
- 98% pozytywnych
- 62 krytyków
- 90% pozytywnych
- 82 użytkowników
Rozwiedziony dyrektor muzeum sztuki nowoczesnej stanie przed wielkim wyzwaniem podczas przygotowań do premiery najnowszej instalacji artystycznej.
- Aktorzy: Claes Bang, Elisabeth Moss, Dominic West, Terry Notary, Christopher Læssø i 15 więcej
- Reżyser: Ruben Östlund
- Scenariusz: Ruben Östlund
- Premiera kinowa: 15 września 2017
- Premiera światowa: 20 maja 2017
- Ostatnia aktywność: 22 lipca
- Dodany: 18 lipca 2017
-
Mimo że jest to film o wątpliwej wartości sztuki współczesnej, ta uprawiana przez Östlunda z całą odpowiedzialnością może zostać nazwana sztuką przez duże "S". W "The Square" reżyser staje się bezkompromisowym pedagogiem, uderzającym z całej siły obuchem w głowę światka pseudoartystów i pseudointeligentów.
-
Kto by przypuszczał, że absolutny brak wiary w kryjące się w każdym z nas dobro może okazać się tak cholernie zabawny.
-
Po raz kolejny Ruben Östlund udowodnił, że po mistrzowsku operuje absurdem, budząc tym samym skojarzenia ze swoim starszym i bardziej utytułowanym kolegą po fachu Royem Anderssonem.
-
Obejrzany film był pierwszą projekcją w tym roku w Cannes, podczas której ani razu nie spojrzałem na zegarek. A obrazy z tego filmu długo pozostaną w mojej głowie.
-
Reżyser decyduje się na charakterystyczną dla swojej twórczości formę neutralnej obserwacji, ale zaciąga również kredyt u innych mistrzów współczesnego, europejskiego kina, ze swoim rodakiem Royem Anderssonem na czele.
-
Szalenie ciekawy, pobudzający, zabawny i w sposób subtelny podejmuje trudne problemy społeczne współczesnej Szwecji.
-
Szedłem na ten film z ogromnymi nadziejami. Złota Palma w Cannes, porównania do "Pulp Fiction" narobiły mi ogromnego apetytu. Nie będę trzymał nikogo w niepewności. Film jak najbardziej spełnił pokładane w nim nadzieje. Bez wątpienia należy do grona najlepszych, jakie, w tym roku pojawiły się na ekranach polskich kin.
-
W wielu bazach filmowych klasyfikowany jest jako gatunek komediowy,nie dajcie się zwieść. Bardziej adekwatnym mianem była by dla niego tragi-farsa.
-
W moim odczuciu ostatnie pół godziny, choć rozwija najważniejsze wątki, zdaje się tracić na fabule. Na szczęście nie jest to wada, która znacząco rzutuje na ogólny - mocny i oryginalny odbiór filmu, który... jest po prostu znakomity!
-
Chłód i chirurgiczna precyzja, z jakimi Östlund kreśli sylwetkę centralnej postaci, to sceny jednocześnie godne pozazdroszczenia i pożałowania, ale zawsze dynamiczne i nieprzewidywalne, a przy tym okraszone inteligentnym humorem.
-
"The Square" stanowi popis aktorski Claesa Banga, któremu widz z łatwością zaufa.
-
Filmowa perełka, która czerpie wiele z artystycznego nadęcia i abstrakcyjności sztuki współczesnej, ale nie wpada w przerost formy nad treścią.
-
Ambitne i wymagające kino, będące jednocześnie pełnym poczucia humoru, które pochwala sam Pedro Almodóvar.
-
Dla przypadkowych przechodniów "The Square" może być bardzo gorzkim doświadczeniem z pogranicza wstrząsu emocjonalnego i światopoglądowego - szczególnie, gdy ukazany absurd okazuje się prawdą widzianą z okien Waszych domów.
-
Niby świat schodzi swoim poziomem poniżej akceptowalnych zachowań, o czym film mówi, ale jednocześnie to samo kino ratuje ten świat, swoją wybitnością, przed upadkiem na główkę sztukę.
