
- 98% pozytywnych
- 76 krytyków
- 90% pozytywnych
- 195 użytkowników
Młoda para w czasie wakacji odwiedza odizolowaną od świata szwedzką wioskę. Wkrótce dowiaduje się o ekscentrycznych miejscowych tradycjach.
- Aktorzy: Florence Pugh, Jack Reynor, William Jackson Harper, Vilhelm Blomgren, Archie Madekwe i 15 więcej
- Reżyser: Ari Aster
- Scenariusz: Ari Aster
- Premiera kinowa: 5 lipca 2019
- Premiera światowa: 3 lipca 2019
- Ostatnia aktywność: 13 czerwca
- Dodany: 16 maja 2019
-
7.9Bardzo pozytywnie oceniony i uznany przez krytyków
-
98%pozytywnych
-
76krytyków
-
76recenzji
-
54oceny
-
53pozytywne
-
1negatywna
-
-
7.5Bardzo pozytywnie oceniony przez użytkowników
-
90%pozytywnych
-
195użytkowników
-
52recenzje
-
188ocen
-
170pozytywnych
-
18negatywnych
-
-
Recenzje krytyków
-
Sądziłem jednak, że Ari Aster, który tak tak dobrze w "Hereditary" łączył psychologiczny obłęd z horrorem, znajdzie jakąś ciekawą drogę dla tych wątków. Niestety woli kończyć artystycznie rozbuchanym slasherem, z tematem psychologicznym ograniczonym do minimum, za to z podwójną mocą kultystycznego szaleństwa.
-
Choć "W biały dzień" nie ma paskudnej intensywności "Hereditary", wciąż jest to kino cokolwiek totalne i totalnie wciągające.
-
Dzięki temu filmowi i tak gorące lato zaczęło być naprawdę duszne.
-
Ari Aster dość odważnie wkracza w świat artystycznego horroru, gdzie liczy się nie tyle przestraszenie widza, a raczej wprowadzenie go w nastrój wiecznego zaniepokojenia. Amerykański reżyser świetnie odnajduje się w tym gatunku kinowym, stąd warto wyczekiwać jego następnych dzieł.
-
Przepięknie to wszystko wygląda. Paweł Pogorzelski znowu pozamiatał i stanął na głowie żeby dostarczyć soczyste kadry. Chwilami dosłownie, bo kamera miejscami wyczynia tutaj niezłe fikołki. Dopełnia to klimatyczna muzyka Bobby'ego Krlica i żelazna dyscyplina z jaką reżyser opowiada, ale też klei, tę popieprzoną historię.
-
Dzieło kompleksowo humanistyczne, które straszy przede wszystkim człowieczeństwem, mnogością jego przywar, odmiennością i skrajną trudnością zrozumienia. Aż szkoda myśleć, jak bardzo Ari Aster zdąży nam jeszcze obrzydzić człowieka. I jak bardzo znów uda mu się uczynić go pięknym.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Miał być film o żałobie, a wyszed "Wicker Man". Świetny, gęsty i hipnotyzujący, ale jednak oczekiwałem większego psychologicznego mięcha. I "Hereditary", moja wina.
-
Podróż w przepięknie przerażający festiwal fascynacji i niepokoju, zakończony może nawet za bardzo schizową schizą. Przez 95% czasu płynie tak jak powinien.
-
W pewien sposób Wicker Man XXI wieku (i nie mówię o tym remake'u z Cage'm, zapomnijmy o tamtym czymś), który ma jednak w sobie własny charakter. Horror nie polegający na straszeniu co 5 sekund jumpscare'ami, a zamiast tego posiada unikalny klimat. Mocno specyficzny film, który mi przypadł do gustu.
-
Wizualna perła filmowa. Fabuła jednak trudna do zaakceptowania. Recenzja: https://www.wodaiogien.com/single-post/2019/07/09/Midsommar-W-bia%C5%82y-dzie%C5%84-%E2%80%93-Szwedzka-sekta-ocena-810
-
To dość trudne przeżycie,niezrozumiałe początkowo.Jednak to kino wysokich lotów,wielowymiarowe,z dużą dozą interpretacji,analizy nie tylko psychologicznej ale również socjologicznej-mówimy tu wciąż o horrorze-co jest dla mnie fenomenem.Jednak to nie dla każdego,po dwóch dniach dopiero zebrałem się w sobie żeby COŚ zrozumieć z tego co widziałem-uwielbiam filmy,które pozostawiają Cię w takiej pustce-i samemu trzeba dojść do tego jak czasem nie rozumiemy rzeczy które podaję się Nam prosto z mostu.
