
- 95% pozytywnych
- 64 krytyków
- 91% pozytywnych
- 116 użytkowników
Po wypadku samochodowym młoda kobieta budzi się w piwnicy mężczyzny, który twierdzi, że uratował ją przed atakiem chemicznym.
- Aktorzy: John Goodman, Mary Elizabeth Winstead, John Gallagher Jr., Douglas M. Griffin, Suzanne Cryer i 3 więcej
- Reżyser: Dan Trachtenberg
- Scenariusz: Matthew Stuecken, Josh Campbell, Damien Chazelle
- Premiera kinowa: 22 kwietnia 2016
- Premiera światowa: 8 marca 2016
- Ostatnia aktywność: 15 lutego
- Dodany: 19 lipca 2016
-
Robi piorunujące wrażenie i zaskakuje równie przyjemnie jak dwa lata temu udało się to "Whiplash", a rok temu "Ex Machina".
-
Ciekawy, świeży pomysł, który przez większą część filmu nie pozwoli wam oderwać się od ekranu.
-
Jeżeli kochacie niepokój na ekranie i uwielbiacie ciszę przed burzą, to jesteście kupieni.
-
Nadspodziewanie udany, intensywny thriller.
-
Dzięki wyśmienitej produkcji całości okazało się filmem totalnym, takim, który pochłania widza nie w wizualnych orgazmach, ale intelektualnych grach wstępnych.
-
Inteligentny i smakomity gatunkowo.
-
Jest dziełem pełnym od początku do końca. Wszystko tu jest na swoim miejscu i niczego nie brakuje.
-
Nawet jeżeli końcówka "Cloverfield Lane 10" nie przypadnie wam do gustu, nie przekreśla to bardzo dobrej produkcji Dana Trachtenerga, który na prostym pomyśle, stworzył coś, co długo będzie przykładem doskonale rozpisanego i angażującego thrillera.
-
Nie będziecie zawiedzeni, a na 100% zaintrygowani i zaskoczeni do samego końca.
-
Przez niemal cały seans siedzimy na krawędzi fotela, nasz wzrok szuka kolejnych wskazówek, a umysł gorączkowo usiłuje znaleźć rozwiązanie głównej zagadki.
-
Jest solidnym, minimalistycznym thrillerem, który oczywiście ma też swoje wady.
-
Dawno nie było już w kinie tak precyzyjnie napisanego scenariusza, który od początku do końca wodzi nas za nos i robi wolty o 180 stopni w najmniej spodziewanych momentach. Nakręcony małym nakładem finansowym "Cloverfield Lane 10" dobitnie pokazuje, że nie liczy się kasa, ale pomysł i to, jak można go sprzedać.
-
Thriller zaskakujący na wielu poziomach, trzymający w napięciu i niepewności od początku do końca.
-
Zapowiada się jakby fragment większej całości, którą dopiero będziemy odkrywać. Świata, który może fascynować, intrygować i zaskakiwać. Obok "Deadpoola" to największa niespodzianka tego roku - mam nadzieję, że nie ostatnia.
-
Okazał się kameralnym thrillerem ze świetną zabawą napięciem.
-
Połączenie "Projektu: Monster" i "Cloverfield Lane 10" nie jest oczywiste i w tym tkwi największa zaleta serii.
-
Niewiedza widza, to błogosławieństwo dla reżysera, a już w szczególności dla reżysera horroru czy thrillera. Dzięki niej nowy Cloverfield to tak dobry film.
-
Zgodnie ze złotą zasadą Alfreda Hitchcocka, następuje trzęsienie ziemi. A potem napięcie już tylko rośnie.
-
Na tle przerośniętych efektami specjalnymi, schematycznych do bólu produkcji o podobnej tematyce, "Cloverfield Lane 10" prezentuje się naprawdę dobrze.
-
Kpi sobie z oczekiwań widza, dostarczając solidnej, acz przewrotnej rozrywki.
-
Dawno żaden film tyle razy mnie nie oszukał.
-
Fajny pomysł, fajne rozwinięcie, mocno dyskusyjny finał.
-
Najfajniejsze i najciekawsze w obu filmach z logiem "cloverfield" jest bowiem to, że ich fabuły można śmiało odczytywać jako metaforyczne oddanie stanu ducha głównych bohaterów.
-
Obejrzeć ten film, może niekoniecznie trzeba, ale warto, choćby po to, aby przez niemal godzinę i czterdzieści pięć minut "wypocząć" i wejść w pełną napięcia interakcję z porywczym, będącym w doskonałej formie Johnem Goodmanem.
-
Znajduje wybawienie w dwóch pierwszych segmentach, wspaniale niesionych falą znakomitego tandemu aktorskiego Winstead-Goodman, co z jednej strony czyni do krwi bzdurny finał tym boleśniej frustrującym, z drugiej ratuje film przed osunięciem się w rejony przyciasnej szkolnej rozprawki.
