Świat Barbie to idealne miejsce, pełne idealnych mieszkańców. No, chyba że ktoś przeżywa akurat kryzys egzystencjalny w całej pełni. Albo jest Kenem.
- Aktorzy: Margot Robbie, Ryan Gosling, America Ferrera, Kate McKinnon, Michael Cera i 15 więcej
- Reżyserzy: Greta Gerwig, Noah Baumbach
- Scenarzyści: Greta Gerwig, Noah Baumbach
- Premiera DVD: 4 listopada 2023
- Ostatnia aktywność: 18 lutego
- Dodany: 13 lutego 2020
-
Przede wszystkim jednak warto w ogóle znaleźć się w kinie i zapoznać się z tym, co Gerwig dla nas przygotowała. Dla mnie jest to jedno z największych zaskoczeń tego roku, między innymi ze względu na rozjazd oczekiwań i rzeczywistości. Na szczęście, odwrotnie niż zwykle w tego typu przypadkach, te pierwsze zostały przekroczone, a ta druga nie pozostawia widza z poczuciem niedosytu.
-
922 lipca 2023
- 23
- #31
- Skomentuj
-
-
"Barbie" mogła być najlepszym filmem tego roku. Zamiast tego mamy zaś wciskanie na siłę treści, która nie powinna znaleźć się w rozrywce mającej przede wszystkim bawić. Nie pouczać.
-
623 lipca 2023
- 20
- #57
- Skomentuj
-
-
O ile Barbie Land przedstawia się tak sztucznie i jednocześnie uroczo, jak tylko to możliwe - pieczołowicie odtworzony w najmniejszych szczegółach, to wizja kobiecości, jaką przytacza się i Barbie, i widzom, przypomina bardziej okładki i nagłówki z prasy kobiecej ostatnich piętnastu lat. Nagłówki, które już w większości brzmią nieaktualnie.
-
Reżyserka Greta Gerwing stworzyła złożony film, który bawi, wzrusza i skłania do myślenia.
-
Całościowo produkcja Grety Gerwig jest nierówna. Na najprostszym poziomie jakim jest kiczowata komedia w pełni celebrująca Barbie i Kenów, radzi sobie naprawdę dobrze oferując zabawną rozrywkę. Jednak kiedy wchodzi na wyższy poziom ze swoim komentarzem, to dobre intencje Gerwig/Baumbacha oraz złe Mattela, ścierają się ze sobą. Do tego ci pierwsi nie poprawiają sytuacji z powodu łopatologicznego podania. Zaś drudzy nawet nie kryją się z tym, że to wszystko jest jedna wielka reklama.
-
Podobne starania i środki przydałyby się zgoła gdzie indziej - chociażby w krajach trzeciego świata, gdzie kobiety rzeczywiście nie mają szans na bycie sobą. Albo krajach arabskich - tam o ich prawach nawet nie słyszano. Zamiast tego lepiej w różowych okularkach walczyć z wiatrakami, którymi już od dziesiątek lat targa silny wiatr i zza reżyserskiej katedry dawać ludzkości ważną lekcję.
-
Dawno nie byłam w kinie na filmie, na którym widownia tak żywo reagowała na to, co widzi na ekranie. Wsiadajcie zatem w różowe barbiemobile i pędźcie do kin, bo naprawdę warto.
-
To film osobliwy, a jednocześnie mainstreamowy. I z tego dwumyślowego sposobu dekonstrukcji i interpretacji filmu wynika jego największy plus i największa bolączka, bo film jest naprawdę niezły. Z tym, że połowa widowni zobaczy w tym komercyjną i ładną "fabułkę" o Barbie, a druga skomplikowaną, choć trochę niekonsekwentną krytykę społeczeństwa i walki płci A.D. 2023. I chyba obydwie strony mają rację.
-
Idźcie do kina z otwartą głową i sami oceńcie jak wy go odbieracie. Podejrzewam, że to jeden z tych filmów, gdzie każdy z nas będzie miał inne zdanie i bardzo dobrze. Zgodnie z przesłaniem filmu: niech każdy będzie sobą. No i wypatrujcie najlepszej syrenki w historii świata.
