Dwadzieścia lat od inwazji obcych w Dzień Niepodległości ludzkość znów zostaje zmuszona do obrony Ziemi przed atakiem z kosmosu.
- Aktorzy: Liam Hemsworth, Jeff Goldblum, Jessie T. Usher, Bill Pullman, Maika Monroe i 15 więcej
- Reżyserzy: Roland Emmerich, James A. Woods, Nicolas Wright
- Scenarzyści: James A. Woods, Nicolas Wright
- Premiera kinowa: 24 czerwca 2016
- Premiera DVD: 19 października 2016
- Premiera światowa: 20 czerwca 2016
- Ostatnia aktywność: 8 marca
- Dodany: 19 lipca 2016
-
Dostarcza dwie godziny nieskomplikowanej i miłej dla oka rozrywki.
-
Emmerich i spółka stworzyli film, który w stu procentach odpowiedział na potrzeby fanów. Miejscami widać było wpływ kina nowoczesnego, wręcz Bay'owskiego, ale całość została wyśmienicie przedstawiona.
-
Zrealizowany przez tego samego reżysera sequel ma większość wad pierwowzoru, ale przy tym niczym nie imponuje i tym bardziej nie przeciera nowych szlaków.
-
Jeden z tych filmów, o których zapomina się zaraz po wyjściu z kina.
-
Jeżeli nie zobaczycie tego filmu, zyskacie dodatkowe dwie godziny czasu, w którym moglibyście zrobić coś pożytecznego.
-
Typowa letnia produkcja, marnująca swój własny potencjał poprzez uproszczenia scenariuszowe i wady konstrukcji fabuły.
-
Ogólne wrażenia po filmie mam mieszane. Niedociągnięć i niedoróbek scenariuszowych jest sporo. Z drugiej strony tak od połowy oglądało się już nieźle, akcja pędziła, kosmici strzelali, humor nie był żenujący.
-
Filmowy żart klasy C w przyzwoitej oprawie i tylko pod tym kątem można go zasadniczo jakoś wybronić.
-
R.Emmrich mógł to zrobić lepiej ale nie zrobił to była jego wizja i tyle, do kina polecam się wybrać. Jeśli podobała się wam pierwsza część z 1996 to i druga wam się spodoba jak najbardziej.
-
Oglądanie najnowszej odsłony zagłady Ziemi nie sprawia nawet w połowie takiej kinowej przyjemności jak dwadzieścia lat temu.
-
Liczy się widowisko, efekty specjalne i walory rozrywkowe. A te są na wysokim poziomie.
-
Za mało fajnej rozrywki, żeby oglądać to jako "stupid fun", a za dużo głupot i bagatelizowania, żeby traktować to poważnie jako katastroficzne SF.
-
Kolejna gigantyczna próba wyłudzenia pieniędzy od widzów, bazująca na nostalgii i sławie hitu sprzed lat.
-
Nie zachwyca. Szczątkowa fabuła, źle dobrani aktorzy w głównych rolach stwarzają wrażenie filmu mocno niedopracowanego, jadącego tylko na sentymencie do oryginału.
-
Głównym problemem tego plastiku jest to, że kosmici tak naprawdę walczą z innymi kosmitami.
-
Bardzo przeciętny, jednocześnie efekciarski produkt spod znaku Rolanda Emmericha.
-
Jeśli podejść bez uprzedzeń, dostaliśmy po prostu solidnie zrobione S-F z dużą dawką akcji. No i doskonałe efekty specjalne.
-
Cokolwiek kierowało Emmerichem, efekt końcowy okazał się mizerny.
-
Jeśli zostawi się mózg w domu i nastawi na beztroską demolkę, to Dzień Niepodległości: Odrodzenie okaże się całkiem znośnym filmem.
-
Jest wszystkim, co złe w wielkich produkcjach hollywoodzkich nastawionych wyłącznie na dochód.
