiana, jaka zaszła w Jake'u, zaprowadziła go do kryminalnego podziemia. Kiedy jednak kolejna inwazja pustoszy Ziemię, Jake otrzymuje ostatnią szansę, by kontynuować dzieło ojca. Ma mu w tym pomóc siostra Mako Mori, z którą od dawna nie ma kontaktu. Mako jest szefową nowej generacji pilotów. Ich jedyną szansą na ocalenie Ziemi jest pojednanie.
- Aktorzy: John Boyega, Scott Eastwood, Cailee Spaeny, Burn Gorman, Charlie Day i 15 więcej
- Reżyser: Steven S. DeKnight
- Scenarzyści: Emily Carmichael, T.S. Nowlin, Kira Snyder, Steven S. DeKnight
- Premiera kinowa: 23 marca 2018
- Premiera światowa: 22 lutego 2018
- Ostatnia aktywność: 14 lutego
- Dodany: 28 września 2017
-
To nic więcej niż remiks swojego poprzednika, to one-linerowa popisówa, spektakl efektów CGI. Scenariusz filmu jest płaski i jednowymiarowy, a rozmowy między bohaterami bywają tępe. Logika zdarzeń wydaje się mocno pokaleczona.
-
Jest głupi jak zdechły Kaiju. Podobnie zresztą jak wszystkie filmy z Avengers, Transformerami lub nawet nowe Gwiezdne Wojny.
-
Jedna z tych superprodukcji, które nie zasłaniają scenariuszowych luk wybuchami i efektami specjalnymi, a złożone, technologicznie zaawansowanie widowisko z finezją wykorzystuje dostępne rozwiązania po to, by oddać bogactwo wyobraźni twórcy na ekranie. Starannie napisane, ze świetnym tempem, poczuciem humoru, nieoczywistymi zwrotami akcji, pełnymi psychologicznie postaciami i angażującymi wątkami.
-
Jest zwyczajnym blockbusterem skierowanym do widzów, którzy po prostu szukają rozrywki z udziałem wielkich robotów i potworów która ich nie obrazi i nie znudzi. W sam raz na raz.
-
Chociaż jest gorszy od pierwowzoru, stanowi przykład całkiem porządnego i przyjemnego sequela i zapewnia masę dobrej zabawy.
-
Tania podróbka poprzedniej części, w żaden sposób nieodstająca od szmir pokroju późniejszych części Transformers.
-
Był gorszy od poprzedniej części, a Steven S. DeKnight nie sprostał zadaniu kontynuowania produkcji del Toro. Walki oraz efekty specjalne są na wysokim poziomie, brakuje jednak "tego czegoś", co przyciągało w pierwszej części.
-
O ile pierwsza część zapadła mi w pamięć, tak druga niestety nie wzbudziła we mnie tylu emocji, by zapamiętać film na dłużej.
-
Lepszy film mecha niż wszystkie Transformersy razem wzięte i każdy z osobna. Może być, ale niestety nie dorasta oryginałowi do pięt.
-
To mocno okrojona wersja tego co otrzymałem od Guillermo del Toro i co chciałem w jakiś sposób otrzymać od DeKnighta. Bezpieczna, niezobowiązująca, z dobrze zrealizowanymi efektami specjalnymi, ale ostatecznie niebędąca niczym innym jak gorszym powtórzeniem tego co już widzieliśmy.
-
Podobnie jak kilka ostatnich odsłon serii Transformers, to zdecydowanie film, który nie powinien powstać. Nie oferuje nic nowego, pozostając jedynie powtarzalnym kinem rozrywkowym bez polotu i minimum humoru.
-
Filmidło pod każdym względem gorsze od poprzednika, mniej kreatywne wizualnie, mniej rozrywkowe i do tego napisane i zagrane niesamowicie leniwie.
-
Barwny teledysk, który musi trwać dwie godziny, a starczyło mu polotu zaledwie na kilka minut.
-
Niestety, "Pacific Rim: Rebelia" jest przykładem na to, co się dzieje z autorskim projektem wizjonerskiego twórcy po tym, jak ster przejmują wielkie korporacje.
-
Czy zapamiętam "Pacific Rim: Rebelię"? Moi drodzy, już zaczynam zapominać.
-
Tym razem w fotelu reżysera zasiadł Steven S. DeKnight. Wielkiej różnicy w logice nie widać - a skoro nie ma postępu, to jest to krok w tył.