-
Z kina wyszłam bardzo zadowolona - cieszę się, że produkcja Grety Gerwig tak odważnie podeszła do trudnego i kontrowersyjnego tematu wszechobecnego patriarchatu oraz tożsamości każdej jednostki. Na całym seansie bawiłam się dobrze. Oprócz końcówki film się nie dłużył i zdecydowanie bawił do łez. Z czystym sercem mogę go polecić, mając jednakże z tyłu głowy pewien niedosyt - tytuł nie dorównał swoim animowanym poprzednikom.
-
Widziałam "Barbie" i to ładny obrazek. Czegoś mi zabrakło, ale... wybaczam Margot i Ryanowi.
-
Warty obejrzenia i przemyślenia. Zdecydowanie najlepsza i najzabawniejsza produkcja, którą zobaczycie tego lata!
-
Chociaż plastikowa lalka Barbie jest od ponad sześciu dekad obecna w popkulturze i naszej świadomości, to dopiero teraz debiutuje na wielkim ekranie w pierwszym aktorskim filmie i udowadnia, że jest produkcją skierowaną tak naprawdę do wszystkich. .
-
Greta Gerwig postanowiła strząsnąć z cokołu symbol kilku dziecięcych pokoleń i ustawić go na tym samym miejscu już na nowych zasadach.
-
Jeśli jest jakiś moment, dla którego warto obejrzeć Barbie, to feministyczny monolog bohaterki, granej przez Americę Ferrerę. Monolog tyleż prosty, ile ponury, streszczający w dwie minuty to, gdzie tak naprawdę tkwi problem. Od razu będziecie wiedzieć, o który chodzi, bo wygląda jak wklejony z innego filmu. I to w sumie najkrótsze i najsmutniejsze podsumowanie Barbie.
-
Jest więc świadectwem tego, jak wiele sensów można z Barbie wycisnąć i ile można wciąż o niej powiedzieć. Udowadnia, że lalka nadal funkcjonuje jako kulturowy fenomen, jako zarzewie dyskusji, sporów, debat.
-
Barbie zdaje się, że dokonuje subwersji, ale ją widzieliśmy już tak naprawdę wiele razy. Życie w symulacji i odkrywanie prawdy już było. Podróże w nieznane też. Przemiana skrajnie matriarchalnego systemu w patriarchalny czy na odwrót albo próba pojednania Wenus z Marsem również nie jest żadną wywrotową ideą. Tutaj po prostu ten sam proceder odbywa się w świecie lalek, w towarzystwie prowizorycznych wątków ponadpokoleniowego, transgresyjnego siostrzeństwa.
-
Jest więc wizualnym spektaklem i aktorskim popisem Goslinga, ale niczym więcej. Scenariusz porywający się na próbę diagnozowania problemów dzisiejszego świata ciężaru swoich ambicji nie dźwiga.
-
Czy warto obejrzeć Barbie? Pewnie - nawet dla samych efektów wizualnych.
-
Bawiłem się naprawdę nieźle i bez wątpienia warto wybrać się do kina, poświęcając mu niespełna dwie godziny życia. To jednak z tych produkcji, o której będzie się dyskutować jeszcze długo po premierze, bo film celowo uderzył w tematykę, odbieraną przez widzów na swój własny, indywidualny sposób.
-
Marketing "Barbie" pokazał, że nawet w dobie platform VOD można skutecznie zachęcić masowego odbiorcę do odwiedzin kina. Pomysłowa kampania reklamowa, szeroko wybiegająca poza promocję samego filmu, sprawiła, że w dzień premiery sale wypełnione były ubranymi na różowo widzami, którzy ewidentnie długo wyczekiwali tej daty, a w ofertach wielu firm pojawiły się produkty powiązane z najsłynniejszą lalką świata.
-
Nie jest w stanie zburzyć niczyich przekonań, ani zgorszyć zwolenników konkretnych światopoglądów. Jest on raczej odzwierciadleniem już istniejących w społeczeństwie procesów w postrzeganiu jednostki i jej relacji z otoczeniem. Nawet patrzenie się w krzywe lustro jest raczej tylko pretekstem do samoironii nie zaś dogłębnego przemyślenia swojego życia.
