
-
194recenzje
-
193oceny
-
112pozytywnych
-
81negatywnych
-
6.0średnia
-
58%pozytywnych
-
0.9odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
To duża sztuka zjechać poziom niżej w stosunku do tego, co przedstawiono nam w kinach przy okazji pierwszych 365 dni. Tamten film bowiem, przy odrzuceniu zwyczajnie szkodliwej społecznie otoczki, w odbiorze robił się paradoksalnie oglądalny, w ironicznym podejściu mogąc stanowić guilty pleasure, które dało mu szeroko komentowaną globalną popularność. Sequel nie ma zielonego pojęcia, po co jest na ekranie.
-
Fantastyczna mieszanka dopracowania wszystkich elementów kinowego rzemiosła, która tworzy na ekranie piękną mozaikę krwi, abstrakcji i krajobrazów.
-
Fanfary i oklaski pójdą do wszystkich, którzy są odpowiedzialni za to, jak wykorzystano w tym filmie muliwersum.
-
Ostateczny werdykt może być tylko jeden. Matt Reeves wykonał kawał znakomitej roboty.
-
Przeciętny popcorniak, który będzie miał problem zarówno ze zjednaniem sobie nowych fanów, jak i zaspokojeniem tych, którzy jakiś czasu temu zakochali się w produkcjach Naughty Dog.
Najwyżej ocenione
-
Szkoda, że realia są, jakie są, bo w normalnym świecie oglądalibyśmy ten film w kinach, opromieniony owacjami prosto z Cannes czy innego wielkiego festiwalu, na którym porwałby tłumy.
-
Ma już ponad dekadę, jednak dalej jest jak najbardziej aktualny i zupełnie się nie zestarzał. Jeśli ktoś z was ma zaległości związane z tym dziełem Smarzowskiego, mam nadzieję że na to "Wesele" wysłałem odpowiednio zachęcające zaproszenie. Naprawdę nie warto go opuszczać. A najlepiej zabrać osobę towarzyszącą.
-
Tak jak latami myślała o swoim działaniu główna bohaterka, tak ja latami będę pewnie wspominał o Obiecującej. Młodej. Kobiecie. Można się co prawda przyczepić jednego, może dwóch momentów ale nie chcę tego robić. Wole się pocieszyć, że dostałem tytuł, który będzie w ostatnich kilku latach jednym z moich ulubionych. Z niecierpliwością będę również czekał na to, co będzie w stanie pokazać Emerald Fennell, nasza Obiecująca. Młoda. Reżyserka. w przyszłości.
-
Trudno jest znaleźć wyraźną rysę na tej produkcji. Można się trochę poczepiać, że są może ze dwa nietrafione żarty, a całość w jednym momencie zaplatała się leciutko za bardzo w dziurach donutów, jednak poza tym mamy film, który ma wszelkie papiery na zostanie klasyką kryminału.
-
Kino wojenne na miarę naszych czasów. Czapki z głów.
Najniżej ocenione
-
I żeby chociaż jeszcze film działał jako śmieciowe kino, tak jak działały Kobiety Mafii. Nie, tu nie ma choć pół zabawnego żartu, a momenty, w których, cytując kolejną gwiazdę polskiego kina, Piotra Czaję, słyszałem za sobą jak się ludzie śmiali, praktycznie nie występują.
-
Dawno jak nie nigdy nie było w polskich kinach komedii romantycznej, której oglądania tak stanowczo bym odradzał. Serce nie sługa to nie film, na którego seansie potrzebne będą chusteczki. To film, który trzeba zapić alkoholem.
-
Myślę, że spokojnie mogę temu potworkowi wystawić laurkę najgorszego, obok Na układy nie ma rady filmu z rymowanym tytułem. A sami wiecie przecież, jaka tam jest konkurencja.
-
Wygląda to tak, jakby film chciał nakręcić reżyser, który nie umie reżyserować, obsadzając go aktorami, którzy nie umieją grać oraz operatorem, który nie umie kręcić.
-
Zawsze przykro patrzeć, jak utalentowani ludzie robią tak fatalne rzeczy. Film Tomasza Koneckiego, odpowiadającego przecież w przeszłości za Testosteron, Lejdis czy trzecie Listy do M., to jednak jeden z tych tytułów, którego twórcy myślą, że film przyjemny a przy okazji oferujący szerokie spektrum autentycznych emocji można zrobić po linii najmniejszego oporu. A przecież od takiej idei już tylko kilka kroków do kompromitacji.
Odrębnie ocenione
-
Nie dziwiłem się ludziom, którzy na ten film czekali, a i sam chętnie chciałem zanurzyć się w tę głębię na 90 minut, nawet jeśli śmieciowego, to jednak rozrywkowego kina. Zamiast tego dostałem jednak film-podręcznik. Podręcznik jak położyć mroczny thriller. W każdym możliwym aspekcie.
-
Zawsze przykro patrzeć, jak utalentowani ludzie robią tak fatalne rzeczy. Film Tomasza Koneckiego, odpowiadającego przecież w przeszłości za Testosteron, Lejdis czy trzecie Listy do M., to jednak jeden z tych tytułów, którego twórcy myślą, że film przyjemny a przy okazji oferujący szerokie spektrum autentycznych emocji można zrobić po linii najmniejszego oporu. A przecież od takiej idei już tylko kilka kroków do kompromitacji.
-
To film, w którym produktowość i potrzeba pokazania następnych dusi wszystkie ciekawe pomysły i oryginalność.
-
I żeby chociaż jeszcze film działał jako śmieciowe kino, tak jak działały Kobiety Mafii. Nie, tu nie ma choć pół zabawnego żartu, a momenty, w których, cytując kolejną gwiazdę polskiego kina, Piotra Czaję, słyszałem za sobą jak się ludzie śmiali, praktycznie nie występują.
-
Przy trójce mamy do czynienia z filmem nieco lepszym niż dwa poprzednie. Wszystko przez to, że serce jest tu po właściwej stronie, a zapędy sztucznego rozśmieszania ograniczono tu do minimum.