
-
144recenzje
-
117ocen
-
81pozytywnych
-
36negatywnych
-
6.5średnia
-
69%pozytywnych
-
0.7odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Pomimo mankamentów, najnowsze dzieło Nolana pozostaje przeżyciem z tych, które mało kogo pozostawi obojętnym. A to już znak kina, które niesie ze sobą wartość większą, niż tylko rozrywkę.
-
Nie jest filmem idealnym, a niektóre wątki wydają się mocno dyskusyjne. Tam jednak gdzie działać powinien, obraz Winocour działa.
-
Amerykanin tym razem oczekiwaniom nie do końca podołał. Nie znaczy to, że nie chcemy więcej - ale następnym razem jednak, nieco odważniej.
-
Co do istoty, mamy tu do czynienia z kolejnym kazusem w rodzaju "Guardians: Misji superbohaterów", czy "Przyciągania" - filmem który jest kompetentnie zrealizowany i ma obiecujący pomysł wyjściowy, ale jedyną reakcją jaką wywołuje, jest wzruszenie ramion.
-
Choć nadal można zżymać się, że ze świecą szukać w "Warrior Nun" poważniejszych uniesień, ale oczywistym wydaje się, że nie taka jego rola. W tej za to do której serial Netflixa został przysposobiony - bezpretensjonalnej, ale nie-tak-całkiem-głupiej rozrywce - sprawdza się za to zupełnie dobrze.
Najwyżej ocenione
-
Jedno z tych dzieł których kadry mogą z powodzeniem zastąpić wizytę w galerii sztuki.
-
Film wybitny zatem? Niedocenione arcydzieło? Z pewnością głosy będą podzielone, ale dla mnie - zdecydowanie tak.
-
Niezwykły to film. Inteligentnym scenariuszem Garlandowi udało się poprawić to, co mogło uwierać część czytelników w literackim pierwowzorze, czyniąc całą historię dalece bardziej osobistą i prowokującą do przemyśleń nad istotą życia jako sumy podejmowanych decyzji, a nawet zjawiska jako takiego w ogóle.
-
Pięknie zrealizowany, utrzymany w duchu "Odysei Kosmicznej", kameralny w swej istocie film z nienachalnym przesłaniem, który być może, za kilka lat, będziemy stawiali gdzieś obok legendarnego obrazu Kubricka.
-
I dokładnie takiego rodzaju filmowym doświadczeniem jest "Wilkołak" - potrafiącym z niezwykłą wprawą balansować pomiędzy tym co upiornie rzeczywiste, a pozostawionym pozornie bez odpowiedzi, wreszcie opowiadającym o rzeczach ważnych, przy rozsądnym wykorzystaniu sztafażu gatunkowych sztuczek. Czyli nie przymierzając, dziełem w ramach swego poletka, kompletnym.
Najniżej ocenione
-
Płynący z tego wniosek jest równie oczywisty co meandry przedstawianej fabuły - że półtorej godziny przeznaczone na seans, dla obeznanego z kinem widza będzie czasem który lepiej spożytkować dla przykładu na rozwiązywanie krzyżówek. Niby to też nic nowego, ale przynajmniej płynie z tego jakaś satysfakcja.
-
To film z jednej strony przekombinowany w tych miejscach, gdzie należało wykazać się zdroworozsądkową prostotą, a z drugiej zbyt przewidywalny w ogrywaniu wciąż tych samych realizacyjnych chwytów.
-
Nie da się ukryć, że "Linia życia" miała rewelacyjny pomysł wyjściowy. To jednak tyle, co można pozytywnego na jej temat powiedzieć.
-
"Jaskinia" mogła być naprawdę fajnym filmem i po prawdzie stosunkowo niewiele do tego potrzebowała. Już sam setting wykonuje w takich przypadkach połowę roboty - o ile nie zostanie zarżnięty realizacją, bądź słabiutkim scenariuszem. W tym wypadku to pierwsze prezentuje się nieźle. Na drugie jednak lepiej spuścić zasłonę milczenia.
-
Jest na szczęście na tyle luźno powiązany z "Cloverfieldowym" uniwersum, że najlepiej zrobić sobie przysługę i jak najszybciej wyrzucić go z pamięci.
Odrębnie ocenione
-
Film wybitny zatem? Niedocenione arcydzieło? Z pewnością głosy będą podzielone, ale dla mnie - zdecydowanie tak.
-
Niezwykły to film. Inteligentnym scenariuszem Garlandowi udało się poprawić to, co mogło uwierać część czytelników w literackim pierwowzorze, czyniąc całą historię dalece bardziej osobistą i prowokującą do przemyśleń nad istotą życia jako sumy podejmowanych decyzji, a nawet zjawiska jako takiego w ogóle.
-
Miała potencjał. Zabrakło jednak sprawności w opowiadaniu wcale niezłej historii, by ten 90-minutowy ciąg podnoszących ciśnienie scen uczynić prawdziwie godnym zapamiętania.
-
Nie do końca rozumiem spływającą zewsząd na "How It Ends" krytykę. O ile filmu Rosenthala nie można postawić obok gatunkowych tuzów pokroju "Drogi", tak wyłączając kiepski finał, to jedno z tych dziełek, które nawet mimo braku oryginalności nieustannie trzymają w napięciu i intrygują.
-
Tam, gdzie wiele filmów wycofywałoby się chyłkiem, "Grimsby" dopiero nabiera rozpędu.