-
Ładna i urocza teza nie rekompensują topornej opowieści, od której przez większość czasu cuchnie sztucznością. Dopiero w finale historia stanęła dla mnie na nogi, odkrywając przed widzem swoje prawdziwe serce, w którym pewna naturalność i prostota, stały się jej największymi zaletami.
-
Niemniej, mimo wątpliwości i dąsów, bawiłem się dobrze, zwłaszcza w pierwszej części filmu. Obyło się finalnie bez zachwytów, ale dostałem kilka momentów wzruszeń. Barbie pozostanie dla mnie manifestem dość oczywistych mądrości, które trzeba jednak promować.
-
Jednak co by nie mówić, Barbie oceniam na plus. Jest to po prostu dobra rozrywka. Początkowe wątpliwości co do treści filmu zostały szybko rozwiane, a dwie godziny, które spędziłam w kinie uważam za udane.
-
Inteligentnie zrealizowana komedia ze świetnym tempem i montażem, która próbuje być czymś więcej niż wakacyjnym blockbusterem i reklamą znanej marki lalek. To film, który ma ważną wiadomość dla każdej z płci, a przy tym uczciwie rozlicza się z historią marki, lawirując między jej reklamą a świetnym scenariuszem.
-
Ogląda się szybko i przyjemnie. Gorzej robi się, gdy wychodzimy z kina.
-
Sprawia wrażenie chaotycznej zbitki średnio udanych skeczów z Saturday Night Live. Jakby ekipa wykombinowała, że sam feminizm i metahumor - Barbie czasem udanie śmieje się sama z siebie i puszcza oko do widza - zrobią cały film.
-
Na film Barbie poszedłem z mieszanym nastawieniem, oczekując mocno przeciętnej "bajki" dla dzieci, być może z wieloma kiepskimi żarcikami. Jakie było moje zaskoczenie, gdy po kilkunastu minutach, gdy film zaczął się rozkręcać, otrzymałem coś tak dobrego. To jedno z moich największych, filmowych zaskoczeń tego roku. Tutaj dobrze zrobione jest praktycznie wszystko, od żartów, przez postacie, po same nawiązania do współczesności, stereotypów, poglądów czy feminizmu.
-
Sprawia wrażenie, jakby twórcy chcieli edukować społeczeństwo, jednocześnie dostarczając rozrywki na najwyższym poziomie. Gerwig i Baumbach nie są jednak Thanosem i nie udało im się osiągnąć balansu - czasami robi się aż nadto moralizatorsko, a niekiedy słabej jakości slapstick wchodzi zbyt mocno. A wystarczyło tylko w paru miejscach zdjąć delikatnie nogę z gazu.
-
Kulturowe wydarzenie, na które zasługiwaliśmy. Film prawdopodobnie za chwilę otrzyma status blockbustera, a takich blockbusterów w kinie brakowało. Choć jego główną bohaterką jest lalka, opowiada o człowieczeństwie i ludzkich uczuciach.
-
Greta Gerwig umiejętnie wyważyła blockbusterową specyfikę, lekkostrawny humor i intelektualny manifest. Realizuje lekcję feminizmu w wersji pop, gdzie patriarchat jest odmieniany przez wszystkie przypadki w trakcie pląsów do piosenek Duy Lipy i Lizzo, a o rolach płciowych mówi się w cekinach i z brokatem na ustach.
-
Niestety w temacie feminizmu, a właściwie popfeminizmu, "Barbie" ma niewiele do powiedzenia. To głównie skopiowane z Wikipedii sformułowania, przerobione na monologi i wsadzone w usta bohaterek i bohaterów. Już te wszystkie frazy - o siostrzeństwie, o tym, że kobieta może być kim chce, o sile kobiet itp. - słyszeliśmy wielokrotnie. Scenariusz "Barbie" nie odkrywa niczego nowego, tylko zatrzymuje się dokładnie w tym samym miejscu, co podobne produkcje, i kwituje: "To skomplikowane".
-
Zabawna i wzruszająca historia, która spodoba się zarówno młodzieży, jak i dorosłym. To film o tym, że każdy może być kim chce i że zawsze warto marzyć.