-
Opowiedziana w nim historia miłosna jedynie prześlizga się po emocjach, aktorzy wydają się pozbawieni reżyserskich wytycznych, a dialogi - choć jak zwykle błyskotliwe - brzmią w ustach gwiazd sztucznie i martwo.
-
Stoi kreacjami aktorskimi, wspaniały jest Timothée Chalamet ze swoimi słabostkami, urokliwa, nieco naiwna słodka idiotka Elle Fanning, ale też przebojowa i uwodząca Selena Gomez czy jak zwykle wpasowujący się w każdą kreację Jude Law. Allen dorzucił do tego całkiem zgrabne dialogi i w ten oto sposób mimo ostatnio słabszej passy udało mu się stworzyć dobry film.
-
"W deszczowy dzień w Nowym Jorku" po "Na karuzeli życia" - ciężkim do usiedzenia filmidle jest jak wprowadzeniem na nowiutkie tory na starej trasie. Nie ma wymęczonego aktorstwa, które ocierało się wręcz czasami o śmieszność. A jest urokliwa wycieczka po mniej ruchliwych uliczkach wielkiego jabłka.
-
Bywa słodki i zabawny, romantyczny i witalny, ale równie często okazuje się wymuszony, nawet pretensjonalny. Większość błędów tkwi nie w scenariuszu, lecz jego egzekucji.
-
Wieloraka nietykalność Woody'ego Allena pozostaje niezachwiana i może on sobie pozwolić na wszystko.
-
Pomimo kilku słabszych fragmentów całość jest na tyle urokliwa, że nie sposób nie wyjść z kina w choć odrobinę lepszym nastroju.
-
Jeżeli ktoś nie przepada za twórczością nowojorczyka to zapewne i ten tytuł nie zmusi go do zmiany zdania. To film, w którym od pierwszej sceny czujemy ducha Allena. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników jego twórczości ale i sympatycznych filmów, z bohaterami szukającymi własnej drogi.
-
W swym poprzednim dziele, "Na karuzeli życia", o wiele pod wieloma względami ciekawszym, udało się reżyserowi uderzyć w nutę przejmującego tragizmu. "W deszczowy dzień..." natomiast to błahostka, z której jasno wynika, że Allen ma już swoje lata, a życie jest gdzie indziej.
-
Woody Allen musi czuć wielkie rozgoryczenie. "W deszczowy dzień w Nowym Jorku" to jego najlepszy film od kilkunastu lat. Niestety Amerykanie się o tym prędko nie dowiedzą.
-
8.328 lipca 2019
-
-
Nawet jeśli "W deszczowy dzień w Nowym Jorku" nie zapada nam w pamięć, to jednak większość z nas lubi co jakiś czas obejrzeć taki obraz. No i trudno winić reżysera, który tworzy filmy od przeszło pięćdziesięciu lat, że też lubi chodzić utartymi ścieżkami.
-
Wydatnie dowodzi, że nowojorczyk faktycznie powinien coraz poważniej zacząć myśleć o artystycznej emeryturze.
-
Najlepszy film Allena od lat. Autentycznie zabawna komedia, która jest precyzyjnie napisana i zagrana.
-
Niezwykła to przygoda, okraszona żonglerką dowcipów i żartów - a z Allenem warto spędzić ten czas, nawet jeśli deszcz leje niemiłosiernie.
-
Nie jest może najlepszym filmem w filmografii reżysera. Na pewno nie zagrozi takim produkcjom jak "Annie Hal" czy "Hannah i jej siostry". Jest jednak dziełem na tyle dobrym, by przypomnieć mi to wszystko, za co swego czasu pokochałem Allena.
-
Cherry Jones daje w swoim króciutkim występie taki popis aktorstwa, że po prostu kasuje całą gwiazdorską obsadę. Pewnie też dlatego, że to jedyna naprawdę prawdziwa postać w całej tej farsie i na małą chwilę otwiera się przed swoim synem, opowiadając historię swojego życia. Przez ten mały moment poczułem się naprawdę zaangażowany. Niestety potem film wrócił na swoje irytujące tory.
-
Mimo, iż "W deszczowy dzień w Nowym Jorku" jest filmem który ogląda się łatwo, od kogoś takiego jak Allen oczekuję po prostu więcej. Być może w końcu zdecyduje się dowieść nam, że istnieje powód dla którego nie udał się jeszcze na emeryturę.
-
Obraz miejscami bardzo urokliwy i sprawnie zrobiony. Ale nie szykujcie się na nic więcej ponad to...
-
Ironiczny Allen snuje swoją pełną wartych zapamiętania cytatów opowieść, na tle deszczowego Nowego Jorku, spowitego w mgłę i pełnego romantyzmu. Otrzymujemy kino ciepłe i autentyczne. To idealna propozycja na deszczowy wieczór. I choć wszystko to już gdzieś, kiedyś widzieliśmy, to nadal dobrze się bawimy.
