Król Potworów z nieznanych przyczyn zaczyna siać spustoszenie na całym globie. W obliczu zagrożenia, grupa ludzi postanawia przeciwstawić mu mitycznego Konga.
- Aktorzy: Millie Bobby Brown, Kyle Chandler, Julian Dennison, Brian Tyree Henry, Demián Bichir i 15 więcej
- Reżyser: Adam Wingard
- Scenarzyści: Eric Pearson, Max Borenstein
- Premiera kinowa: 4 czerwca 2021
- Premiera światowa: 24 marca 2021
- Ostatnia aktywność: 26 lutego
- Dodany: 10 lutego 2020
-
Nic nie zaskakuje, nie ma tu nieprzewidywalnych zwrotów akcji, wszystko jest oczywiste i czytelne. I jeśli taka struktura wam nie przeszkadza, to na Godzilli vs. Kong będziecie się świetnie bawić.
-
5.729 maja 2021
- 8
- Skomentuj
-
-
Jest filmową papką i nie da się tego ukryć, ale jednocześnie jest to papka o tak gładkiej konsystencji i pełna tak smakowitych kąsków, że nie sposób nie wciągnąć jej ze smakiem - nawet jeśli degustacja tego filmowego dania sprowadzi się do niemiłosiernego szydzenia z pracy scenarzystów.
-
Za tydzień nie będę już o niej pamiętał i pewnie nie będę chciał też do niej wracać. Wizualnie jest super, jeśli cieszy was to starcie, chcieliście je otrzymać w jak najlepszej oprawie audio-wizualnej i nie obchodzi was fabuła, to powinniście się bawić świetnie.
-
Na taki pojedynek gigantów liczyliśmy! Godzilla vs. Kong tylko rozbudza apetyt na więcej!
-
Tym razem twórcy nie popełnili błędu i przedstawiając cały pojedynek z perspektywy Konga, ograniczając liczbę ludzkich postaci oraz kładąc nacisk na zadowolenie widzów efektowną bijatyką, prawdopodobnie odniosą nie tylko artystyczny, ale również komercyjny sukces.
-
Wyczekiwane i jak najbardziej satysfakcjonujące zwieńczenie historii o batalii wielkich potworów, w którym ścierają się dwa, pretendujące do miana Tytana Alfa. Starciu towarzyszą ciekawi, lecz nienachalni ludzcy bohaterowie, doskonała oprawa wizualna i dźwiękowa, a sprawna reżyseria powoduje, że obraz trzyma w napięciu do samego końca.
-
Godzilla spuszcza wreszcie zasłużony łomot dla Konga. Coś pięknego.
-
Dostaliśmy kawał głupiutkiego, ale niesłychanie rozrywkowego kina akcji, które jest efektowne, szybkie i pięknie nakręcone.
-
Fajny pokaz CGI, który sprawnie łączy typową hollywoodzką sztampę fabularną z ciekawymi scenami akcji. Starcia pomiędzy potworami są widowiskowe i wypadają naprawdę dobrze, co dla mnie jest oznaką sukcesu filmu. W końcu nikt nie idzie do kina na film z vs w tytule dla fabuły i rozterek fikcyjnych naukowców. Ja bawiłem się dobrze i z chęcią za jakiś czas zobaczę kolejne perypetie stworów z MonsterVerse.
-
Potworny paździerz, ale przynajmniej starcia Konga i Godzilli to czyste złoto. Poczekajcie, aż zostaną umieszczone na YouTubie i je sobie obejrzyjcie na telewizorze z nałożonymi słuchawkami. A resztę filmu olejcie. Nic nie stracicie, a może zaoszczędzicie trochę czasu i zapobiegniecie przy okazji śmierci szarych komórek.
-
Niestety potwory nie mogą walczyć przez cały czas, potrzebne są jakieś wypełniacze, zapchajdziury, jakaś pretekstowa historia, która pomoże nam przeczekać do następnej potyczki. I tu jest tragedia. Bardziej leniwego scenariusza ze świecą szukać.
-
Nici, za pomocą których uszyto ten scenariusz są tak grube, że tylko przysypanie ich kurzem zdewastowanego do fundamentów Hong Kongu pozwala w finałowych trzydziestu minutach zapomnieć o frankensteinowej fabule, która przywiodła nas do tego momentu. Adam Wingard doskonale wiedział, że wszystko zostanie mu wybaczone, o ile unaoczni starcie tytanów w należycie spektakularny sposób i na szczęście stanął na wysokości zadania.
-
Wspaniałe widowisko, ale już niekoniecznie dobry film. Szczere o tyle, że nawet nie próbujące udawać, że chce dostarczyć widzowi coś więcej niż całe tony efektownej rozwałki, ale z drugiej strony nie zapewniające nawet minimum wartości dodanej w innych aspektach.
-
To zdecydowanie jeden z lepszych filmów w MonsterVerse.
-
Nie jest filmem złym, ale po wyjściu z sali kinowej trudno oprzeć się wrażeniu, że mógł być lepszy. Warstwa wizualna oraz oprawa dźwiękowa od początku były mocnymi stronami tych produkcji, ale wciąż tęsknię za błyskiem reżyserskiego talentu Garetha Edwardsa z "Godzilli".
-
To potworowe uniwersum Warnera właśnie wchodzi z czwartym filmem, a jego twórcom wciąż wydaje się, że jak są wielkie potwory, to do szczęścia nie potrzeba wiele więcej. Takie myślenie zaprowadziło ich do przyzwoitego solowego występu Konga, ale był to jedyny taki wypadek. Pozostałe filmy były przeciętne i podobnie jest z tym najnowszym. Co jednak najdziwniejsze, kolejny raz z podobnych powodów.
-
Oferuje świetnie zrealizowane sceny akcji. Niestety, film trochę nie domaga fabularnie. Jednak seans pozostawia całkiem niezłe wrażenie.
-
MonsterVerse nie umrze wraz z Godzilla vs Kong, ale też nie narodzi się na nowo. Powstał bowiem film, który jest typowym blockbusterem. Głupim, lecz widowiskowym.
-
Potyczka gigantów jest spektakularna, obfituje w zwroty akcji i oglądana w odpowiednich warunkach zapiera dech w piersi. Walka w zatopionej w blasku neonów metropolii to majstersztyk CGI i sporo kreatywnych rozwiązań.