-
Nawet dla najzagorzalszych fanów patetyczno-katastroficznej jatki, może być doświadczeniem bolesnym.
-
Fajnie, że udało się zebrać prawie całą starą ekipę aktorską, gorzej, że wtłoczono ją w scenariuszową kalkę.
-
Szczerze odradzam oglądanie go. Szkoda czasu.
-
Z kina wyszedłem nieco rozczarowany, gdyż film nie dostarczył mi rozrywki na oczekiwanym poziomie. Nie uważam jednak, że seans był całkowitą stratą czasu i pieniędzy.
-
Szkoda tylko, że na dłuższą metę nie wiele z tego seansu zostaje na potem, bo choć ogląda się tę produkcję przyjemnie, zapomina się o niej w momencie opuszczenia sali kinowej.
-
Niestety, gorszy niż pierwsza część, nawet mimo wielu niezwykle widowiskowych scen.
-
Nie można odmówić Emmerichowi fantazji w pokazywaniu radosnej destrukcji, kreowaniu dynamicznych scen walk czy dopieszczenia efektów specjalnych, jednak Dzień Niepodległości: Odrodzenie to spóźniony o dekadę, jak nie więcej, sequel z archaicznymi pomysłami, często mało zabawnym humorem, zbyt banalnymi rozwiązaniami fabularnymi.
-
Nie jest produkcją ani dobrą, ani złą, jest po prostu widowiskową, niezobowiązującą rozrywką, ze słabo napisanymi postaciami z ledwie co liźniętymi wątkami i pełną absurdów fabułą.
-
Akcja szybko się rozwija, widz coraz bardziej wciąga się w fabułę. Ale jednak przy "jedynce" film wypada blado.
-
Ostatnio panuje moda na odgrzewanie starych hitów. Obejrzałem ten film z wielką nostalgią, ale nie zagrzeje on miejsca w mojej pamięci tak jak zrobiła to pierwsza część z 1996 roku.
-
Akcja jest rozwleczona i chaotyczna, epickich scena z rozwalaniem miast, za które pokochaliśmy inne dzieła Emmericha jest jak na lekarstwo, a większość czasu poświęcamy na bohaterów, których dialogi i rozwój wołają o pomstę do nieba.
-
Brak tu wspomnianej radości, która w jedynce w głównej mierze wypływała od Willa Smitha.
-
Świecąca fasada kina science fiction. Maszynka do zarabiania pieniędzy bez dramaturgii, napięcia, chłopięcego czaru, zawadiackiego humoru idealnie dopełniającego w oryginale patos.
-
Wygląda nieźle, ale nie ma w nim miejsca na oldskulowy klimat kina lat 90.
-
Nie udało się jednak zaproponować tej samej świeżości, którą miał do zaoferowania oryginał.
-
To co ostatnio, tylko więcej, głośniej i jeszcze bardziej poważnie.
-
Jest daleki od ideału. Największą bolączką lekkiej formy jest fakt, że fabuła ociera się o głupotę.
-
Absurdalny humor, dziurawy jak nasza planeta po ataku Kosmitów scenariusz, spektakularne sceny walk ludzi z najeźdźcami i jeszcze bardziej spektakularne sceny niszczenia naszej planety. CGI odgrywa znamienną rolę, ale Emmerich nie odleciał w stronę taniego efekciarstwa à la Michael Bay. W jego filmie wciąż można znaleźć najntisowy dystans, którym uwodziła "jedynka".
-
Kontynuacja szybko wylatuje z głowy, jest zbyt podobna do dzisiejszego kina destrukcji, ale ma swoje momenty.
-
Choć reżyser dwoi się i troi, by efektownie zainscenizować zagładę z pomocą statku kosmicznego dysponującego własnym polem grawitacyjnym, jego film nie stanowi nowego otwarcia w kategorii ekranowych katastrof. To raczej dobra "średnia krajowa".
-
Średnie to wszystko, niemądre i rajcujące dużo mniej, niż bym sobie tego życzył.