Psycholożka postanawia dołączyć do aktywistów wspierających uchodźców przebywających na polsko-białoruskiej granicy.
- Aktorzy: Jalal Altawil, Maja Ostaszewska, Tomasz Włosok, Piotr Stramowski, Jaśmina Polak i 15 więcej
- Reżyser: Agnieszka Holland
- Scenarzyści: Gabriela Łazarkiewicz, Maciej Pisuk
- Premiera kinowa: 22 września 2023
- Premiera DVD: 23 listopada 2023
- Premiera światowa: 5 września 2023
- Ostatnia aktywność: 4 stycznia
- Dodany: 1 sierpnia 2023
-
Przyniesie więcej szkód niż pożytku. Jest czyniony pod wpływem emocji, wręcz na złość rządzącej prawicy. Zaślepiony na określone barwy szarości. Dyskusja wokół "Zielonej granicy", jak i ferment, który wytworzył się wokół niej, mówi wiele o filmie nie tylko jako dziele sztuki, ale jako tworze politycznym w dobie funkcjonowania internetu. Dodatkowo produkcja pokazuje Polaków jako obłudnych, biernych hipokrytów w szarej masie. Z nielicznymi, postępowymi wyjątkami.
-
427 września 2023
- 18
- #78
- Skomentuj
-
-
Najlepszy film Holland od dawna. Nie dajcie sobie wmówić, że uderza w Polskę
-
Przykład obywatelskiego kina szybkiego reagowania, jakie w Polsce zdarza się rzadko. Najbliższy pod względem "gorączki" tematu, byłby chyba "Człowiek z żelaza" Wajdy. Ten ciężar udziela się podczas seansu.
-
Wielkie kino stworzone w wielkiej sprawie. Mocne, dosadne i chwytające za serce.
-
Opowiada o niewinnych ludziach uwikłanych w obrzydliwe układy oraz decyzje władzy. Pokazuje również jak bolesna jest bezsilność. Zaś bezpośredniość z jaką robi te rzeczy bywa zarówno dobra jak i zła.
-
Najlepszy film Agnieszki Holland od czasu "Europa, Europa"
-
Agnieszkę Holland bardziej interesuje zjawisko hipotermii, tej dosłownej i tej metaforycznej, nazywanej znieczulicą, aniżeli hipokryzja polskich władz w temacie imigracji.
-
Wbrew oczekiwaniom pokazywany w Wenecji dramat wcale nie jest nowym "Pokłosiem", zapisem obojętności Polaków wobec niehumanitarnego traktowania imigrantów na polsko-białoruskiej granicy. To wyważony obraz, w którym raczej stawia się pytania niż rzuca oskarżenia. Jeśli ktoś tu jest winny, nie są to zwykli ludzie, lecz antagonizująca ich władza.
-
Nie robi z polskich strażników potworów.
-
Jest dziełem absolutnie nietuzinkowym, niszowym i bardzo bezpośrednim.
-
Nie mam jednak pewności, czy ten film nie zawiera w sobie elementu moralnego szantażu, i czy jest do końca uczciwy, skoro ukazuje - w sposób jednostronny i wybiórczy - tylko jedną z faset rzeczywistości, nie stroniąc przy tym od oskarżania ludzi, którzy być może na takie oskarżania nie zasługują. Przez to film, zamiast łączyć, dzieli.
-
"Zielona granica" Agnieszki Holland nie jest antypolska, ale nie trafi do tych, do których powinna
-
"Zielona granica" zszargała mi nerwy. Ale prawica myli się co do filmu Agnieszki Holland.
-
Choć film oparty jest na faktach, to wciąż pozostaje odzwierciedleniem inwencji twórczej jego autorów, ekranową fikcją. Niby wydaje się to oczywiste, a jednak lektura internetowych komentarzy, każe wysnuć wniosek, że nie wszyscy to wiedzą.
-
Agnieszka Holland zdecydowała się podjąć temat, który w okolicznościach niezwiązanych z politycznym przesileniem prawdopodobnie mógłby liczyć na znacznie mniejszy rezonans.
-
Zdarzają się filmy, które uderzają w najczulsze struny. Zielona Granica zdecydowanie należy do jednych z nich. Udowadnia po raz kolejny, że Polacy mają ogromny problem ze spojrzeniem prawdzie w oczy. Niemal każda produkcja, ukazująca złe zachowania Polaków, uznawana jest za antypolską.
-
Ostatecznie jednak "Zielona granica" to film udany - zarówno formalnie, jak i tematycznie. Niewątpliwie ważny, bo burzący opinię publiczną. Zmuszający do dyskusji. A przez zaciekłe ataki - odsłaniający nieudolność rządzących. Natomiast przede wszystkim usiłujący udokumentować kryzys migracyjny, który raczej się nie skończy. Dziś zamiast zasieków stoi mur. Przemoc i przemyt trwają w najlepsze.
-
Uważam, że jeśli ma powstawać takie kino, to powinno mieć ono bardziej charakter dokumentalny niż fabularny. Trochę się dziwię, że Agnieszka Holland nie zajmuje się reportażami lub właśnie dokumentami. Wychodziłoby jej to świetnie, ponieważ Zielonej granicy bliżej do takich gatunków niż do filmu fabularnego, którym finalnie jest. Nie ma się co sprzeczać, że produkcja została zaprezentowana w najgorszym możliwym czasie.
-
Największe rozczarowanie w "Zielonej granicy" wywołuje to, że nie pokazano w niej lokalnej społeczności, nie ma pozytywnych bohaterów "stąd", a jeśli nawet są, tacy jak kierowca lawety, to nie mają imion i historii, odgrywają jedynie służebną rolę wobec głównych postaci.
