
Przyszłość. Samotni ludzie są aresztowani i przenoszeni do Hotelu, gdzie mają czterdzieści pięć dni na odnalezienie partnera.
- Aktorzy: Colin Farrell, Rachel Weisz, Olivia Colman, John C. Reilly, Ariane Labed i 15 więcej
- Reżyser: Jorgos Lantimos
- Scenarzyści: Efthymis Filippou, Jorgos Lantimos
- Premiera kinowa: 26 lutego 2016
- Premiera DVD: 13 lipca 2016
- Premiera światowa: 15 maja 2015
- Ostatnia aktywność: 7 marca
- Dodany: 18 lipca 2016
-
Odniosłem wrażenie, że reżyser się pogubił. Z pokpiwania sobie z konwencji "twardych" deklaracji i przyjmowania ról samotników i singli poszukujących drugiej połówki, w pewnym momencie zmienia się w nie do końca udaną kpinę celującą w związki w ogóle.
-
Za żadne skarby świata nie obejrzałabym tego filmu jeszcze raz, ale sądzę że zapamiętam go na długo. Nie tylko dlatego, że się na nim wymęczyłam, bo jest nieprzyjemny w odbiorze i uwiera jak kamyk w bucie. Widzę w nim mały skrawek naszej rzeczywistości odbity w krzywym zwierciadle.
-
Reżyser podważa impreratyw pogoni za szczęściem i przymus dopasowaniem do kanonów związków. Przyznaję, że dzięki poruszanej problematyce, sarkazmowi i satyrze Grek niezmiennie wkupuje się w moje łaski.
-
Reżyser w swój niezwykły sposób rozprawia się ze związkami, przyjaźnią, miłością. Sprawia, że rozrywkowe wyjście do kina nie jest rozrywkowe i seans nie należy do najprzyjemniejszych przeżyć.
-
Melodramat zrodzony w niezwykle błyskotliwym/chorym umyśle reżysera. Świetne, dobrze zagrane kino.
-
Kawałek dobrej, solidnej roboty, która obejmuje zarówno intrygujący scenariusz, jak i precyzyjne dopracowanie poszczególnych elementów składowych filmu. Jednak brakuje trochę osadzenia akcji w rzeczywistości ze względu na zbytnie wynaturzenie świata i natury ludzkiej.
-
W groteskowej formie dotyka najtrudniejszych i najbardziej bolesnych aspektów ludzkiej egzystencji.
-
Grek gra na najczulszych emocjach widza, manewrując nim od zaskoczenia, przez rozbawienie po przerażenie, doprowadzając na końcu do sytuacji, w której jedna trzecia sali zasłania sobie oczy.
-
Razi absurdem. I nie chodzi mi bynajmniej o absurd fabularny, ale poznawczy.
-
Niepokojący, momentami odrzucający, ciężki film. Zdecydowanie nie dla każdego, ale mnie w pewnym sensie zachwycił.
-
Lanthimos świetnie łączy intelektualne ambicje z kinem rozrywkowym, a Colin Farrell - z wąsem, wylewającym się ze spodni brzuszyskiem i miną zbitego psa - niespodziewanie okazuje się aktorem.
-
Surrealistyczne, przedziwne love story, a wyobraźni Lanthimosowi pozazdrościć mógłby sam Charlie Kaufman.
-
Nie broni się to ani na poziomie krytyki kultury gatunku ludzkiego, ani na poziomie antyutopii.
-
Warto poświęcić niecałe dwie godziny i zastanowić się, czy życie zaproponowane przez greckiego reżysera uznalibyśmy za piękne, czy też wręcz przeciwnie.
-
Wymyka się tak jednoznacznym ocenom, jak i klasyfikacjom - jest hybrydą thrillera, Sci-Fi, romansu i czarnej komedii.
-
Choć "Lobster" jest filmem trudnym, to jest też dziełem odważnym, trafnym i po prostu mądrym. Forma, która, mówiąc kolokwialnie, ryje banię oraz złożona treść sprawiają, że jest to jedno z tych dzieł, obok których nie da się przejść obojętnie.
-
Jeden z najbardziej oryginalnych filmów, jakie widziałem.
-
Zdecydowanie warto się z nim zaznajomić. Jeśli macie ochotę na prawdziwe "coś innego", ambitniejszą produkcję zmuszającą do myślenia, pełną metafor, to tu traficie w dziesiątkę.
-
Może nie jest to idealny film na spóźnioną walentynkową randkę, romantyzmu w nim bowiem tyle, co w "Gorzkich godach", warto go jednak obejrzeć ze swoją drugą połową i zastanowić się, czy przypadkiem nie jesteśmy częścią tego świata.
