Młoda dziennikarka na własną rękę prowadzi dochodzenie w sprawie katastrofy smoleńskiej.
- Aktorzy: Beata Fido, Maciej Półtorak, Aldona Struzik, Lech Łotocki, Ewa Dałkowska i 15 więcej
- Reżyser: Antoni Krauze
- Scenarzyści: Marcin Wolski, Maciej Pawlicki, Tomasz Łysiak, Antoni Krauze
- Premiera kinowa: 9 września 2016
- Premiera światowa: 5 września 2016
- Ostatnia aktywność: 30 marca
- Dodany: 8 sierpnia 2016
-
Twórcy nie mieli pomysłu na film i jego narrację.
-
Bez wątpienia zrobiony z wiarą we własne przekonania i z przeświadczeniem o ich słuszności. Tyle tylko, że dobre chęci to za mało, by powstał dobry film.
-
Dzieło filmopodobne, niemieszczące się w żadne ramy.
-
Nie dostarczył mi ani informacji, ani emocji, bo tandetność narracji sparaliżowała wszelkie odczucia.
-
Jako pierwsze propagandowe dzieło obecnego rządu wypada bardzo dobrze, ale do ideału trochę brakuje.
-
Ta tragedia zasługuje na dokładne wyjaśnienie i zdecydowanie lepsze kino.
-
Jest filmem nierównym, chropowatym, momentami pozbawionym dramaturgicznego oddechu, ale jako całość zdecydowanie się broni.
-
Artysta ma prawo do własnej interpretacji, a nawet fantazji na temat wydarzeń historycznych. Kiedy jednak fantazje stają się narzędziem polityki, kiedy zmyślenie podaje się jako niepodważalną prawdę, kończy się sztuka, a zaczyna propaganda kłamstwa.
-
Wbrew powszechnej opinii nie temat jest problemem, a głównie nieudolna realizacja.
-
Jest niczym innym jak definitywnym zapisem wydarzeń jednej strony i wbrew pozorom - jest zbyt nieudolny, by nazwać go propagandą.
-
Jeśli ktokolwiek ośmiesza katastrofę smoleńską i jej ofiary, to twórca obrazu i ci, którzy nim dyrygują. 10 kwietnia chcę pamiętać zupełnie inaczej. I jeśli cokolwiek w filmie było poruszające, to materiały archiwalne.
-
Kilka scen "Smoleńska" nawet się broni, całość tonie jednak w bylejakości, przeciętności i warsztatowej nieudolności.
-
Jak można stworzyć film oddający cześć tragicznie zmarłym szkalując tych, którzy chcą o nich pamiętać? Twórcy "Smoleńska" wyznają zasadę "wszystkie chwyty dozwolone".
-
Wartość dokumentacyjna tego dzieła - mimo, że to film fabularny - jest bezcenna.
-
To może nie jakieś fascynujące kino akcji, ale komentujmy i polemizujmy na temat obrazu jaki otrzymaliśmy i nie wciągajmy do tego polityki.
-
Moja ocena "Smoleńska" nie wypada również korzystnie, zarówno w wymiarze artystycznym, jak i społecznym.
-
Punkt wyjścia dawał wiele możliwości. Gdyby je wykorzystać, mógłby powstać tytuł nie wywołujący irytacji u jednych i zażenowania u innych. Jednak twórcy z nich nie skorzystali i zaserwowali widzom produkcję jednocześnie groteskową i banalną, usypiającą i tandetną.
-
Zgodnie z przewidywaniami, Smoleńsk jest zrodzoną w bólach, wymuszoną klęską. Bezczelnie wykorzystuje bardzo ważną historię, by próbować jedynie pogłębić podziały z nią związane, wydając się filmem istniejącym tylko dla swojego założenia.
-
Zbiór przeważnie złej jakość obrazków, które nie wnoszą nic nowego, a jedynie upewnią w przekonaniu, ze nic więcej na temat Smoleńska nie powinno być już powiedziane.
-
Jest to lepszy film niż Kac Wawa - no niemniej, nie jest to jakoś znacznie wyższy poziom... I jest niestety pierwszym filmem, który tak nisko oceniłem w tej mojej serii.
-
Jakkolwiek dramaturgia i montaż filmu są potraktowane po macoszemu, przekaz pozostaje - samolot rozbił się w Smoleńsku z powodu zamachu i to zrobili "oni". Niestety pod koniec filmu mi się przysnęło i nie wiem, "whodunnit".
-
Jest idealnym przykładem na to, jak polityka czasem może niszczyć kino.
-
Pierwszy film fabularny o katastrofie smoleńskiej wypadł blado w porównaniu z poprzednimi dziełami Antoniego Krauzego, nie mniej należą się brawa za odwagę zmierzenia się z tym trudnym tematem.
-
Antoni Krauze pokazał swoją wersję wydarzeń w Smoleńsku można odrzucić ją lub przyjąć, ale "Smoleńsk" w jego reżyserii na pewno nie zamyka dyskusji na ten temat.
-
Pod względem filmowego warsztatu "Smoleńsk" uderza amatorszczyzną.
-
Słabo zrealizowana i niezgrabnie opowiedziana produkcja ze zmarnowanymi wątkami.
-
To nie jest dobry film. Niezależnie od tego, po której stronie sporu smoleńskiego się stoi, trzeba stwierdzić, że po prostu nie wyszedł.
-
Jedno z najgorszych dokonań rodzimej kinematografii, film rachityczny, pozbawiony artystycznych walorów, technicznie miałki, z okropną muzyką i powierzchownymi kreacjami aktorskimi. To nie lada wyczyn, nakręcić obraz o tragicznym wydarzeniu i zaserwować widzom emocjonalną pustynię.
-
Okazuje się więc być kompletnie nieudanym filmem. Tak to niestety jest, gdy zamiast w interesujący sposób przekonać nas do swoich racji, twórcy wybierają drogę demonizowania przeciwników swoich poglądów.
-
Nie da się ukryć, że "Smoleńsk" jest odzwierciedleniem współczesnej polskiej polityki, która również jest nieprzemyślana oraz niechlujna. Cóż, jaka polityka, takie kino polityczne.
-
Narzędzie politycznej rozgrywki przebrane za kino, raczej nie stanie się jednym z filarów nowej mitologii narodowej.
-
Solidny, choć z pewnością nie dorównujący poziomem "Czarnemu Czwartkowi", film, który z biegiem czasu będzie nabierał wartości.
-
Miał nas przekonać do tezy o zamachu. Ale czy może to osiągnąć, jeżeli pozbawiony jest jakiejkolwiek dramaturgii, a artystycznie po prostu nieudolny.
-
Zamiast uwierać, zmuszać do dyskusji, wywoływać łzy wzruszenia lub prowokować do zaciskania pięści z gniewu pozostaje filmem, któremu daleko do temperatury wrzenia. Stanowisko i wizja reżysera nie są jego grzechem, tym pozostaje nieudolność artystyczna.
-
Niestety sprawdziły się wszystkie najgorsze przypuszczenia na temat artystycznego poziomu tego przedsięwzięcia oraz jego politycznej konstrukcji.
-
Swoją kiepską artystycznie jakością nie współgra z ogromem tragedii z jaką musieli zmierzyć się nie tylko bliscy ofiar smoleńskich, ale i wszyscy Polacy.
-
Jako film propagandowy niewiele daje w toczącej się dyskusji kto zawinił.
-
Nawet jeśli chciałoby się docenić dobre chęci Krauzego, w tym przypadku wypada stwierdzić, że dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło.