
-
278recenzji
-
277ocen
-
147pozytywnych
-
130negatywnych
-
5.8średnia
-
53%pozytywnych
-
1.1odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
To film którego nie spodziewaliście się, że chcecie go zobaczyć, ale absolutnie musicie to zrobić.
-
Przynajmniej na ten moment Mank jest Obywatelem Kanem filmów o Obywatelu Kane'ie.
-
Azjatyckim twórcom na szczęście dalej jeszcze zdecydowanie więcej wolno w kwestii dziwactw i kontrowersji, dzięki temu Kropla Piękna jest filmem jadącym ostro po bandzie, ale przy tym budzącym spory niepokój i pewną refleksję nad współczesnym chorobliwym przywiązaniem do zewnętrzności.
-
Genialny psychodeliczny miks "Kto się boi Virginii Woolf" z "Nocą amerykańską" François Truffaut.
-
Jest to dosyć klasyczny amerykański film - ciepły, dający nadzieję, zdecydowanie można się po nim poczuć lepiej. Może trochę więcej spodziewałem się po Alanie Ballu, który był scenarzystą takiego klasyka jak American Beauty oraz twórcą i showrunnerem mocarnego Sześć stóp pod ziemią, ale z drugiej strony teraz jak nigdy od naprawdę dawna właśnie takiego kina amerykańskiego potrzebujemy.
Najwyżej ocenione
-
Nie powstał chyba w historii kina film, do którego tak idealnie pasowałoby stwierdzenie "kinowe przeżycie". To po prostu dzieło, jakiego fani potrzebowali i na jakie zasłużyli. Prawdziwy list miłosny do wszelkich form superheroizmu.
-
Najprawdopodobniej najbardziej wycyzelowany film roku, który daje intymne i świeże spojrzenie na funkcjonowanie władzy oraz umiejscowienie kobiet w tym systemie. To z pewnością nie jest jeden z tych standardowych filmów kostiumowych, które pojawiają się w sezonie nagród. To raczej film złożony ze scen, które by się w takim filmie nie znalazły.
-
Wprawdzie Śmierć nadejdzie dziś 2, może podirytować niektórych zmianą gatunku w stosunku do oryginału, ale ci, którzy kochają kino gatunkowe i doceniają możliwości, jakie ono daje na polu opowiadania historii, powinni być zachwyceni.
-
Genialny psychodeliczny miks "Kto się boi Virginii Woolf" z "Nocą amerykańską" François Truffaut.
-
Naprawdę wybitne kino, które z pewnością podzieli widzów, ale nikogo nie pozostawi obojętnym. Postmodernizm pełną gębą.
Najniżej ocenione
-
Szkoda mi trochę dwójki głównych aktorów, Hero Fiennesa-Tiffina i Josephine Langford, bo widać, że się starali coś tutaj zagrać mimo miernego skryptu. Niestety to jeszcze prawdopodobnie dla nich nie koniec męczarni z tą marką, bo jest aż 5 książek w cyklu "After", a sequel kończy się na idiotycznym cliffhangerze, który po prostu musi być rozwiązany. Taka zapowiedź brzmi trochę jak groźba karalna i to tego typu, za który nasz Kodeks Karny przewiduje karę nawet dwóch lat więzienia.
-
Mam traumę. Boże, uchroń nas od sequeli.
-
Gdy po finałowej scenie pojawia się ogromny napis "Kobiety mafii powrócą", to w głowie kołatała mi myśl, czy nie pozwać Patryka Vegi o groźby karalne.
-
Po seansie Banksterów chyba pierwszy raz w życiu czułem po obejrzeniu filmu jakieś namiastki zarówno bólu psychicznego, jak i fizycznego.
-
To po prostu film tak zły, że aż koszmarnie zły, to wręcz gwałt na kinematografii i inteligencji widza. Tak, powiem to: to film nawet gorszy od Botoksu Patryka Vegi.
Odrębnie ocenione
-
Jagoda Szelc tylko potwierdziła swoim drugim filmem, że jest na dobrej drodze, żeby stać się odpowiednikiem Patryka Vegi w polskim arthousie. Trudno zaprzeczyć, że reżyserka ma pewne umiejętności, umie ustawić kamerę, może nawet prowadzić aktorów, ale jej kino jest puste niczym rozprawka rozegzaltowanego licealisty, który n-ty raz podnieca się już jakimś powszechnie uznanym utworem. Po prostu nic nie wnosi.
-
Nawiązując do terminologii muzycznej, film jest jak kiepski album koncepcyjny, ale jednak takie zawsze znajdą swoich wyznawców, to też mimo, że jestem jednoznacznie na "nie", to polecam jego obejrzenie, żeby sobie wyrobić zdanie, a nuż komuś się spodoba. Jednak pomysły reżysera tego filmu skończyły się na "Kill'em All". Szkoda, że cały film się wtedy nie skończył.
-
Zdecydowanie odradzam jakiegokolwiek kontaktu z tym filmem. Mitchell nie jest kolejnym Lynchem, a tym bardziej Hitchcockiem. Całość jest rozwleczona, szybko przestaje być intrygująca, a zaczyna być ogromnie irytująca. Potraktujcie to jako przestrogę. Omijać szerokim łukiem.
-
Niestety poszczególne scenki z niego będę oglądał zapewne na setkach memów i cel twórcy w sumie został osiągnięty. A może nie odkryłem jakiejś ukrytej, mitycznej głębi? Nie, to chyba nie to.
-
To film "artystyczny" w najgorszym tego słowa znaczeniu.