Adaptacja sagi Stephena Kinga. Roland przemierza powojenny świat zaludniony przez mutanty, demony i wampiry poszukując tajemniczej Mrocznej Wieży.
- Aktorzy: Matthew McConaughey, Idris Elba, Tom Taylor, Dennis Haysbert, Ben Gavin i 15 więcej
- Reżyser: Nikolaj Arcel
- Scenarzyści: Nikolaj Arcel, Akiva Goldsman, Anders Thomas Jensen, Jeff Pinkner
- Premiera kinowa: 11 sierpnia 2017
- Premiera światowa: 2 sierpnia 2017
- Ostatnia aktywność: 24 lutego
- Dodany: 20 kwietnia 2017
-
Figa z makiem, obiecanki cacanki, a miłośnikom i miłośniczkom powieściowego cyklu wielkie rozczarowanie. To, co zaprezentowali twórcy filmowej Mrocznej wieży, nie ma zbyt wiele wspólnego z prozą Stephena Kinga.
-
Jest równie mroczna, jak niebo nad równikiem i równie krucha, jak domek z kart.
-
Jest nie tylko złą adaptacją, przede wszystkim jest... miernym filmem.
-
Nie jest epicko, nie jest patetycznie, ale jest lekko i przyjemnie. Konstrukcja tej wieży nie jest tak solidna, jak niektórzy by tego sobie życzyli, ale nie legła w gruzach.
-
Może być niewymagającą rozrywką dla widzów nieznających oryginału i niemających wielkich wymagań względem gatunku fantasy. To również obraz dla tych wszystkich, którzy nie lubią siedzieć więcej w kinowym fotelu niż półtorej godziny. W pozostałych przypadkach Mroczną Wieżę należy omijać szerokim łukiem, czekając na ekranizację z prawdziwego zdarzenia.
-
Produkcja udowodniła, że jest dobrym początkiem otwierającym drogę do następnych filmów opartych na książkach S. Kinga.
-
Fani książek Stephena Kinga spodziewali się ekranizacji na miarę "Władcy pierścieni" Petera Jacksona, a dostają prostacki, doprawiony słabymi efektami specjalnymi film, który z fabułą sagi Kinga ma niewiele wspólnego.
-
Wieloczęściowe i skrupulatnie dopracowywane przez lata dzieło Kinga dość ostentacyjne skurczono do niezłego jednorazowego blockbustera, o którym pamięć runie zaraz po wyjściu z sali kinowej.
-
Ładnie wygląda, trzyma w napięciu, wciąga dziecięcą wiarą w niesamowite przygody w odległych światach. Wakacyjnym kinomanom z pewnością wystarczy, a miłośnicy Kinga muszą poczekać na kolejną okazję.
-
Zawiedzie fanów twórczości Kinga, a resztę zwyczajnie wynudzi. Werdykt jest więc prosty - do Świata Pośredniego nie warto się w te wakacje wybierać, no chyba, że wracając do któregoś z tomów literackiej sagi.
-
Jest odpowiedzią na to jak wyglądałby "Władca Pierścieni" Petera Jacksona, gdyby głównymi producentami byliby bracia Weinstein, a film trwałby zaledwie dwie godziny. Byłby on tylko pozbawionym emocji widowiskiem, które zniknęłoby pod warstwą coraz to nowszych tytułów.
-
Fanom pisarza film może się nie spodobać - co nie zmienia faktu, że obraz Arcela to nadal trzymające w napięciu, klimatyczne i świetnie zrobione widowisko, które warto uwzględnić w planach na najbliższy weekend.
-
Produkcja urzeka swoim światem powodując, że ma się ochotę sięgnąć po ośmioksiąg, a przez brak pogłębionej ekspozycji, chce się wiedzieć więcej o bohaterach. Z drugiej strony film razi przeciętną akcją, brakiem chemii między aktorami i cięższego tonu całej opowieści, który choć trochę mógłby zmiennik wydźwięk i dramatyczność wielu scen.
-
Kuriozalne założenia w przypadku sagi Kinga stawiające kondensację nad rozbudowę nie mogły przynieść udanego filmu. Mroczna wieża nie jest najgorszą ekranizacją prozy twórcy Lśnienia, ale z pewnością najmniej satysfakcjonującą.
-
Miało być super, a mam wrażenie, że wyszło tak jakoś... nijako. Film jest poprawny, raczej nie wywołuje niesmaku, ale też raczej nie wzbudza wielkich emocji.
-
Gdzieś w procesie realizacyjnym, po fatalnych wynikach testowych pokazów, twórcy zmuszeni byli dokonać wielu zmian i niestety czuje się to wyraźnie niemal w każdej scenie. Żaden trop gatunkowy - fantasy, western czy science fiction tu nie działa, a momenty, w których nasz świat zazębia się ze światem równoległym, zamieszkanym przez czarnoksiężników i demony, wyjęte jakby z komedii "Goście, goście", tylko podkreślają reżyserską inercję.