-
Nie jest na szczęście przeintelektualizowanym snujem, w którym kompletnie nic się nie dzieje. Prócz wielu akcentów komediowych oferuje też romans, thriller, a nawet rasowy kryminał. Świetnie dobrani aktorzy sprawdzają się w swoich rolach, w pamięć zapada muzyka, a zdjęcia są znakomite.
-
W drażniącym i prowokującym "The Square" Ruben Östlund opowiada o narzuconych przez kulturę granicach tolerancji.
-
Kino ważne, brawurowo zrealizowane, które ciągnie się za widzem długo po seansie.
-
Kino Östlunda dowodzi, że można o sprawach trudnych mówić z finezją, swadą i atrakcyjnie. Im bliżej końca, tym bardziej film traci swoją konstrukcyjna jędrność - ale to wciąż rysa na powierzchni wykonanej z bardzo drogiego kruszcu.
-
Östlund buduje bardzo słodko-gorzką historię skandynawskiego społeczeństwa rozerwanego między skrajny indywidualizm i iluzję "Nowego Wspaniałego Świata". Mnie ten film najbardziej ujął dzięki satyrze z pustej współczesnej sztuki.
-
Stawia lustro przed zadowolonymi ludźmi z elit, odciętymi od rzeczywistości szybami smartfonów, elektrycznych samochodów oraz instalacji własnego pomysłu. Ruben Ostlund naśladuje język sztuki współczesnej i kpi z niego jednocześnie.
-
Mimo wszystko, wiele ze scen zapadnie mi w pamięć na naprawdę długo. Szwed wie, jak za pomocą absurdu, znanego wcześniej choćby z twórczości jego rodaka, Roya Anderssona, stworzyć naprawdę świetne miniatury.
-
Satyryczne spojrzenie na świat sztuki nowoczesnej w połączeniu z krytyką społeczną wywołuje śmiech, jak i zadumę. Ruben Östlund ma spore szanse na wygraną w oscarowym wyścigu.
-
Śmieszna, piekielnie inteligentna i bezlitosna satyra na współczesne społeczeństwo.
-
Pod niepozorną historią dyrektora muzeum sztuki nowoczesnej, ukrył nie tylko bardzo trafny obraz postrzegania i tworzenia sztuki, jak również funkcjonowania instytucji muzealnej, ale postawił pod znakiem zapytania pewne wartości związane z człowiekiem.
-
To nie tylko wybitne studium współczesnej sztuki, ale także kondycji człowieka w dzisiejszych czasach.
-
Bardzo oryginalny, dla niektórych kłopotliwy, ściągający nam maski bez potrzebnego czasem znieczulenia. Człowieczeństwo boli, ale nie uciekniesz od niego.
-
Choć to bardzo dobry film, to można poczuć lekkie ukucie rozczarowania. Jego źródło bierze się z nierówności, która jest spowodowana brakiem wyrazistej konstrukcji, która fundowała "Turystę".
-
Krytykuje obecny kształt skandynawskiego modelu społecznego i instytucjonalnego.
-
Nieidealny, ale mimo wszystko znakomity film, którego nie można przegapić.
-
Mimo dłużyzn narracyjnych jest to niewątpliwie film świetnie wykonany, będący spójnym, jednolitymi tworem bardzo zdecydowanego artystycznie reżysera konsekwentnie wypełniającego swoje założenia. Razem ze świetnymi zdjęciami, ciekawą oprawą muzyczną oraz specyficznym świeci nam przed oczami mała perełka kinowych premier września.
-
Możemy się tylko cieszyć, że jury w Cannes pod przewodnictwem Pedro Almodovara miało odwagę nagrodzić film o tak ważnych sprawach pokazanych w tak pozornie beztroski i lekki sposób.
-
Jest jednak właśnie takim filmem, na jaki czekałem na tegorocznej imprezie. Nietuzinkowym, zabawnym i lekkim, będąc przy tym także ciekawym i ostrym komentarzem społecznym. Obrazem, o którym naprawdę chce się dyskutować, bo i jest o czym.
