Po wypadku samochodowym młoda kobieta budzi się w piwnicy mężczyzny, który twierdzi, że uratował ją przed atakiem chemicznym.
- Aktorzy: John Goodman, Mary Elizabeth Winstead, John Gallagher Jr., Douglas M. Griffin, Suzanne Cryer i 3 więcej
- Reżyser: Dan Trachtenberg
- Scenarzyści: Matt Stuecken, Josh Campbell, Damien Chazelle
- Premiera kinowa: 22 kwietnia 2016
- Premiera światowa: 8 marca 2016
- Ostatnia aktywność: 7 kwietnia
- Dodany: 19 lipca 2016
-
Po dość monotonnym i nie do końca spełnionym "Projekcie: Monster", środkowa, czy bardziej druga część rodzącej się serii wchodzi jakościowo co najmniej o jeden schodek wyżej.
-
Nie będziecie zawiedzeni, a na 100% zaintrygowani i zaskoczeni do samego końca.
-
Jeśli kupicie ten finał, znajdziecie się w gatunkowym niebie.
-
Robi piorunujące wrażenie i zaskakuje równie przyjemnie jak dwa lata temu udało się to "Whiplash", a rok temu "Ex Machina".
-
Dzięki wyśmienitej produkcji całości okazało się filmem totalnym, takim, który pochłania widza nie w wizualnych orgazmach, ale intelektualnych grach wstępnych.
-
Poza tym jest to pod każdym względem znakomite kino.
-
Fajny pomysł, fajne rozwinięcie, mocno dyskusyjny finał.
-
Jeden z tych tytułów, po obejrzeniu których człowiek ma ochotę nakopać do tyłków jego autorom. Zaczynają oni z wysokiego "C", by zakończyć na niskim "H".
-
Zaskakujący na wielu poziomach, inteligentny, nieustannie trzymający widza w napięciu i niepewności.
-
Jest dziełem pełnym od początku do końca. Wszystko tu jest na swoim miejscu i niczego nie brakuje.
-
Może i nie jest arcydziełem, jednak nie ma wielu technicznych aspektów, do których nawet zaprawiony kinoman mógłby się przyczepić.
-
Pełnometrażowy debiut Trachtenberga uznaję za udany i mimo kilku potknięć, można mieć nadzieję, że reżyser nauczy się na własnych błędach. Z chęcią więc wypatrywał będę jego kolejnych filmów.
-
Operując ogranymi schematami dreszczowca i S-F uzyskano efekt świeży i interesujący. No może jeden drobiazg - butelka whiskey nie zapala się w taki sposób.
-
Połączenie "Projektu: Monster" i "Cloverfield Lane 10" nie jest oczywiste i w tym tkwi największa zaleta serii.
-
Okazał się kameralnym thrillerem ze świetną zabawą napięciem.
-
Jest idealnym przykładem genialnego thrillera, który zostaje doszczętnie zrujnowany przez zakończenie.
-
Przez niemal cały seans siedzimy na krawędzi fotela, nasz wzrok szuka kolejnych wskazówek, a umysł gorączkowo usiłuje znaleźć rozwiązanie głównej zagadki.
-
Twórcy niezwykle umiejętnie dawkują napięcie oraz informacje na temat świata przedstawionego.
-
Dawno nie było już w kinie tak precyzyjnie napisanego scenariusza, który od początku do końca wodzi nas za nos i robi wolty o 180 stopni w najmniej spodziewanych momentach. Nakręcony małym nakładem finansowym "Cloverfield Lane 10" dobitnie pokazuje, że nie liczy się kasa, ale pomysł i to, jak można go sprzedać.
-
Nie o mądrości tu jednak chodzi, ale o błyskotliwą zabawę w kino, która sprawia frajdę, nieźle trzyma w napięciu i niejednokrotnie zaskakuje. Przy takiej mieszance niczego więcej nie trzeba.
-
Jest solidnym, minimalistycznym thrillerem, który oczywiście ma też swoje wady.
-
Thriller zaskakujący na wielu poziomach, trzymający w napięciu i niepewności od początku do końca.
-
Obejrzeć ten film, może niekoniecznie trzeba, ale warto, choćby po to, aby przez niemal godzinę i czterdzieści pięć minut "wypocząć" i wejść w pełną napięcia interakcję z porywczym, będącym w doskonałej formie Johnem Goodmanem.
-
Niewiedza widza, to błogosławieństwo dla reżysera, a już w szczególności dla reżysera horroru czy thrillera. Dzięki niej nowy Cloverfield to tak dobry film.
-
Zapowiada się jakby fragment większej całości, którą dopiero będziemy odkrywać. Świata, który może fascynować, intrygować i zaskakiwać. Obok "Deadpoola" to największa niespodzianka tego roku - mam nadzieję, że nie ostatnia.
-
Thriller idealny. Wypełniony trzymającymi w napięciu scenami i oscarowym aktorstwem jest nieco spóźnionym wielkanocnym prezentem dla każdego kinomana spragnionego czegoś świeżego i oryginalnego. Fascynujące, klasyczne kino.
-
Kawał dobrego thrillera z elementami innych gatunków. Film daleki od doskonałości, jednak będący porządnie zrealizowanym i nienudzącym obrazem, momentami bardzo zaskakującym, który nie rozczaruje żadnego widza.
-
Trachtenberg mógł i powinien z filmu wycisnąć więcej, ale trzeba mu oddać, iż potrafił w zwariowany sposób żonglować znanymi motywami i stworzyć pewną nową jakość.
-
Drugi film uniwersum Cloverfield koncepcyjnie zdecydowanie odbiega od pierwowzoru, ale świetnie wpisuje się w niepokojącą narrację charakterystyczną dla gatunku.
-
Tym, co w Cloverfield Lane 10 najwspanialsze, jest bowiem ryzykowne, ale jakże brawurowe zbudowanie przedziwnego pomostu fabularnego pomiędzy obydwoma tytułowymi krewniakami, które ma miejsce w finałowych scenach filmu i zasadza się na bezczelnym zerwaniu z ustaloną konwencją thrillera psychologicznego.
-
Ciekawy, świeży pomysł, który przez większą część filmu nie pozwoli wam oderwać się od ekranu.
-
Są tutaj momenty zdecydowanie słabsze, ale summa summarum mamy do czynienia z bardzo przyzwoitym dreszczowcem s-f, który nie zawiedzie fanów gatunku.
-
Ścisłe dookreślenie obrazu świata zewnętrznego oraz domknięcie fabuły niespodziewanym wprowadzeniem elementów kina innego gatunku zburzyło całkowicie aurę pełnej niejednoznaczności historii.
-
Nic nowego, ale świetnie przyrządzone i podane z gracją.
-
Nawet jeżeli końcówka "Cloverfield Lane 10" nie przypadnie wam do gustu, nie przekreśla to bardzo dobrej produkcji Dana Trachtenerga, który na prostym pomyśle, stworzył coś, co długo będzie przykładem doskonale rozpisanego i angażującego thrillera.
-
Dawno żaden film tyle razy mnie nie oszukał.
-
Jeżeli kochacie niepokój na ekranie i uwielbiacie ciszę przed burzą, to jesteście kupieni.
-
Są tu sceny, których nie powstydziłby się sam Hitchcock.
-
Kultu brak, ale jak na debiut za kamerą Trachtenberg nie ma czego się wstydzić.
-
Inteligentny i smakomity gatunkowo.