
-
126recenzji
-
126ocen
-
82pozytywne
-
44negatywne
-
6.6średnia
-
65%pozytywnych
-
1.4odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Sztampowa produkcja, która sprawia wrażenie produktu wygenerowanego przez jakiś program do robienia filmów grozy, gdzie należy jedynie wpisać, co ma być "strasznym przedmiotem".
-
Nie każdy reżyser może sobie pozwolić na takie szaleństwa jak David Lynch, skutecznie utrzymując przy tym uwagę widza.
-
Druga część "Zombielandu" to jeszcze większa bajka, pozbawiona części lukru i w większości uświniona czymś czerwonym i glutowatym, ale jednak bajeczka - o czym świadczy jej przewidywalność, hołdowanie tradycyjnym "amerykańskim" wartościom, co mocno podkreśla zakończenie oraz kosmiczna komiczność podrasowana mocno abstrakcyjnym i makabrycznym humorem. Wydaje mi się, że trudno będzie znaleźć kogoś, kto będzie tym filmem prawdziwie rozczarowany.
-
Chyba największy podziw wobec tej produkcji wzbudza fakt, że pomimo licznych odniesień i oczywistego posiłkowania się całą spuścizną "Lśnienia", co oczywiście wymusza chociażby literacki pierwowzór kontynuacji, czyli książka "Doktor Sen", udało się twórcom stworzyć dzieło kompletne samo w sobie - bowiem film Flanagana można obejrzeć bez znajomości "Lśnienia" Kubricka, albo w ogóle bez znajomości książek Kinga, i czerpać z seansu ogrom wrażeń, bez wyraźnej straty.
-
Bardzo, bardzo dobry seans. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak mocno i tak długo ściskałam ramie towarzysza w kinie. I taka ostatnia myśl mnie naszła... gdyby "Aquaman" został zrealizowany w choć odrobinę podobnym stylu to byłby świetnym filmem.
Najwyżej ocenione
-
Robi piorunujące wrażenie i zaskakuje równie przyjemnie jak dwa lata temu udało się to "Whiplash", a rok temu "Ex Machina".
-
Jeśli do listy plusów dodać wyśmienite, momentami nieco absurdalne dialogi, nieoczywiste motywacje czy rozwiązania fabularne, łatwo o konkluzję, że "Homar" należy do tych obrazów, które są podobne do seksu. Z jednej strony chłonie się go z rozkoszą, niecierpliwie czekając na finał, z drugiej chce się, by trwał w nieskończoność.
-
Warte obejrzenia kino, świetnie zagrane, ze wspaniałą muzyką. Może nie aż arcydzieło, ale jednak wciąż znakomite kino sf.
-
Produkcja jest wizualnie piękna, intrygująca, a pewne standardowe elementy wykorzystywane przecież we wszystkich filmach, są tutaj wyniesione do poziomu wyjątkowego artystycznego zabiegu mającego na celu uatrakcyjnienie formy samego dzieła, ale jednocześnie niewnoszącego nic dla fabuły.
-
Nie jest horrorem dla każdego. To obraz wymagający skupienia, zaangażowania i otwartej głowy, więc dla osób traktujących strach jako wartość czysto rozrywkową, która najlepiej smakuje zagryzana popcornem, będzie to po prostu strata czasu. Jeżeli są natomiast wśród was śmiałkowie gotowi podjąć wyzwanie rzucone przez reżysera, porzućcie wszelkie wahania i pędźcie do kina.
Najniżej ocenione
-
Sztampowa produkcja, która sprawia wrażenie produktu wygenerowanego przez jakiś program do robienia filmów grozy, gdzie należy jedynie wpisać, co ma być "strasznym przedmiotem".
-
Niestety, "Smętarz dla zwierzaków" autorstwa Kolsh & Widmyer jest w moim odczuciu filmem nieudanym. To, co najbardziej do niego pasuje, to hasło reklamowe - "Czasami martwe jest lepsze" - świetnie koresponduje z zasadnością odświeżania klasycznej historii Stephena Kinga.
-
Po raz kolejny Fabryka Snów zrobiła mnie w konia. Z zapowiadającego się całkiem ciekawie horroru została jedna charakterystyczna dla stylu cecha, choć może nieco inaczej się przejawiała: chciałem jak najszybciej uciekać z kina.
-
Nie pomagają tej produkcji ani zdjęcia Maxime'a Aleksandre'a - całkiem sprawnego przecież filmowca. Nie pomaga też bardzo dobra, nastrojowa muzyka Abla Korzeniowskiego. Słaba reżyseria i jeszcze słabszy scenariusz nijak nie zdołały "Zakonnicy" uratować i szczerze mam nadzieję, że franczyza dotarła szczęśliwie do końca.
-
Kolejna gigantyczna próba wyłudzenia pieniędzy od widzów, bazująca na nostalgii i sławie hitu sprzed lat.
Odrębnie ocenione
-
Udało mu się stworzyć kolejny piękny obraz, który podobnie jak pozostałe, godnie wynosi na ekran swój literacki pierwowzór.
-
Fabularnie do poziomu powieści Nesbø nie dorasta - bo żeby dorosnąć musiałby być kilkunastogodzinnym serialem - ale wynagradza nam to wykreowaniem niebanalnego świata, który nawet tym, którzy na film narzekają niełatwo będzie po seansie wygonić z pamięci.
-
Niestety, "Smętarz dla zwierzaków" autorstwa Kolsh & Widmyer jest w moim odczuciu filmem nieudanym. To, co najbardziej do niego pasuje, to hasło reklamowe - "Czasami martwe jest lepsze" - świetnie koresponduje z zasadnością odświeżania klasycznej historii Stephena Kinga.
-
Reżyserowi udało się doskonale połączyć ze sobą klasyczną opowieść o duchach, demoniczną historię o tajnym stowarzyszeniu i szatańskim spisku, a wszystko to podsycił odrobiną tajemnicy, ciemnych kątów i dźwięków niewiadomego pochodzenia.
-
Obawiam się, że ten niecodzienny spektakl wypełniony znaczeniami i obrazami, często niezwykle sugestywnymi i mocnymi, może zostać źle odebrany w naszym kraju. Jednakże wyłącznie osoba ograniczona poglądowo dojdzie do wniosku, że może to być film obrazoburczy, potępiający czy przeczący pewnym odwiecznym wartością, na przykład religijnym.