-
Najmocniejszą stroną The Square jest aktualność, która wykracza poza diagnozę szwedzkiego społeczeństwa. Angażuje i pobudza do dyskusji - i to powinno robić dobre kino.
-
Naprawdę dobre kino, które niestety poległo na zbyt długim metrażu i zbyt wielowątkowej fabule. Trzeba znać umiar, którego Östlundowi niestety zabrakło.
-
Trudno oglądać "The Square" i nie pomyśleć o pustych symbolach i gestach produkowanych hurtowo przez wiele instytucji kulturalnych. Film Östlunda parodiuje świat sztuki współczesnej, ale nie podważa sensu jej istnienia. Skłania raczej do zastanowienia, czemu służy czasami bardzo skomplikowany kod, stosowany przez artystów.
-
Żarty są rozegrane pięknie, z wykorzystaniem medium filmu - zawsze świadomym kadrowaniem i perspektywą do maksymalizacji ładunku zabawnych sytuacji.
-
Niestety film nie prezentuje przez cały czas równie mistrzowskiego poziomu. Szczególnie zawodzą niektóre żarty ze świata sztuki, boleśnie toporne i oczywiste, jakby napisane z myślą o zdeklarowanych ignorantach, którzy nie przekraczają progu galerii, spodziewając się znaleźć tam pretensjonalny nonsens.
-
Mam wrażenie, że dla Szweda najważniejsze było to, by produkcja była przystępna i uniwersalna, przez co w wielu miejscach najzwyczajniej w świecie poszedł na łatwiznę, co sprawiło, że zamiast wybitnego stworzył film co najwyżej dobry.
-
Ja dzięki filmowi jeszcze bardziej utwierdziłam się w tym, że sztuka współczesna ma sens i wartość.
-
Efekt nie zaskakuje. Forma przerasta treść.
-
Satyra na artystów w połączeniu z prywatnym śledztwem i humorem sytuacyjnym złożyła się na bardzo inteligentny i przezabawny film.
-
Jeśli podobał się Wam "Toni Erdmann", śmiało można wyskoczyć do kina na "The Square" - jeśli jednak preferujecie "Siedmiu wspaniałych", lepiej zostańcie w domu.
-
Warto jednak stanąć w obronie reżysera, który pokazuje niejednoznaczną rzeczywistość i błyskotliwie, z niewymuszoną lekkością i ciętym dowcipem przeplata ze sobą różne aspekty kilku zjawisk charakterystycznych dla współczesnego świata.
-
Nie jest to najlepszy film reżysera, ale z pewnością bardzo udana synteza jego twórczości, wzbogacona o zupełnie nowe wątki.
-
Östlund obnaża mechanizmy obowiązujące w sztuce współczesnej brawurowo, chociaż chyba nie do końca sprawiedliwie. Nie daje widzom prawa do odrębnego zdania, teza jest jasna.
-
Tak, The Square będzie hitem grup wsparcia dla osób skrzywdzonych przez sztukę współczesną. Östlund pozwala bowiem odreagować mieszaninę wstydu, konfuzji i zastraszenia odczuwaną zazwyczaj w kontakcie z dziełem, które "jak to nie zachwyca jak zachwyca". Ten aspekt filmu czyni go bardzo "oglądalnym", przystępnym. Ale również - w pewnym sensie - łatwym.
-
Dzieło zostało uszyte często z błahych sytuacji, ale samo takie nie jest. To wielkie kino.
-
Dzięki temu powściągliwemu spojrzeniu "The Square" okazuje się kinem wielkim, opus magnum mistrza międzyludzkich relacji i rachunkiem sumienia spostrzegawczego widza.
-
To jednak na szczęście coś więcej niż film o śmieszkach i śmiesznostkach hermetycznego światka sztuki, w swoich najlepszych momentach staje się on raczej przypowieścią o ograniczeniach jego roli jako jedynej instytucji, która służyć ma refleksji o empatii w europejskim społeczeństwie.