-
Prawie trzygodzinny sequel magnetyzuje, nie wywołuje jednak wstrząsu.
-
Wszystko jest tu dobre i może dlatego w przeciwieństwie do filmu Scotta ten bardziej robi wrażenie niż wzrusza. Bo Blade Runner 2049 nie jest wcale lepszy, tylko sprawniejszy, gładszy - zupełnie jak androidy, o których opowiada, a którym podobno brakuje przecież duszy.
-
Mimo niezaprzeczalnego autorskiego sznytu, zjawia się dla nas tak, jak fałszywa Rachael zjawia się dla Deckarda: przychodzi z głębokiej przeszłości i łechta zakamarki naszej pamięci, choć nie potrafi pozbyć się ciążącego na sobie piętna podróbki.
-
Na szczęście nieudanych fragmentów jest na tyle niewiele, że nie wpływają one w dużym stopniu na odbiór całości. Klimat można czerpać wiadrami, Ryan Gosling świetnie sobie radzi, będąc jedyną osobą w centrum zainteresowania przez ponad półtorej godziny, a pod względem audiowizualnym Blade Runner 2049 wchodzi na wyżyny.
-
Jest dziełem kompletnym, monumentalnym, nie przytłaczającym swoją mnogością wątków. Jest filmem czerpiącym wszystko co najlepsze z książki Philipa Dicka i filmu Ridley'a Scotta. Skierowany do nowoczesnego, aczkolwiek ambitnego widza, nie boi się porzucić sprawdzonych schematów na rzecz czegoś nowego, ale budującego historię w sposób kompleksowy.
-
To nie jest lekka rozrywka, ale kawał dobrego kina gatunkowego.
-
Okazuje się, że Denis Villeneuve, Ridley Scott i Hans Zimmer to dla mnie połączenie idealne. Z kina wyszłam pod wrażeniem i bez najmniejszego poczucia niedosytu, za to z refleksją, że ten film zdecydowanie przebił ostatniego Obcego.
-
Kiedy wiesz, że na superprodukcję producenci wyłożyli 180 milionów dolarów, a w obrazie widzisz wyraźnie, że twórca pozwala sobie na luz narracyjny i zaskakujące jak na tę półkę finansową ciągoty do zwolnienia akcji, celebrowania tempa, nastroju i wysmakowanych obrazów, to możesz być pewny, że masz do czynienia z jednym z najbardziej cenionych reżyserów współczesnego kina.
-
8.310 grudnia 2017
-
-
Aby stwarzać iluzję klimatu z oryginału, twórcy serwują nam niepotrzebne dłużyzny i huczącą, tubalną muzykę. Jednak nie tworzą one atmosfery, skoro brakuje elementu noir, mistyki i przyziemnej plugawości mieszkańców, jak w pierwszej części.
-
Ogólnie mówiąc, cała ta neonoir historia, wspomagana solidnym ambientem, jest naprawdę solidnie zrobionym dziełem. Widać, że Villeneuve dostał sporo wolności przy tym projekcie, ponieważ nie jest to strukturalnie typowy blockbuster.
-
Zapisze się na kartach filmowej historii jako jeden z najlepszych sequeli. Wszystko zostało dopracowane i dopięte na ostatni guzik.
-
Choć niewątpliwie dostarcza rozrywki, przede wszystkim skupia się na warstwie refleksyjnej i z pomocą sprawdzonych motywów oraz zabiegów artystycznych kreuje zupełnie nową rzeczywistość, którą ogląda się z zapartym tchem i odrobiną skłaniającego do ważnych przemyśleń niepokoju.
-
Jedno z tych dzieł których kadry mogą z powodzeniem zastąpić wizytę w galerii sztuki.
-
Mimo mojej osobistej i ogromnej słabości do pięknych i mistrzowsko odmalowanych obrazków, wciąż dostrzegam pewne bolesne niuanse, uniemożliwiające zakwalifikowanie Villeneuve do panteonu legend światowej kinematografii.
-
Podczas seansu filmu, wyraźnie skierowanego głównie do sentymentalnych, bardziej od ogólnej realizacyjnej nowoczesności pieści zmysły ta nieuchwytna kameralność, która zachwyca w obrazie Scotta i która niestety w XXI-wiecznym, wysokobudżetowym science fiction jest niezwykle rzadkim okazem.
-
Jest intrygującą przejażdżką audiowizualną, która zapewnia widzowi także przemyśleń filozoficznych, które choć zbyt wprost padają z ekranu, nadal potrafią stać się pożywką dla umysłu.
