-
Choć dzięki swej nietypowej poetyce zdaje się unikać jednoznacznego romantyzowania choroby, to jednocześnie wpisuje się w popkulturowe reprezentacje walki z rakiem. Barwna peruka, jako charakterystyczny rekwizyt młodzieżowych indie melodramatów o umieraniu, nie służy w tym wypadku jedynie za dodatek.
-
Mimo wszystko, "Babyteeth" pozostaje produkcją pozytywnie wyróżniającą się na tle filmów o podobnej tematyce i jeśli ominęła Was projekcja na Warszawskim Festiwalu Filmowym, warto oczekiwać go w polskiej dystrybucji.
-
Audiowizualna rozpiętość Babyteeth rezonuje z gamą emocji głównych bohaterów, jako że każdy z całej czwórki dostaje swoją szansę, by zabłysnąć. Od scen humorystycznych, po histeryczne, cała obsada wspina się na wyżyny, by rozbawić i wzruszyć.
-
Widz nie czuje się manipulowany, nikt nie wymusza tu wzruszeń, a mimo to na końcu trudno powstrzymać łzy. Proste, szczere i świeże filmy już tak mają.
-
Murphy stara się nadać wyeksploatowanym motywom nowe brzmienie i udaje jej się to. Manipuluje znanymi tematami, aby zaciekawić i zaskoczyć widza. "Babyteeth" nie popada w tani, sentymentalny melodramat, nawet jeśli miejscami trzeba otrzeć łzy, wyróżniając się spośród tematycznie podobnych produkcji.
-
To kalejdoskop uczuć i nastrojów, momentów budujących, wzruszających i tych, które uderzają niczym kant dłoni w grdykę aż brakuje tchu.
-
Emanuje narracyjnym ciepłem. Perfekcyjnie wyważono w nim komizm i dramatyzm, choć zupełnie niepotrzebnie zdecydowano się na tendencyjną, płaczliwą puentę w finale. Jak przystało na przyjemne, niezależne kino środka, film Murphy doskonale łączy inkluzyjną, lekko pluszową warstwę wizualną z orzeźwiającą ścieżką dźwiękową.
-
Dawno nie widziałam na ekranie aktora, który potrafiłby z taką delikatnością, bez żadnych sztucznych podpórek, grać nawarstwiającą się rozpacz bohatera przygotowującego się na coś, na co przygotować się nie można.
-
Debiutująca reżyserka Shannon Murphy wraz z Ritą Kalnejais - autorką sztuki i napisanego na jej podstawie scenariusza, starają się przełamać w "Babyteeth" schemat opowieści inicjacyjnych z nowotworem w tle. Robią to na tyle zręcznie, z wyczuciem humoru, że oszczędzają parze bohaterów zbędnego sentymentalizmu i ślepych zaułków fabuły.
-
8.36 sierpnia 2020
-
-
Dużo w jej filmie radości życia, uśmiechu i wzruszeń. Eliza Scanlen - znana z Ostrych przedmiotów - potrafi połączyć w swojej postaci zadziorność, ostrego pazura i nieodgadniony smutek.
-
Pozostawia po sobie, obok smutku, jakiś rodzaj orzeźwiającego zdumienia.
-
Początkowo wydaje się ograną i znajomą historią. Ale im bliżej się przyjrzeć, debiut Murphy ma o wiele więcej do zaoferowania, unikając wszelkich klisz, schematów dla tego szablonu. Małe I skromne, lecz mające dużo do powiedzenia kino.
-
Reżyserka "Babyteeth" wsadza nas na rollercoaster i od razu zwalnia dźwignię. Wagoniki jadą w kierunku wiadomego końca, ale sama jazda mimo wszystko sprawia frajdę, pozwala o nim zapomnieć.
-
Sposób, w jaki zostaje opowiedziana ta historia - błyskotliwie, niepatetycznie, z humorem, bez kompleksów także na poziomie formalnym - sprawia, że jest to film wyjątkowo dobry.