-
Niejednoznaczny film gatunkowo, który mocno podzieli widownię, ale mnie zachwycił. Wydawałoby się, że to dziwny, choć dość prosty w założeniu Wicker Man XXI wieku, jednak Midsommar skrywa w sobie więcej. Poza tym ciężko mi nie szanować Astera za wiele poukrywanych w tle smaczków oraz tego jak sprytnie unika rzeczy typowych dla horrorów, żeby w własny, unikalny sposób straszyć.
-
Życzę Asterowi z całego serca, aby takie filmy jak "Midsommar" wychodziły mu częściej niż raz na 90 lat.
-
Wszystko co dzieje się w ekspozycji zapowiada jednak trochę inny film. Oczywiście jest to zapewne świadomy zabieg, ale Aster zamiast zagęszczać atmosferę w 'Hardze' rozrzedza ją. I z jednej strony to ciekawy zabieg, bo tworzy bardzo specyficzny świat, który nie daje się klasycznie poznać. Historię trzeba czytać między wierszami, bo jeśli przyjmiemy fabułę bardzo dosłownie, to zapewne straci ona sens. Walka z traumą jeszcze chyba nigdy nie była tak... no właśnie, jaka? To cały kochany Aster.
-
W trakcie seansu wstrzymuje się oddech, ponieważ wszystko jest majestatycznie ukazane, a gdy już jest koniec czuć przerażenie, niemoc i lęk. Kogel mogel wątków, od głupoty Amerykanów po dramatyczną sytuację głównej bohaterki, by połączyć wszystko obscenicznymi obrządkami. Aster to geniusz, nadaje gatunkowi zupełnie inny styl i świetnie sprawdza się to na dużym ekranie.
-
„Midsommar. W biały dzień” to dla mnie horror idealny. Straszy tym, co nie jest nam obce, czyli tym, co ludzkie, korzystając ze schematu wprowadzenia nowych jednostek do zamkniętej społeczności, z którego równie świetnie czerpał w XXI wieku chyba tylko Lars von Trier w swoim wybitnym „Dogville”. Inspiruje się klasyką gatunku, a najbardziej zauważalnie „Kultem”. Do tego Ari Aster doskonale korzysta z pola do alegorycznych popisów, jakie daje mu obrana konwencja.
-
Najlepsze recenzje użytkowników
-
To dość trudne przeżycie,niezrozumiałe początkowo.Jednak to kino wysokich lotów,wielowymiarowe,z dużą dozą interpretacji,analizy nie tylko psychologicznej ale również socjologicznej-mówimy tu wciąż o horrorze-co jest dla mnie fenomenem.Jednak to nie dla każdego,po dwóch dniach dopiero zebrałem się w sobie żeby COŚ zrozumieć z tego co widziałem-uwielbiam filmy,które pozostawiają Cię w takiej pustce-i samemu trzeba dojść do tego jak czasem nie rozumiemy rzeczy które podaję się Nam prosto z mostu.
-
W pewien sposób Wicker Man XXI wieku (i nie mówię o tym remake'u z Cage'm, zapomnijmy o tamtym czymś), który ma jednak w sobie własny charakter. Horror nie polegający na straszeniu co 5 sekund jumpscare'ami, a zamiast tego posiada unikalny klimat. Mocno specyficzny film, który mi przypadł do gustu.
-
Ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony mamy niesamowite audiowizualne doznania (łatwo mnie tym kupić), świetną pracę kamery, klimat, odważne łączenie gatunków (może nawet nieco zbyt odważne), perfekcyjną dbałość o detale oraz bardzo dobre elementy gore. Z drugiej, cała ta oprawa, poza paroma wyjątkami, nie angażuje w takim stopniu jak powinna - często się nudziłem. Każde zachowanie było w zbyt prosty sposób tłumaczone narkotykowym tripem - nie satysfakcjonuje mnie takie rozwiązanie.
-
Ari Aster to chyba najlepszy reżyser "współczesnych" horrorów. Co on ma w głowie! Stopniowo rosnące napięcie przez cały film i poczucie niepokoju do takiego stopnia, że widz przyzwyczaja się do tego co się dzieje. Wszystko otoczone fenomenalnymi zdjęciami i muzyką. Nie zapominając, że to horror dziejący się w dzień. Półka wyżej od Hereditary i z pewnością zostanie w głowach na długo.
-
Mroczna baśń ludowa, która potrafi zmrozić krew w żyłach. Świetne zdjęcia, klimat, muzyka i wielkie brawa dla odtwórczyni głównej roli! Ari Aster udowadnia, że "Dziedzictwo" nie było "szczęściem debiutanta". Bonusowo należy dodać, że film zawiera jedną z dziwniejszych scen seksu jakie widziało kino....