-
Choć cyberpunk już na stałe zapisał się w kanonie popkultury, to dopiero wraz z premierą nowego Blade Runnera przeżył prawdziwy renesans.
-
Wizualne arcydzieło z gatunku science-fiction, jakiego dzisiaj się nie kręci. Może trochę przeintelektualizowane, ale ja tego nie zauważyłem.
-
Choć nie ustrzegł się pewnych potknięć, nadal pozostaje niesamowicie przemyślanym i rewelacyjnie nakręconym filmem, który bez dwóch zdań może ubiegać się o tytuł pełnoprawnej kontynuacji oryginału.
-
To uczta wizualna, produkcja obowiązkowa dla każdego fana kina sci-fi. Film Denisa Villeneuve nie okazał się zatem "łzami w deszczu", a przepiękną chwilą - chwilą, o której na długo będziemy pamiętać i rozmyślać...
-
Dawno bowiem w popularnym kinie nie widziałem filmu, którego jakości reżyser byłby tak bardzo świadomy. Widać praktycznie w każdym kadrze, w każdym wolnym najeździe kamery i tempie opowieści, że Kanadyjczyk wie, iż tworzy coś wielkiego.
-
Naprawdę niezwykłe doświadczenie - seans nowego, znakomitego "Blade Runnera". Filmu, który zapada i zostaje długo w pamięci, jako mądre, przemyślane i spełnione dzieło.
-
Filmowe złoto, przy którym bledną wszystkie filmy s-f ostatnich lat.
-
Pięknie jest nakręcony ten Blade Runner, ale w całokształcie delikatnie rozczarowujący. I ten Gosling jakiś taki drewniany.
-
Denis Villeneuve stworzył kontynuację idealną, do której ciężko się przyczepić. Jeśli mamy dostawać więcej takich filmów, to ja mogę na nie czekać 35 lat.
-
Denis Villeneuve - twórca tak znakomitych filmów jak "Pogorzelisko" czy "Labirynt" - udowadnia w filmie "Blade Runner: 2049", że jest przede wszystkim mistrzem budowania postapokaliptycznej atmosfery, która oddaje psychofizyczny stan ducha jego bohaterów.
-
Wykwintna, smakowita, kinowa uczta, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, oddająca należny hołd pierwszej części, rzadki przypadek kontynuacji, która nie jest karykaturą oryginału.
-
We mnie film również wzbudził wiele refleksji, co niewątpliwie jest jego zaletą. Jedną z nich jest jednak pytanie: "Czy "Blade Runner 2049" rzeczywiście jest czymś więcej niż przygnębiającą opowieścią o smutnym Ryanie Goslingu zagubionym w nieprzyjaznym świecie?". W przypadku dzieła aspirującego do miana wybitnego, takie pytanie, uważam, nasunąć nie powinno się nikomu.
-
6.58 sierpnia 2018
-
-
Moim zdaniem co najmniej dorównuje oryginałowi.
-
Jest po prostu niesamowitym filmem. Spokojnym i niespiesznym, ale ciągle trzymającym w napięciu. A z jego przepięknych zdjęć można by robić pocztówki.
-
Wylałem na "BR 2049" morze pochwał, dlaczego więc nie wyższa finalna ocena? W drugiej połowie produkcja troszeczkę zbyt mocno zbliża się scenariuszowo do innych blockbusterów science-fiction, tracąc z oczu wyróżniającą ją strefę filozoficzną. Niemniej jednak obraz Villeneuve jest godnym następcą prawdziwego klasyka i jedną z najlepszych produkcji tego typu ostatnich lat.
-
Wielkie kino i nie można mu tego odebrać. Nawet jeśli najlepiej sprawdza się wtedy, kiedy pokazuje nam smutnych facetów w płaszczach poruszających się po przytłaczających sceneriach i zastanawiających się nad naturą człowieczeństwa, zamiast otwarcie o niej mówić.
-
Kino science-fiction najwyższej próby. Kontynuacji "Łowcy androidów" nie ciąży obsesja dorównania oryginałowi ani odpowiedzenia na postawione w nim pytania - nawet jeśli odwołuje się do podobnych dylematów.
-
Wizualne arcydzieło, w którym więcej filozofii i metafizyki niż akcji. Piękny, nawet jeśli niedoskonały film.
-
Stawia mnóstwo pytań i na mnóstwo z nich nie daje jednoznacznej odpowiedzi. I w tym tkwi jego największa siła.