Grupa naukowców usiłuje wydostać się ze zniszczonej przez trzęsienie ziemi podwodnej stacji badawczej.
- Aktorzy: Kristen Stewart, Vincent Cassel, T.J. Miller, Jessica Henwick, John Gallagher Jr. i 4 więcej
- Reżyser: William Eubank
- Scenarzyści: Brian Duffield, Adam Cozad
- Premiera kinowa: 31 stycznia 2020
- Premiera światowa: 8 stycznia 2020
- Ostatnia aktywność: 14 stycznia
- Dodany: 3 grudnia 2019
-
Głębi strachu można dać szansę, zwłaszcza jeśli lubi się klaustrofobiczne, katastroficzne kino z domieszką science fiction i rzecz jasna podwodne klimaty.
-
Bardzo, bardzo dobry seans. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak mocno i tak długo ściskałam ramie towarzysza w kinie. I taka ostatnia myśl mnie naszła... gdyby "Aquaman" został zrealizowany w choć odrobinę podobnym stylu to byłby świetnym filmem.
-
8.38 lutego 2020
- 2
- Skomentuj
-
-
Film ogląda się niezwykle przyjemnie również dzięki bardzo dobrej grze aktorskiej i kreacjom bohaterów. Twórcy postawili na minimalistyczną obsadę, która składa się z zaledwie 6 aktorów. Dzięki tej ograniczonej liczbie niezbyt skomplikowanych, ale charakterystycznych i sympatycznych postaci mamy możliwość zżycia się z każdą z nich, co dodatkowo szarpie emocje, gdy wiemy, że zbliża się niebezpieczeństwo.
-
Nie dostarczy odpowiedniej rozrywki ani fanom klaustrofobicznych horrorów, ani entuzjastom kina akcji z dreszczykiem. Zapewne jako jedna z produkcji oryginalnych platformy Netflix film osiągnąłby większy sukces, a tak jest skazany na tych, którym z jakiegoś powodu zależy na widoku Kristen Stewart w cosplayu Ripley.
-
Nie jest to pamiętne dzieło, ale dla wyposzczonych fanów horroru sci-fi na bezrybiu i rak ryba.
-
Film nie spodobał mi się już od pierwszych scen. Zostałam wrzucona w epicentrum akcji, bez żadnego wstępu, choćby próby zbudowania atmosfery. Widziałam biegających jak w ukropie bohaterów pośród zamieszania, w którym ciężko odnaleźć się tak z marszu.
-
Całkiem sprawnie zrealizowane kino katastroficzne z odcieniami grozy. Zapnijcie więc pasy, bo twórcy mają zamiar zabrać Was na intensywną, pełną wrażeń podróż z dreszczykiem emocji. Wycieczka szczególnie sprawdzi się w przypadku zagorzałych fanów nurkowania oraz zwolenników nieskomplikowanych opowieści, oczekujących po oglądanych przez siebie obrazach efektownej i niezobowiązującej rozrywki.
-
Nie dziwiłem się ludziom, którzy na ten film czekali, a i sam chętnie chciałem zanurzyć się w tę głębię na 90 minut, nawet jeśli śmieciowego, to jednak rozrywkowego kina. Zamiast tego dostałem jednak film-podręcznik. Podręcznik jak położyć mroczny thriller. W każdym możliwym aspekcie.
-
To nie slasher, w którym morderca będzie wyskakiwał zza każdego zaułka, to "monster movie" i rzecz dla osób lubujących się w klaustrofobicznym klimacie, atmosferze braku ucieczki, survivalu i świecących w ciemnościach latarek.
-
Jawi się jako dzieło nierówne, ale z pewnością nie takie, które nie potrafiłoby dostarczyć dobrej półtoragodzinnej rozrywki. Jeśli tylko nie przeszkadzają wam widoczne jak na dłoni inspiracje tuzami gatunku i postawienie na akcję w miejsce budowania klimatu, możecie bez żadnych obaw dać produkcji szansę.
-
To taki film, który wpadnie na chwilę do kin, by chwilę później zostać całkowicie zapomnianym.
-
Nawet nie próbuje ukrywać tego, że jest przeciętną kopią "Obcego".
-
Chwilami dobrze wpływa na całość klaustrofobiczny klimat i podobieństwo do najntisowych produkcji pokroju "Kuli", ale to wciąż film poniżej przeciętnej. Jeśli nie ocaliła go K-Stew, był on najwyraźniej skazany na przegraną.
-
Reżyserowi udało się przekuć nieprzyjemną i paraliżującą naturalną pułapkę w idiotyczny spacer po dnie oceanu. Kryje się za tym jednak pewna zmyślna przebiegłość. Zabieg ten odwraca bowiem skutecznie uwagę od wszystkich pozostałych elementów, które - mimo że nie szorują po kinowym mule - prezentują sobą co najwyżej zupełnie przeciętny poziom.
-
"Głębię strachu" możecie niestety dość szybko zapomnieć po wyjściu z kina.
-
Potwory popsuły ten film, równie mocno co beznadziejny wątek romantyczny oraz idiotyczne poczucie humoru wspomnianego wcześniej bohatera. Szkoda, bo oczekiwaliśmy rozrywki na znacznie wyższym poziomie, a tymczasem okazało się, że nie ma tu... głębi.
-
Lepszej rozrywki dostarczyłoby wrzucenie osiemdziesięciu milionów dolarów do kałuży i nagranie tego smartfonem.
-
Aktorsko film okazał się dobry, sporo wniosła do niego swoją grą Kristen Stewart - jest najmocniejszą i najbardziej wyrazistą postacią obrazu. Mamy sporo akcji, wiele się dzieje już od pierwszych minut Głębi strachu. A zakończenie, może zbyt sielankowe, ale przynajmniej łączy się z ogólnym wydźwiękiem filmu.
-
Otwarcie i bez wstydu korzystając ze schematów fabularnych wypracowanych na przestrzeni lat przez kolejne odsłony "Obcego", reżyser nie rości sobie większych, artystycznych pretensji. Za cel obiera dostarczenie publiczności gatunkowej rozrywki na najwyższym poziomie. Jego film ma być przede wszystkim sprawnie zrealizowanym horrorem science fiction, który za sprawą blockbusterowego przesytu i nadmiaru atrakcji będzie wbijał widza w fotel.
-
Więcej głębi, więcej strachu, chciałoby się powiedzieć. Po co te mielizny?
-
Kinowa niespodzianka i mały hołd dla mistrza i jego mitologii Cthulhu. Nie straszy, ale daje dużo satysfakcji.
-
Coraz rzadszy przypadek współczesnego filmu hollywoodzkiego, który nie sili się na przekazywanie ukrytych treści, nie przytłacza drogimi efektami specjalnymi i chociaż przypomina nieco klasyki z wypożyczalń kaset wideo, nie żeruje na nostalgii i nie puszcza oka do widza, który natychmiast powinien wyłapać nawiązania do niemalże mitologizowanych lat 80. Prosty, skromny film, któremu warto poświęcić czas, jeżeli lubicie niezobowiązującą rozrywkę.
-
Niepotrzebna widowiskowość całości skutecznie zabija napięcie i uczucie niepokoju, które Eubank sprawnie buduje w horrorowych sekwencjach.