-
Jeśli do listy plusów dodać wyśmienite, momentami nieco absurdalne dialogi, nieoczywiste motywacje czy rozwiązania fabularne, łatwo o konkluzję, że "Homar" należy do tych obrazów, które są podobne do seksu. Z jednej strony chłonie się go z rozkoszą, niecierpliwie czekając na finał, z drugiej chce się, by trwał w nieskończoność.
-
Wizja Lanthimosa nie ma ani intelektualnej precyzji satyry, ani grozy antyutopii, a chaotyczna próba odnalezienia balansu między jednym a drugim spełza na niczym. Klimatyczne zdjęcia i najważniejsze twarze Hollywood biegające po lesie to zawsze jakaś atrakcja, ale martwi to, że grecki reżyser szukając kompromisu z bardziej masowym widzem, stępił całkowicie ostrze swojego nieoczywistego i chłodnego kina.
-
Jeden z tych filmów, które szanują intelekt widza i nie starają się wytłumaczyć każdej poszczególnej sceny mówiąc wprost co i jak.
-
Pozostawia widza zaintrygowanym, choć na pewno mniej niż w przypadku "Kła".
-
Fabuła wyścielona twistami i pułapkami precyzyjnie wszczepia się w nieśpieszną i minimalistyczną narrację. Jak w idealnej muzycznej kompozycji, tak i w "Homarze" każda filmowa nuta i takt nie są przypadkowe.
-
Może dostarczyć rozrywki, będzie ona jednak okupiona trudnymi emocjami i mnóstwem pytań, na które nikt Wam nie odpowie. Kino autorskie jak się patrzy.
-
Z jednej strony to oczywiście wysoce oryginalna i niesztampowa wypowiedź na temat związków międzyludzkich, z drugiej film, w którym pojawiają się naprawdę niesamowite pomysły.
-
Lanthimos przypomina więc trochę filmową dyrektorkę hotelu dla samotników. Trzyma swój obraz pod suchą, beznamiętną kontrolą. Udaje uprzejmość, ale za pazuchą skrywa okrucieństwo. Gubi przy tym szczerość, autentyzm, które rodzą emocje.
-
Oryginalny, intrygujący, wieloznaczny.
-
Lanthimos prowokuje do myślenia, a jednocześnie pozostaje wierny swojej wizji kina.
-
Jest bardzo absurdalnym, gorzkim i wręcz przygnębiającym o potrzebie bycia z kimś. A jednocześnie jest w tym sporo z Gombrowicza, gdyż pokonanie tych dwóch masek wymaga wysiłku.
-
Jest seansem wymagającym. Konwencja tego filmu może być irytująca, ale jeżeli się ją zaakceptuje, czeka niesamowita przygoda w smętnej przyszłości doprawionej absurdem.
-
Lanthimosowi udało się zrobić film o miłości bez miłości i to ona jest wielkim nieobecnym nowofalowego obrazu prawdopodobnie dlatego, że zostaje unicestwiona przez obowiązujący język, przytłoczona przez zestaw norm, stłamszona przez porządek symboliczny - będąc fenomenem pozajęzykowym, po prostu nie może się w nim wydarzyć i uobecnić.
-
Nawet pomimo zachwytu nad ideą i egzekucją, mógłbym pokusić się o wytknięcie nieco zbyt daleko idącej mizantropii wylewającej się z każdej ponurej sceny filmu.
-
Nie jest to kino, do którego miałbym ochotę wracać, ale niezmiennie doceniam reżysera za artystyczną konsekwencję i niebanalny umysł.
-
Diabelnie inteligentna i niezwykle trafna satyra na współczesność, w której dominuje jedna słuszna narracja osiągania szczęścia, a ludzie albo wpisują się w nią bezrefleksyjnie, albo zostają uznawani za buntowników lub dziwaków.
-
Zdecydowanie wart obejrzenia.
-
Bardzo emocjonalne kino, skłaniające do refleksji nad tym, co sprawia, że decydujemy się związać się z drugą osobą bądź pozostać singlem.
-
Mógł być filmem genialnym, ale zdaje się, że Lanthimos wpadł w pułapkę własnego pomysłu i koniec końców musiał ratować się pretensją, a niekiedy też oczywistościami, które można by nawet nazwać banałami. Szczęście, że nie ma ich zbyt wiele.
-
Dostajemy tu wszystko, czego można oczekiwać od dobrego filmu, czyli oryginalny, dający do myślenia scenariusz, znakomite aktorstwo i klimat.
-
Powściągliwa historia, która uderza ze zdwojoną siłą. A reżyser udowadnia, że fenomenalnie sprawdza się w czarnej komedii.
-
Widz tymczasem trochę się śmieje, trochę dygocze, a trochę mu głupio. Gombrowicz byłby dumny.
-
Świetnie zagrany, niezwykle wciągający i pozytywnie zaskakujący.