-
Śmiać się przez łzy na pewno będzie ten, kto od "Pacific Rim: Rebelia" oczekuje nie tylko zachwycającego wizualnie widowiska, ale i porządnie skonstruowanego kina akcji z ciekawymi postaciami i choć poprawną fabułą. To nie ten adres.
-
Przeznaczony dla gimbazy film o wielkich robotach, które są kolorowe i mają wypasione nazwy.
-
Pacific Rim: Rebelia, nie ma nic do powiedzenia, prócz pochwalenia się efektami specjalnymi. A i rebelia tutaj taka nijaka, nazbyt kontrolowana.
-
Przy całej swej fabularnej i aktorskiej toporności, widowisko DeKnighta to mistrzowsko zrealizowany blockbuster.
-
Nie jest filmem przełomowym, ani wyjątkowym. Nie jest kontynuacją na miarę Imperium kontratakuje lub Terminatora 2. Niemniej jednak sequel jest nakręcony poprawnie, a fani pierwszej części - zwłaszcza ci, którzy oglądali ją ostatni raz w kinie 5 lat temu - powinni się tak po prostu dobrze bawić.
-
Absurd goni absurd, dialogi są bardziej czerstwe niż tygodniowe pieczywo i na próżno szukać tu kreatywności pierwowzoru - całość jest jednak niepozbawiona uroku i emocjonujących momentów.
-
Efektowna i ładnie opakowana rozrywka, która cieszy oczy, szczególnie dla kogoś, kto uwielbia dewastację całych miast, ale okazująca się emocjonalną i zupełnie nieangażującą wydmuszką, obliczoną na zbudowanie podstaw pod ewentualną kontynuację.
-
Popełnia wszystkie grzechy kina wtórnego, dlatego też warto zastanowić się, czy chcemy oglądać mało oryginalne zawody potworów i robotów. Dodatkowo polski dubbing jest w przypadku tego filmu ogromnym nieporozumieniem, dialogi prezentują potoczny, niechlujny język. Polski dystrybutor ewidentnie celuje w widza analfabetę.
-
Jeśli pobadała Ci się pierwsza cześć to drugą również przypadnie Ci do gustu, dobre kino rozrywkowe.
-
"Rebelia" rozwija się w kierunku bezpłciowego symulatora mech-wojownika z objazdowego parku rozrywki. Boyega może założyć obciachowy szlafrok i ciskać choćby najcelniejszym sucharem - i tak nie wygra z płaskim scenariuszem, deklaratywnymi dialogami i wszechobecnym wrażeniem szkicowości filmowego świata.
-
Zapewne znajdą się amatorzy takiej komputerowej młócki, ale jeżeli komuś nie przypasowała do gustu nawet pierwsza część to sequel powinien obchodzić szerokim łukiem. Fani "Transformersów" będą jednak zadowoleni, nie ma tutaj równie żenującego humoru, ale jest to kino podobnie puste i niewyraziste, chociaż ładnie zrealizowane i wypełnione akcją.
-
Lubicie destrukcje, roboty i soczystą akcję? - ten film będzie dla was, jednak jeśli bardziej przemawia do was fabuła to nie ma tutaj czego szukać.
-
Niestety, Rebelia to jeden z tych filmów, które sprzeniewierzają istotę pierwowzoru, sprzedając duszę marki komercyjnemu diabłu bez twórczej weny.
-
Mimo zmiany reżysera "Pacific Rim: Rebelia" utrzymuje klimat pierwszej części, a rozmach jest jeszcze większy. W gatunku monster movie to w zasadzie wzorowy sequel, łączący stare i nowe wątki oraz bohaterów.
-
Nie mam wątpliwości, że pierwsza część była lepsza. Ale hej - to wciąż obraz o wielkich, nawalających się robotach. I jako taki sprawdza się wyśmienicie.
-
Letni blockbuster, który nie ochłodzi atmosfery, ale także specjalnie jej nie rozgrzeje. Jeszcze więcej gigantycznych robotów i wielkich potworów.
-
Jest bardzo średnią produkcją. Nie ma nad czym się zachwycać. Zwykłe filmidło.
-
Dobrze się to ogląda, nie przeczę, ale po seansie zostaje pustka. Po jedynce zostawał uśmiech na twarzy i szybko bijące geekowskie serce.