
Będziemy wam dostarczać artykuły, recenzje i filmiki, które - mamy nadzieję - będą i merytoryczne i zabawne. A jak nie, to przynajmniej na tyle żenujące, by przyciągnąć oddanych hejterów, którzy będą nam nieustannie przypominać o naszych wadach. Od fanów popkultury dla fanów popkultury!
-
112recenzji
-
111ocen
-
86pozytywnych
-
25negatywnych
-
6.9średnia
-
77%pozytywnych
-
1.1odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Bardzo mocną stroną filmu jest to, czym zawsze stały adaptacje oparte na książkach Stephena Kinga, czyli młodzi bohaterowie. Mistrz kina grozy może być dumny z syna, że na podstawie jego opowiadania powstał naprawdę solidny kingowy film.
-
W końcu, po 45 latach, Baz Luhrmann zrobił nie tyle film od fanów dla fanów, ale przede wszystkim film od fanów dla Elvisa. Wspaniały hołd dla legendy muzyki - audiowizualne przeżycie, które należy doświadczyć na dużym ekranie. Magia kina wciąż tli się u niektórych twórców, a takim decydowanie jest Baz Luhrman.
-
Choć z początku Buzz Astral mienił mi się jako zwyczajne zarabianie na sławie Toy Story, tak po seansie muszę przyznać, że broni się jako samodzielny film. Nie będzie to zapewne produkcja, którą postawimy obok takich klasyków jak Iniemamocni, Ratatuj czy - nomen omen - Toy Story właśnie, ale ma szanse zostać kochaną przez widownię serią, zapewniającą sporo akcji i masę humoru, a także zgrabnie przemycane pomiędzy tymi dwoma aspektami życiowe nauki.
-
Przyzwoita produkcja. Ma świetnie napisanych bohaterów, jest naprawdę ładna, a skrócona forma dobrze zrobiła historii. Ta jednak niczym nie zaskakuje, zostawiając widza ze swego rodzaju obojętnością, nawet mimo sympatii do doskonałych postaci.
-
Jeden z najlepszych filmów tego roku. Niezwykle ważny, groteskowy, piekielnie dobrze nakręcony, świetnie zagrany i z muzyką, która dzwoni w uszach kilka godzin po seansie. Choć Akademia nie do końca lubi się z kinem gatunkowym, to może przez fakt, iż to kino stricte artystyczne i autorskie, przymknie oko na horrorową genezę tej historii. Bowiem film ten zasługuje minimum na nominację, jak nie kilka.
Najwyżej ocenione
-
Niektórzy przeżyją ten film bardziej, inni nieco mniej. Ja zostałem przez Ojca emocjonalnie zmiażdżony. Zmusił wręcz do zastanowienia się nad życiem. Ale, dosyć tego, porzućmy już poważny ton i rozważania na temat życia i śmierci, bo - przysięgam - jestem już o krok od rzucenia tu jakimś aforyzmem, a tego bym sobie nigdy nie wybaczył. The Father polecam każdemu, bez wyjątku. Najlepiej niech świadczy o nim to, że zmusił mnie do takiego uzewnętrzniania się w recenzji i rozmowy o uczuciach.
-
Absurdalnie szczery i uczuciowy. Trudno w kinie o tak piękną laurkę dla ojcostwa, zagraną i przedstawioną w tak prosty sposób.
-
Jest to fascynujące, że najlepsza część serii Krzyk powstała 26 lat po premierze oryginału. Czekałem na dzień, w którym Hollywood udowodni mi, że można stworzyć dobrą kontynuację po latach, szanującą zarówno swoje poprzedniczki jak i fanów. I się doczekałem, jeszcze jak! Nie-fani serii pewnie mogą odjąć sobie oczko od oceny, ale dla mnie, zdecydowanie fana, jest to requel/sequel/reboot stojący krok od doskonałości.
-
Przedstawiony w filmie świat nie jest monolityczny, jest po prostu ludzki, wiarygodny. Nic nie jest czarne albo białe, a czasem bywa kolorowe - film to nie smutny dobijacz, który ma Cię pognębić, widzu. Jest w nim sporo dystansu i nieco poczucia humoru z wyczuciem.
-
Tak jak latami myślała o swoim działaniu główna bohaterka, tak ja latami będę pewnie wspominał o Obiecującej. Młodej. Kobiecie. Można się co prawda przyczepić jednego, może dwóch momentów ale nie chcę tego robić. Wole się pocieszyć, że dostałem tytuł, który będzie w ostatnich kilku latach jednym z moich ulubionych. Z niecierpliwością będę również czekał na to, co będzie w stanie pokazać Emerald Fennell, nasza Obiecująca. Młoda. Reżyserka. w przyszłości.
Najniżej ocenione
-
Słowa nie opiszą tego, jak źle to wygląda. Na Boga, mamy 2021 rok. Pixar sprawia, że granica między animacją a realizmem się zaciera, a Warner Bross wypuszcza coś, co wygląda jak robota odwalona w paincie przez znudzonego psychofana Nocy Żywych Trupów. I jeszcze wołają za to kupę kasy.
-
To film, którego w teorii potrzebował cały świat, szczególnie teraz, w tak ciężkich czasach. W praktyce, nie dostarczył on pokładanych w nim nadziei, zbytnio skupiając się na bardzo konkretnej gałęzi polityki. Cóż mogę rzec. Zamiast oglądać dwójkę, o wiele lepiej będzie, jeśli powtórzycie sobie część pierwszą, nawet kosztem obejrzenia występu bardzo dobrej Bakalovej. Wtedy przynajmniej Cohen nie był politycznym narzędziem i miał jaja, by śmiać się ze wszystkich, bez wyjątku.
-
W zasadzie nie ma zbytnio co recenzować. Film jest dokładnie taki, jaki można było przewidzieć. Głupi.
Odrębnie ocenione
-
To film, którego w teorii potrzebował cały świat, szczególnie teraz, w tak ciężkich czasach. W praktyce, nie dostarczył on pokładanych w nim nadziei, zbytnio skupiając się na bardzo konkretnej gałęzi polityki. Cóż mogę rzec. Zamiast oglądać dwójkę, o wiele lepiej będzie, jeśli powtórzycie sobie część pierwszą, nawet kosztem obejrzenia występu bardzo dobrej Bakalovej. Wtedy przynajmniej Cohen nie był politycznym narzędziem i miał jaja, by śmiać się ze wszystkich, bez wyjątku.
-
Jest tak bezdennie głupi, że nawet tych wepchniętych na siłę 30 muzycznych hitów ani też bardzo dobre aktorstwo go nie uratuje. Boli i irytuje, że Hollywood boi postawić się na coś oryginalnego i wszystko sprowadza do bezpiecznych, family-friendly schematów, wciskając przy okazji tu i ówdzie jakieś wspaniałe, szlachetne ideologie feminizmu czy męskiej toksyczności.
-
W zasadzie nie ma zbytnio co recenzować. Film jest dokładnie taki, jaki można było przewidzieć. Głupi.
-
Potworny paździerz, ale przynajmniej starcia Konga i Godzilli to czyste złoto. Poczekajcie, aż zostaną umieszczone na YouTubie i je sobie obejrzyjcie na telewizorze z nałożonymi słuchawkami. A resztę filmu olejcie. Nic nie stracicie, a może zaoszczędzicie trochę czasu i zapobiegniecie przy okazji śmierci szarych komórek.