-
Niezawodny Woody Allen w cudownie prosty sposób przypomina, co najlepiej sprawia, by i deszcz był piękny.
-
8.327 lipca 2019
-
-
Przeciwnicy Woody'ego Allena powiedzieliby na pewno, że produkcja ta jest nudna i przeciętna. Co do przeciętności, zgoda. Ale, "W deszczowy dzień w Nowym Jorku" jest także filmem na tyle lekkim, zabawnym i czarującym, że zdaje się być wprost idealnym na letnie popołudnie.
-
Fani ostatnich produkcji Allena dostaną kolejną odsłonę swojego ulubionego kina, osoby rozczarowane poziomem Na karuzeli życia czy Śmietanki towarzyskiej nie zmienią zdania o formie reżysera. Wizyta w kinie przypomina bowiem wieczór spędzony w doskonale znanej restauracji. Menu niczym nie zaskoczy, smak potraw wyda się znany, ale źle spędzony czas to przecież nie będzie.
-
Mimo tego, że fabuła filmu nie jest najlepsza, to wszyscy aktorzy świetnie poradzili sobie w odegraniu swoich ról. Urokliwa sceneria i dobra gra aktorska ratuje "W deszczowy dzień w Nowym Jorku". Jeśli ktoś ma ochotę poświęcić 1,5 godziny na śledzenie losów naiwnego, nastoletniego związku, to polecamy wybrać się do kina.
-
Nie wybija się, ani na plus, ani na minus, ponad poziom ostatnich filmów Woody'ego Allena. Czyli jest po prostu nieźle.
-
Lekkie, urocze i sympatyczne kino, któremu nie grozi wielkość.
-
Ne jest filmem imponującym i raczej nie wyląduje w czołówkach rankingów twórczości jednego z najpłodniejszych twórców. Z drugiej strony widać, że pogłoski o wypaleniu się Allena są przedwczesne - nawet jeśli nie ma już pomysłów i sił na eksperymenty, wciąż potrafi dostarczać charakterystyczne kino - dość minimalistyczne w formie, silnie oparte na dialogach i efektywnie wykorzystujące umiejętności utalentowanych aktorów.
-
6.725 lipca 2019
-
-
Jest więc kolejną psychoanalityczną podróżą Allena do jądra neurozy. I choć w żadnym razie nie można go zaliczyć do grona najbardziej udanych dzieł reżysera, to spokojnie mogę go uznać za jego najlepszy film od czasu "Blue Jasmine".
-
Nie ma tu nic ciekawego, a obserwacje Allena są równie przestarzałe, co sposoby spisywania wywiadów przez Ashleigh. Przez całą historię przewija się tutaj ta nostalgia, do czasów minionych - i złotych filmów młodości reżysera. Problem w tym, że ironiczny błysk Allena chyba też już należy do przeszłości.
-
Przyjemny, niewymagający i zabawny.
-
6.711 sierpnia 2019
-
-
Bezpretensjonalna przede wszystkim komedia, ale jak to w przypadku tego nadpobudliwego wykolejeńca bywa wytarzana w szczerej melancholii. Cały czas chodzi o te samo marzenie Allena - by życie kinem się stało... i zamieszkało między nami.
-
Ostatecznie wybrałam się na "W deszczowy dzień..." z nadzieją, że zobaczę film draczny i czarujący. Niestety okazał wymuszony, a nawet pretensjonalny. Większość błędów tkwi nie w scenariuszu, lecz jego egzekucji.
-
Chociaż "W deszczowy dzień w Nowym Jorku" dziełem wybitnym na miarę klasyków reżysera nie jest, na pewno warto wybrać się na niego latem do kina. To przede wszystkim urocza opowieść o zagubionych ludziach i Nowym Jorku, doprawiona ładnymi zdjęciami i zabawnymi scenami.
-
Woody Allen świata tym filmem nie podbije, ale fanów komedii romantycznych nie zawiedzie. Jest zabawnie, dialog są dowcipne, ale nieprzegadane, innymi słowy - na upalny wieczór - jak znalazł.
-
Poprawia humor, nastraja pozytywnie, relaksuje i wywołuje uśmiech na twarzach widzów. Przywodzi na myśl smakowite ciasto złożone z naszych ulubionych składników, które upiekł najbardziej wzięty piekarz w mieście.
-
Nowojorczyk opatula nas ciepłem i naiwnością swoich bohaterów. Co prawda jest wtórny, przewidywalny i zachowawczy, ale do perfekcji opanował znane sobie chwyty i schematy. Allen przez całe życie tworzy jeden film i nie mam mu tego za złe.
-
Lekka i bezpretensjonalna komedia romantyczna to nie szczyt możliwości reżysera, ale broni się błyskotliwością, humorem i świetnymi kreacjami aktorskimi. I warto ją ocenić w oderwaniu od towarzyszących filmowi kontrowersji.