-
Niestety, ale momentami można odnieść wrażenie, że całość, brzydko mówiąc, odrobinę się miota i w przypadku pojedynczych wątków zapomina je rozwinąć, bądź postawić przy nich przysłowiową kropkę nad "i". Mając jednak na uwadze wszelkie wcześniej wymienione zalety, jestem w stanie "Babyteeth" to wybaczyć. I to bez wahania.
-
Sam od kilku dni przepracowuję sobie ten film, żyje on we mnie, fascynuje mnie każdy jego aspekt. I choć czasem potrafi stanąć w rozkroku i uciec w niepotrzebne dygresje, tak znakomicie wypełnia pustkę, która narosła we mnie podczas pandemicznej kinowej posuchy.
-
Choć porusza trudne tematy, "Babyteeth" nie jest zbytnio obciążający. Zarówno fabuła, jak i forma, dostarczają odbiorcy przyjemności, zachęcając do refleksji, ale nie przytłaczając nimi w nachalny sposób. Nie jest to typowe w przypadku prowadzenia narracji o zakochującej się, chorującej ciężko nastolatce, co, w połączeniu z całym szeregiem zalet, zachęca do obejrzenia filmu.
-
Nie ma tu wielkich i tanich melodramatycznych chwytów w stylu Hollywood. A jednak się wzruszyłem, a po moim policzku spływały łzy - jedna za drugą. Aktorzy to sprawili, a konkretniej to, co dzieje się na ich twarzach w finale. Podobała mi się też budowa narracyjna filmu w formie prowadzonego pamiętnika. Może i ociera się o groteskę i przerysowanie, ale i tak działa lepiej niż niejedna, znieczulająca miejscowo, pastylka.
-
To nieprzemijalnie piękna opowieść o ulotności życia. Ten prosty dramat dostarcza więcej emocji, niż jesteśmy w stanie naraz przyjąć, dlatego spodziewajcie się, że będziecie płakać. Pozwólcie jednak łzom płynąć, nie wstydźcie się ich - są tak samo ludzkie, jak bohaterowie tego spektakularnego debiutu.
-
Babyteeth elektryzuje. Dosłownie. Wgniata w fotel, choć z jednej strony, ma się ochotę wybiec i nigdy nie dotrzeć do zakończenia. To bowiem jeden z tych filmów, podczas oglądania których już od pierwszej sekundy wiesz, że finał nie oszczędzi ci łez. Choćby nie wiem co.
-
Jest to film dla ludzi o mocnych nerwach, którzy nie boją się popłakać w kinie. Wzruszające momenty poruszają do łez, przeplatane są z chwilami, kiedy widz, oglądając pierwsze zakochanie Milli, sam przypomina sobie to uczucie. Wszystko pokazano jakby w krzywym zwierciadle. Jak żyć szczęśliwie pomimo nieuleczalnej choroby? Tego właśnie uczy nas główna bohaterka.
-
Twórcy próbowali przykryć tą dosyć cienką opowieść sporą dozą dziwaczności, która przyznaję ma na początku spory urok, ale w ostatnim akcie, który powinien oddziaływać emocjonalnie, zaczęła mnie po prostu irytować, przez co zacząłem łapać się za głowę i przewracać oczami z zażenowania.
-
W wyeksploatowany do granic możliwości gatunek tchnął zupełnie nowe życie. Jest niczym powiew świeżości w powietrzu, które zaczęło zalatywać zgnilizną.
-
8.527 lipca 2020
-
-
Ten wyjątkowo kolorowy melodramat o godzeniu się z nieuniknionym jest w stanie udzielić widzom kilku naprawdę ważnych lekcji. Największą wartością "Babyteeth" nie jest zamienianie kinowych banałów w oryginalne, ozdobione atrakcyjną formą wdzięki, jest nią - jakkolwiek oklepanie by to nie brzmiało - piękno uchwycone w chwili.
-
8.38 sierpnia 2020
-
-
Zwracając się w stronę Babyteeth, można zobaczyć miejsce na właśnie tego typu kolejną krzyżówkę Chemii Prokopowicza i Siedmiu dusz, co z początku nie nastawia do seansu zbyt optymistycznie. Film Shannon Murphy nie jest jednak tego typu produkcją. To film, który leży kilka półek wyżej.
-
7.524 czerwca 2020
-