Barbie, która żyje w idealnym bajkowym świecie przechodzi kryzys egzystencjalny.
- Aktorzy: Margot Robbie, Ryan Gosling, America Ferrera, Kate McKinnon, Michael Cera i 15 więcej
- Reżyser: Greta Gerwig
- Scenarzyści: Greta Gerwig, Noah Baumbach
- Premiera kinowa: 21 lipca 2023
- Premiera DVD: 4 listopada 2023
- Premiera światowa: 19 lipca 2023
- Ostatnia aktywność: 24 marca
- Dodany: 13 lutego 2020
-
Przede wszystkim jednak warto w ogóle znaleźć się w kinie i zapoznać się z tym, co Gerwig dla nas przygotowała. Dla mnie jest to jedno z największych zaskoczeń tego roku, między innymi ze względu na rozjazd oczekiwań i rzeczywistości. Na szczęście, odwrotnie niż zwykle w tego typu przypadkach, te pierwsze zostały przekroczone, a ta druga nie pozostawia widza z poczuciem niedosytu.
-
922 lipca 2023
- 23
- #28
- Skomentuj
-
-
"Barbie" mogła być najlepszym filmem tego roku. Zamiast tego mamy zaś wciskanie na siłę treści, która nie powinna znaleźć się w rozrywce mającej przede wszystkim bawić. Nie pouczać.
-
623 lipca 2023
- 19
- #56
- Skomentuj
-
-
Reżyserka Greta Gerwing stworzyła złożony film, który bawi, wzrusza i skłania do myślenia.
-
O ile Barbie Land przedstawia się tak sztucznie i jednocześnie uroczo, jak tylko to możliwe - pieczołowicie odtworzony w najmniejszych szczegółach, to wizja kobiecości, jaką przytacza się i Barbie, i widzom, przypomina bardziej okładki i nagłówki z prasy kobiecej ostatnich piętnastu lat. Nagłówki, które już w większości brzmią nieaktualnie.
-
Całościowo produkcja Grety Gerwig jest nierówna. Na najprostszym poziomie jakim jest kiczowata komedia w pełni celebrująca Barbie i Kenów, radzi sobie naprawdę dobrze oferując zabawną rozrywkę. Jednak kiedy wchodzi na wyższy poziom ze swoim komentarzem, to dobre intencje Gerwig/Baumbacha oraz złe Mattela, ścierają się ze sobą. Do tego ci pierwsi nie poprawiają sytuacji z powodu łopatologicznego podania. Zaś drudzy nawet nie kryją się z tym, że to wszystko jest jedna wielka reklama.
-
Siłą rzeczy to uproszczony świat, z problemami dawno już zdiagnozowanymi i doskonale znanymi z pracy czy literatury. Ważnymi, ale starymi. Barbie niczego nie odkrywa tym samym, nie mówi niczego nowego.
-
Kolorowa satyra z koncyliacyjnym przesłaniem przeznaczona dla młodszej widowni, w dodatku firmowana przez mocarną korporację.
-
Jednak co by nie mówić, Barbie oceniam na plus. Jest to po prostu dobra rozrywka. Początkowe wątpliwości co do treści filmu zostały szybko rozwiane, a dwie godziny, które spędziłam w kinie uważam za udane.
-
Niestety w temacie feminizmu, a właściwie popfeminizmu, "Barbie" ma niewiele do powiedzenia. To głównie skopiowane z Wikipedii sformułowania, przerobione na monologi i wsadzone w usta bohaterek i bohaterów. Już te wszystkie frazy - o siostrzeństwie, o tym, że kobieta może być kim chce, o sile kobiet itp. - słyszeliśmy wielokrotnie. Scenariusz "Barbie" nie odkrywa niczego nowego, tylko zatrzymuje się dokładnie w tym samym miejscu, co podobne produkcje, i kwituje: "To skomplikowane".
-
Niemniej, mimo wątpliwości i dąsów, bawiłem się dobrze, zwłaszcza w pierwszej części filmu. Obyło się finalnie bez zachwytów, ale dostałem kilka momentów wzruszeń. Barbie pozostanie dla mnie manifestem dość oczywistych mądrości, które trzeba jednak promować.
