
-
327recenzji
-
229ocen
-
140pozytywnych
-
89negatywnych
-
6.1średnia
-
61%pozytywnych
-
0.9odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
-
Kino z szyldem "kryminał" nie musi rozsypywać przed oczami widza powyrywanych, krwawych organów. Czasem wystarczy, jak dotknie jednego z nich - serca.
-
Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy tu wchodzicie - cytat z "Piekła" Dantego mógłby się znaleźć nad wejściem do jarmarku rozrywki w "Zaułku koszmarów". Guillermo del Toro wszedł i nie spełnił jednak nadziei na kolejny dobry film w swojej reżyserii.
-
Miał być dramat jednostki w zwarciu z systemem, wyszła pusta czytanka dla nieoczytanego Janka. Jedno tylko brzmi autentycznie. Chciałem dobrze - przypomina nam tutaj Gierek ustami Koterskiego. Kolejne ekipy powtarzają nam to regularnie.
-
Julia Ducornau uderza widza obrazem życia w bólu - odczuwanym i zadawanym. Z bohaterką zstępujemy do zadziwiającego piekła.
Najwyżej ocenione
-
Napotykając ideał, chętnie wynajdujemy rysy i niedoskonałości, które zawiera. Czasem jednak dobrze jest pozwolić sobie na czystą ekscytację konstatacją, że perfekcja jest możliwa. "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego to właśnie obcowanie z krystalicznym pięknem kina.
-
-
Małgorzata Szumowska zrobiła, jak dotychczas, swój najlepszy film i wypada tak mówić nie tylko dlatego, że zdobyła za jego wyreżyserowanie Srebrnego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie. To dzieło najobszerniejsze w znaczenia, konsekwentne w rozdrapywaniu ran, a jednocześnie pełne akceptacji dla człowieka.
-
Idea filmu znalazła mistrzowskie ucieleśnienie w Paulinie Garcíi i jej aktorstwie. To rola doskonała w każdym elemencie, przejmująca w każdym drobiazgu, idealnie oddająca zmienność emocji Glorii, śmiało pokazująca nieuchronność upływu czasu, porywająco budująca intymną relację z widzem i niosąca poezję naturalności. To okazja do podziwania finezyjnej sztuki spoza hollywoodzkiej powtarzalności.
-
Niesie bowiem to wszystko, co w kinie kochamy: emocje, prawdę, dramat, humor. I nadzieję.
Najniżej ocenione
-
Czasem szczerze współczuję aktorom. By grać, decydują się wystąpić w tak żenującym i poniżającym przedsięwzięciu, jak film "Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie". I w dodatku muszą sprawiać wrażenie, że świetnie się przy tym bawili.
-
Po premierze "Futra z misia" okazało się, że mieliśmy wielce udane dwanaście miesięcy w kinematografii. Najgorszy film roku objawił się bowiem w jego ostatnich dniach i wyolbrzymił jakość wszystkiego, co wcześniej powstało.
-
Nowa produkcja rodzeństwa Wachowskich, niestety, pełna jest banałów, pseudofilozofii i absurdów, które łatwo wyśmiać. Można próbować poddać się konwencji kina science-fiction i niektórych wątków bronić, ale gdy dowiadujemy się, że pszczoły nie kłamią i po interwencji genetycznej zostały przystosowane do tego, by rozpoznawać Władców, ręce opadają.
-
Jeżeli jednak zamkniemy uszy na drętwotę dialogów, a rozum na minifilozofię i niezliczone dziury w logice, możemy poddać się wizualnym pomysłom twórców filmu.
-
Thriller to gatunek obficie operujący kliszami i stereotypami, co bywa też i jego atutem. Konieczne są jednak błyskotliwość i świeżość w żonglowaniu nimi. Morel zrobił to z wdziękiem Arnolda Schwarzeneggera tańczącego "Jezioro łabędzie", udowadniając zarazem, jak trudnym potrafi być tworzenie tak konwencjonalnego kina.
Odrębnie ocenione
-
Czasem szczerze współczuję aktorom. By grać, decydują się wystąpić w tak żenującym i poniżającym przedsięwzięciu, jak film "Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie". I w dodatku muszą sprawiać wrażenie, że świetnie się przy tym bawili.
-
Wszystkiego tu jest za dużo. Gunn dostał zabawki i z żadnej nie potrafił zrezygnować.
-
Lech Majewski zrobił piękny film. I to według różnych indywidualnych znaczeń pięknu nadawanych. By się urodzie pracy Majewskiego poddać, wystarczy przypomnieć sobie, jacy byliśmy zanim zaczęliśmy kupować. I choć na jeden seans nie zmuszać kina, by nas zwodziło dynamiką, historią i filmowymi bohaterami.
-
Wyrazista i zastanawiająca w swojej wymowie produkcja, stawiająca na siłę obrazu.
-
Warsztatowo i reżysersko to dzieło perfekcyjne, a duszną atmosferę i powoli oblepiający widza niepokój Polański wytwarza ot tak, zdawałoby się, że bez trudu i w naturalny dla siebie sposób.