
Panos Cosmatos cofa się do 1983 roku i z pomocą niezwykłej ścieżki dźwiękowej tragicznie zmarłego Jóhanna Jóhannssona oraz psychodelicznych zdjęć Benjamina Loeba realizuje najdziwniejszy film roku. Mandy z
- Aktorzy: Nicolas Cage, Andrea Riseborough, Linus Roache, Ned Dennehy, Olwen Fouere i 13 więcej
- Reżyser: Panos Cosmatos
- Scenarzyści: Panos Cosmatos, Aaron Stewart-Ahn
- Premiera kinowa: 18 października 2019
- Premiera światowa: 19 stycznia 2018
- Ostatnia aktywność: 29 października 2024
- Dodany: 22 maja 2018
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Produkcja tyleż samo piękna wizualnie, co zwyczajnie pusta.
-
To Alicja w krainie piekła, kino zemsty, wizualne szaleństwo ale i obraz, który osobiście kupuję w całości, bo wiem, z jakim filmowym dilerem mam tu do czynienia.
-
W "Mandy" tymczasem - choć po ekranie paradują alkoholik na odwyku, straumatyzowana w dzieciństwie dziewczyna i opętany żądzą władzy impotent - sednem wydaje się sama estetyka: surrealistyczny klimat, stale podkręcane wrażenie obcości świata oraz przerażające maski. W wywiadach reżyser podkreślał, że chciał stworzyć coś na wzór ruchomej okładki death metalowego albumu. No i cóż, wygląda na to, że mu się udało.
-
Mandy nie podbije światowych box-officiów, ale ma szanse na zostanie klasyczną propozycją miłośników seansów "kina o północy". I Nicolasa Cage'a oczywiście.
-
Ech, niestety lekkie rozczarowanie, przyszedłem na szalejącego Nicolasa Cage'a, a tymczasem musialem wysiedzieć cierpliwie przez nudnawe 80 minut zanim przeszliśmy do dania głównego, czyli 40 minut krwawej jatki.
-
Mandy trwa 2 godziny, jest produkcją zjawiskowo piękną, doskonale udźwiękowioną, z fantastycznym soundtrackiem Johanna Johannssona, solidną dawką szaleństwa, pokręconego humoru i nieco zbyt wyczuwalnym posmakiem filmowego snobizmu.
-
Zachwyca głównie jako horror. Mimo wszystko wspomniana autokontrola na własną wizją może również odrzucić niektórych widzów sprzed migoczących w epileptycznym blasku ekranów.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Okładka albumu heavymetalowego: The Movie. Najlepszy, gdy stacza się powoli w ten rosnący z każdą kolejną minutą gęsty i obłąkany klimat (grubo podkreślany przez świetną muzykę śp. Jóhanna Jóhannssona i prześliczne zdjęcia Benjamina Loeba), a najgorszy, gdy woli iść w durną, bezmyślną rozwałkę (czyli przez ostatnie trzydzieści minut filmu). Dobrze poprowadzone szaleństwo Cage'a to dobre szaleństwo.
-
Jedno z najciekawszych filmowych doświadczeń w 2018 roku. Hardcore’owa jazda bez trzymanki z psychotycznym Nickiem Cage’m. To miód na moją campową duszę. Kino zemsty na drodze do czystego szaleństwa. Przerysowany, krwawy, przesadzony i co najważniejsze nasycony kolorami i dźwiękami – nie można się oderwać.
-
"Mandy" jest jak narkotyczny sen po obejrzeniu obskurnego slashera z lat 80. na VHS. Przydługa pierwsza połowa może odrzucić, ale Cosmatos bardzo hojnie wynagradza cierpliwego widza, który kupuje jego konwencję. Nicolas Cage siedzi w tym filmowym szaleństwie po uszy, jego energia przebija ekran, nawet gdy ogranicza się tylko do grania wzrokiem.
-