-
Cały ten film jest poniżej oczekiwań i to zarówno moich, jak i fanów twórczości Kinga. Nie ratuje go ani obsada, ani realizacja, która odbiega in minus od hollywoodzkiej normy. Mroczna wieża to jedno z największych i miejmy nadzieje ostatnich rozczarowań tego filmowego lata.
-
Razi dosłownością, a jednocześnie staje się nowym synonimem kompletnego braku spójności. Tę nieuniknioną porażkę można tłumaczyć po prostu zwykłym brakiem zdecydowania po stronie twórców.
-
Kurczę, bardzo mi szkoda, ale film jest zdecydowanie za krótki - jego wydłużenie mogłoby sprawić, że wszystkie moje zarzuty byłyby warte funta kłaków - dodatkowe 30 minut dałoby szansę twórcom na zdecydowanie lepsze zaprezentowanie świata, bohaterów i wydarzeń. W 94 minuty nie da się zaprezentować tak bogatego uniwersum.
-
Największym minusem produkcji jest fakt, że jest po prostu nijaka. Po seansie niemalże od razu wpada w czeluście zapomnienia, co niezwykle boli, bo seria "Mroczna wieża" posiada niezwykły filmowy potencjał.
-
Doskonały przykład potencjału filmowego roztrwonionego przez lata kombinowania mało kreatywnych ludzi.
-
Słowo "nudny" w przypadku tej produkcji, to nad wyraz delikatny i dyplomatyczny eufemizm...
-
Jedynymi elementami za które "Mrocznej Wieży" należą się pochwały są zdjęcia, efekty specjalne nie rażące tandetą i efekciarstwem oraz muzyka pasująca do treści na ekranie. Sony Pictures znów stworzyło zły film, który jest wprost książkowym przykładem jak nie powinno robić się adaptacji książek.
-
Produkcja staje się typowym kinem komercyjnym, które, jak się okazuje, mało co zarobi, z przeciętną fabułą, słabo wykreowaną scenografią, ale z rewelacyjnym Matthew McConaughey'em ratującym, paradoksalnie, świat z opresji.
-
Idealny przykład filmu, któremu ktoś odebrał cały potencjał. Nie zapisze się on w pamięci wielu pokoleń.
-
Dobra obsada, kilka widowiskowych akcji i smaczków dla fanów twórczości Kinga to zdecydowanie za mało jak na tego typu produkcję.
-
Mroczna Wieża runęła. Człowiek w Czerni podążał przez pustynię, a pusta, bezbarwna pulpa podążała w ślad za nim - parafrazując najsłynniejszy cytat z całego cyklu książek mistrza grozy. I fan Kinga wściekły, i niedzielny widz znudzony.
-
Podręcznikowy przykład na to, jak koncertowo zmarnować potencjał znakomitego materiału źródłowego i zrobić z niego przeciętniaka.
-
Filmową adaptację "Mrocznej Wieży" jak najbardziej mogę polecić wszystkim tym widzom, którzy oczekują letniego blockbustera pełnego akcji z niegłupią fabułą, ociekającego absorbującą magią.
-
Zmarnowany potencjał na fajną serię. Zawiedzeni będą nie tylko fani Kinga, ale także ci, którzy wybiorą się na nią dla Elby i McConaughey'a.
-
Ma problemy na każdym kroku - w fabule, akcji i napięciu - ale jest w tym filmie coś przyciągającego. Tylko nie wiem co.
-
Dla kogoś niezaznajomionego z powieściami, "Mroczna Wieża" będzie równie nużąca i namieszana, co łatwo zapominalna. Miłośnikom cyklu pozbycie się gorzkiego smaku przyjdzie odrobinę trudniej.
-
Zmarnowany potencjał na coś wielkiego. I chyba nawet sami twórcy pod koniec już się męczyli, bo ostatnie sceny to trochę zaproszenie do kolejnych, a trochę zakończenie tej męczarni.
-
Film po prostu zły, taki który rozczarowuje na każdej płaszczyźnie.
-
Nieobowiązkowa, ale w miarę interesująca propozycja na wieczorny seans w trwającym przecież nadal sezonie ogórkowym.
-
Dawno nie widziałem tak kiepskiego filmu - Mroczna wieża to klops.
-
Letni przeciętniak. Fani Stephena Kinga będą rozczarowani.
-
Dzięki aktorom dostaliśmy tu ładnego wizualnie średniaka. Gdyby nie dobre kreacje, film byłby po prostu słaby.
-
Obiecywał wiele, niestety w ostatecznym rozrachunku okazał się za bardzo nijaki. Opowiadana historia nie wciąga, widz po wyjściu z kina zapomina, że obejrzał ten film.
-
To takie proste zrobić film który miał być początkiem sagi i po pierwszym go dosłownie zabić.