-
To film skonstruowany pod tezę, idący po sznurku manifest polityczny, w który niestety nie uwierzyłem do końca. Jest to udramatyczniony i mało wyrafinowany projekt, po którym mogę jedynie szepnąć ciche "szkoda".
-
Nie jest wbrew narracji filmem o straży granicznej. Nie jest też filmem antypolskim, politycznym, kampanijnym, propagandowym etc., nie jest w końcu filmem dokumentalnym. Film zdominowany jest przez dwie emocje - empatię i wściekłość. Ta pierwsza naprzemiennie z tą drugą odczuwana jest zarówno u bohaterów filmu Holland, jak również u widza, który świadomie ocenia obraz zaprezentowany przez reżyserkę na tle wydarzeń sprzed kilkunastu miesięcy.
-
W Zielonej granicy" ten kontrast, jaki się rysuje między bezwzględnymi pogranicznikami a uchodźcami, kieruje snop światła w ostatecznym rozrachunku na tych ostatnich. Dzięki temu jesteśmy w stanie lepiej i dokładniej dostrzec ich życie. A życie się nie myli.
-
Wielkie kino, którego nie chcemy, ale którego bardzo potrzebujemy.
-
Jest więc to film przede wszystkim polityczny w tym sensie, że namawia nas i zaświadcza o wartości działania według ideałów współczucia, troski i solidarności. Jednocześnie przypominając, że człowieczeństwo jest również, a może przede wszystkim, naszym obowiązkiem.
-
Jeśli pragniesz doświadczyć misterium w swoim życiu, idź na film Agnieszki Holland "Zielona granica".
-
Jeśli ten film ma przyklejać do Polski jakieś opinie, to przede wszystkim kraju, który był w stanie tak dobitnie zwrócić uwagę na problem, kraju, w którym żyli ludzie umiejący zdobyć się na heroizm.
-
Mimo miejscami zbędnej publicystyki najlepszy film Agnieszki Holland od lat. W stwierdzeniu tym nie ma raczej nic odkrywczego, bo został doceniony na Festiwalu w Wenecji Nagrodą Specjalną Jury, ale nie to jest najważniejsze. Istotniejsze wydaje się, że to bardzo ważne dzieło, opowiadające o bieżących wydarzeniach, co w polskim kinie fabularnym nie zdarzyło się chyba od czasów "Człowieka z żelaza" Andrzeja Wajdy.
-
Podejmujące aktualny i ważny temat surowe kino, które potrafi wstrząsnąć, ale nie potrafi pozbyć się światopoglądu jego autorki, przez co traci czas widza na scementowanie jego poglądów.
-
Nieprzypadkowo na festiwalu w Wenecji odbyła się światowa premiera "Zielonej granicy" Agnieszki Holland, bo ten film więcej mówi o świecie niż o Polsce.
-
Agnieszka Holland nie utrzymała wysokiej formy z reszty filmu i zakończenie mocno rozczarowuje.
-
Jest filmem na tu i teraz. Porusza ważne problemy, ale czuję, że nie zostanie z nami na dłużej. Nie będzie to raczej dzieło, do którego wrócimy za 5, 10 czy 15 lat. To kino zaangażowane, ale prawdopodobnie z krótką datą ważności. Gdy świat się trochę opanuje, ta produkcja będzie jedynie wyrzutem sumienia, o którym będziemy chcieli zapomnieć.
-
Oglądając Zieloną granicę nie można odmówić Agnieszce Holland kunsztu reżyserskiego. Jest to trzymające w napięciu przez prawie dwie i pół godziny, chwytające za serce, szarpiące nerwy, pełne dynamiki, z dobrym aktorstwem, przedstawiające dylematy moralne oraz budzące sprzeciw wobec niesprawiedliwości, łamania praw człowieka i stosowania tzw. pushback'ów dzieło filmowe. W trakcie seansu odczuwałem jednak ambiwalentny stosunek wobec zastosowanej formy artystycznej.
-
Zdjęcia kręcone nocą wypadają fenomenalnie. Podobnie jak w przypadku "W ciemności", gdzie "czuć" było kanały, tak samo tu miejsce akcji wypada bardzo wiarygodnie. Jest zimno i beznadziejnie i bez problemu widzowie mogą wczuć się w sytuację coraz bardziej zmęczonych i zdezorientowanych uchodźców. Każda scena z nimi jest jak cios w splot słoneczny. Niejeden widz wyjdzie z kina ogłuszony, bo film obfituje w wiele drastycznych momentów.
-
Nie może być omawiana jedynie pod względem zgodności z faktami, doniesieniami aktywistów, polityków, wojskowych czy naocznych świadków. Musi być omawiana też jako dzieło filmowe, a na tym polu Holland nie zawiodła. Dostaliśmy poruszający dramat, który chwytałby za serce nawet bez inspiracji prawdziwymi wydarzeniami. Piękne, czarno-białe zdjęcia, muzyka, świetny montaż oraz rewelacyjne aktorstwo sprawiają, że "Zielona granica" imponuje jakością - emocjonalną i realizacyjną.
-
Nie można nazwać tej produkcji "antypolską" czy wymierzoną w konkretną grupę zawodową. Celownik polska reżyserka obrała głównie na bezradność europejskich instytucji i naszą ludzką bezczynność.
-
Nie jest filmem antypolskim. Ale dobrym też nie.
-
Stawia też kropkę nad i temu, że, o ile można sporo filmowi wypomnieć, więcej niesprawiedliwego, to nie to, że nie jest apolityczny. Jest. Dlatego też część pewnie odnajdzie się przy nim lepiej niż inni. Nie jest to jednak koronny argument, by film mieszać z błotem. Jest to też jeden punkt za tym, by iść i wyrobić sobie własne zdanie.