-
Ładna i urocza teza nie rekompensują topornej opowieści, od której przez większość czasu cuchnie sztucznością. Dopiero w finale historia stanęła dla mnie na nogi, odkrywając przed widzem swoje prawdziwe serce, w którym pewna naturalność i prostota, stały się jej największymi zaletami.
-
Greta Gerwig umiejętnie wyważyła blockbusterową specyfikę, lekkostrawny humor i intelektualny manifest. Realizuje lekcję feminizmu w wersji pop, gdzie patriarchat jest odmieniany przez wszystkie przypadki w trakcie pląsów do piosenek Duy Lipy i Lizzo, a o rolach płciowych mówi się w cekinach i z brokatem na ustach.
-
Doskonała satyra, która momentami jest rysowana grubą kreską. Nie jest to zarzut, bo wyolbrzymieniem charakteryzuje się ten gatunek, a Gerwig czuje się w nim jak ryba w wodzie. Pokazuje, że w świecie nie ma miejsca na zero-jedynkowe interpretacje.
-
To bardzo dobra komedia. Co do tego nie mam wątpliwości. Ale czy jest to dobry film? Warstwa audiowizualna wyszła świetnie. Natomiast Greta Gerwig nie udźwignęła trudnej tematyki oraz konwencji łączącej humor, hiperbolę i powagę.
-
Solidny film - wzrusza, bawi, edukuje. Jest sprawnie napisany, zgrabnie zagrany i lekko zmontowany, wydaje się wręcz uszyty na miarę. Jednocześnie obśmiewa stereotypy i się nimi świadomie posługuje.
-
Barbie jako film nie udźwignął ciężaru własnych ambicji, które niewątpliwie miały wnieść go na szczyt. Tylko szczyt czego? Artyzmu czy słupków sprzedaży?
-
Ogląda się szybko i przyjemnie. Gorzej robi się, gdy wychodzimy z kina.
-
Marketing "Barbie" pokazał, że nawet w dobie platform VOD można skutecznie zachęcić masowego odbiorcę do odwiedzin kina. Pomysłowa kampania reklamowa, szeroko wybiegająca poza promocję samego filmu, sprawiła, że w dzień premiery sale wypełnione były ubranymi na różowo widzami, którzy ewidentnie długo wyczekiwali tej daty, a w ofertach wielu firm pojawiły się produkty powiązane z najsłynniejszą lalką świata.
-
Nie jest w stanie zburzyć niczyich przekonań, ani zgorszyć zwolenników konkretnych światopoglądów. Jest on raczej odzwierciadleniem już istniejących w społeczeństwie procesów w postrzeganiu jednostki i jej relacji z otoczeniem. Nawet patrzenie się w krzywe lustro jest raczej tylko pretekstem do samoironii nie zaś dogłębnego przemyślenia swojego życia.
-
Nie jest pozbawiony wad. Jednak koniec końców to zabawna, dobrze zagrana komedia, która zachwyca wizualnie i muzycznie. Dlatego mogę ją szczerze polecić.
-
Skłania do dyskusji. A to zwykle dla większości filmów zbyt wiele. Do filmów do których nawiązuje trochę mu brakuje, ale nawet jak się nie bawiło lalkami tę barbie warto zobaczyć.
-
To film osobliwy, a jednocześnie mainstreamowy. I z tego dwumyślowego sposobu dekonstrukcji i interpretacji filmu wynika jego największy plus i największa bolączka, bo film jest naprawdę niezły. Z tym, że połowa widowni zobaczy w tym komercyjną i ładną "fabułkę" o Barbie, a druga skomplikowaną, choć trochę niekonsekwentną krytykę społeczeństwa i walki płci A.D. 2023. I chyba obydwie strony mają rację.