-
Kawał dobrego thrillera z elementami innych gatunków. Film daleki od doskonałości, jednak będący porządnie zrealizowanym i nienudzącym obrazem, momentami bardzo zaskakującym, który nie rozczaruje żadnego widza.
-
Drugi film uniwersum Cloverfield koncepcyjnie zdecydowanie odbiega od pierwowzoru, ale świetnie wpisuje się w niepokojącą narrację charakterystyczną dla gatunku.
-
Trachtenberg mógł i powinien z filmu wycisnąć więcej, ale trzeba mu oddać, iż potrafił w zwariowany sposób żonglować znanymi motywami i stworzyć pewną nową jakość.
-
Po dość monotonnym i nie do końca spełnionym "Projekcie: Monster", środkowa, czy bardziej druga część rodzącej się serii wchodzi jakościowo co najmniej o jeden schodek wyżej.
-
Twórcy niezwykle umiejętnie dawkują napięcie oraz informacje na temat świata przedstawionego.
-
Nic nowego, ale świetnie przyrządzone i podane z gracją.
-
Są tutaj momenty zdecydowanie słabsze, ale summa summarum mamy do czynienia z bardzo przyzwoitym dreszczowcem s-f, który nie zawiedzie fanów gatunku.
-
Kultu brak, ale jak na debiut za kamerą Trachtenberg nie ma czego się wstydzić.
-
Kameralny dreszczowiec, rozpisany właściwie na troje aktorów. Wszystko działa więc m.in. dzięki świetnym Goodmanowi i Winstead, a także kojarzącej się z postapokalipsą ścieżce dźwiękowej.
-
Hitchcockowski suspens, ale finał podzieli widzów.
-
Nie o mądrości tu jednak chodzi, ale o błyskotliwą zabawę w kino, która sprawia frajdę, nieźle trzyma w napięciu i niejednokrotnie zaskakuje. Przy takiej mieszance niczego więcej nie trzeba.
-
Nie będzie to dzieło, które zapisze się w historii kina, ale na pewno uzbiera pokaźne grono fanów.
-
Dostarcza dokładnie takich emocji i intelektualnych łamigłówek, jakich należy oczekiwać od poprawnie nakręconego thrillera psychologicznego.
-
Operując ogranymi schematami dreszczowca i S-F uzyskano efekt świeży i interesujący. No może jeden drobiazg - butelka whiskey nie zapala się w taki sposób.
-
Atmosfera gęstnieje z minuty na minutę, jednak im dalej w las, to prawie stu dwudziesto minutowy film rozjeżdża się niczym piramidka z kart.
-
Jest idealnym przykładem genialnego thrillera, który zostaje doszczętnie zrujnowany przez zakończenie.
-
Jeden z tych tytułów, po obejrzeniu których człowiek ma ochotę nakopać do tyłków jego autorom. Zaczynają oni z wysokiego "C", by zakończyć na niskim "H".
-
Tym, co w Cloverfield Lane 10 najwspanialsze, jest bowiem ryzykowne, ale jakże brawurowe zbudowanie przedziwnego pomostu fabularnego pomiędzy obydwoma tytułowymi krewniakami, które ma miejsce w finałowych scenach filmu i zasadza się na bezczelnym zerwaniu z ustaloną konwencją thrillera psychologicznego.
-
Z "Cloverfield Lane 10" udało się uczynić pełną wyczucia mieszankę gatunkową, w której wypełniona zaskoczeniami apokalipsa rozgrywa się w mikrokosmosie podziemnego schronu atomowego.
-
Z jednej strony w bezlitosnej walce o laur recenzenta staje ciekawa historia i intrygujący motyw przewodni, z drugiej fakt, że fabułę i narrację bezceremonialnie zarżnięto nieprzemyślaną chronologią i tempem oraz nieumiejętnym budowaniem napięcia.
-
Dobry, niejednoznaczny i wart uwagi film, którego końcówka może sprawić, że z niedowierzania pacniemy się w czoło, ale nie będzie w stanie zepsuć jego ogólnego odbioru.
-
Może i nie jest arcydziełem, jednak nie ma wielu technicznych aspektów, do których nawet zaprawiony kinoman mógłby się przyczepić.
-
Ciekawa próba ugryzienia filmowej serii od innej strony, nie do końca udana, bo nie tak szarpiąca nerwy, jakby to twórcy sobie życzyli, ale i tak warta poświęcenia jej swojego wolnego czasu.
-
Rewelacyjnie skonstruowany scenariusz wciąga widza w grę, gdzie każda następna scena ma związek z poprzednimi i niemal każdy rekwizyt powróci. Ta klasyczna konstrukcja cierpi przez wyjątkowo debilne zakończenie.