-
Trochę klimatem przypomina mi filmy Pixara, które serwują rozrywkę dla dorosłych oraz dzieci. Tak, nie oszalałem, bo dzieci śmiało mogą iść na ten film, chociaż nie wszystkie żarty będą dla nich zrozumiałe. Ta mieszanka komedii, satyry i nawet musicalu, bez popadania w skrajne moralizatorstwo działa po prostu świetnie. Czysta zabawa z niegłupim morałem, jakiego po takim filmie się nie spodziewałem.
-
Widziałam "Barbie" i to ładny obrazek. Czegoś mi zabrakło, ale... wybaczam Margot i Ryanowi.
-
Piękny, niegłupi, zabawny i pozostawiający widza w świetnym humorze.
-
To nie tylko aktorski popis, film szalenie efektowny od strony scenograficznej, kostiumograficznej czy charakteryzatorskiej, ale dla mnie to też świetna mieszanka ironii i istotnego przesłania. Mężczyźni wyczuleni na punkcie własnego ego pewnie nie będą się zbyt dobrze bawić. Wszyscy inni, na tej różowej lekcji feminizmu - z pewnością już tak.
-
Naprawdę rzadki przykład wysokobudżetowego kina - jest lekkie i rozrywkowe, ale naszpikowane celnym metakomentarzem.
-
Dla mnie największą gwiazdą tej produkcji jest Ryan Gosling w rol Kena. Wątek tej postaci, traktowanej zazwyczaj po macoszemu jako dodatek do Barbie, przeprowadzono znakomicie. Jest to źródło najlepszego humoru oraz emocji, bo także Ken dochodzi do pewnych wniosków, a sam Gosling po raz kolejny udowadnia, jak wszechstronnym jest aktorem.
-
Musical "Barbie" jest przykładem przemyślnej strategii obranej przez wielką wytwórnię filmową, polegającej na łączeniu pozornie niewinnej rozrywki z ideologicznym feministycznym przesłaniem. A wszystko nie tylko w celach komercyjnych.
-
Zabawna i wzruszająca historia, która spodoba się zarówno młodzieży, jak i dorosłym. To film o tym, że każdy może być kim chce i że zawsze warto marzyć.
-
Chociaż plastikowa lalka Barbie jest od ponad sześciu dekad obecna w popkulturze i naszej świadomości, to dopiero teraz debiutuje na wielkim ekranie w pierwszym aktorskim filmie i udowadnia, że jest produkcją skierowaną tak naprawdę do wszystkich. .
-
Wiem, brzmi to prościutko i cukierkowo, ale taka też jest przecież Barbie. Żeby jednak w pełni docenić ten film trzeba chcieć zajrzeć za tę różową kotarę utkaną z cukierkowej powierzchowność, łopatologicznych frazesów i humoru rodem z SNL i spróbować dostrzec coś poza tym. Bo to tam jest, wierzcie mi na słowo. Właśnie tego Wam i wszystkim przyszłym widzom Barbie życzę z całego serca.
-
Jeżeli ktoś oczekiwał komedii w stylu "Bohatera ostatniej akcji", polegającej na zderzeniu wymyślonej postaci z realnym światem, to się zawiedzie. Owszem, Barbie i Ken są zdumieni, że w sklepie trzeba płacić, ale wątek ten znika, zanim się na dobre pojawi.
-
Powiem tyle: oglądając "Barbie", poczułem na widowni rzadko obecną energię zwrotną. To było coś wręcz terapeutycznego: poczucie, że na ekranie mówi się rzeczy, które widzowie potrzebowali usłyszeć wypowiadane na głos.
-
Na film Barbie poszedłem z mieszanym nastawieniem, oczekując mocno przeciętnej "bajki" dla dzieci, być może z wieloma kiepskimi żarcikami. Jakie było moje zaskoczenie, gdy po kilkunastu minutach, gdy film zaczął się rozkręcać, otrzymałem coś tak dobrego. To jedno z moich największych, filmowych zaskoczeń tego roku. Tutaj dobrze zrobione jest praktycznie wszystko, od żartów, przez postacie, po same nawiązania do współczesności, stereotypów, poglądów czy feminizmu.