Ekranizacja klasycznej powieści kryminalnej Agathy Christie, wyreżyserowana przez pięciokrotnie nominowanego do Oscara Kennetha Branagha. On sam gra także słynnego detektywa Herculesa Poirot, rozwiązującego sprawę morderstwa, którego ofiarą w najsłynniejszym pociągu świata pada wpływowy amerykański biznesmen. Luksusowa podróż staje się punktem wyjścia do stylowej, pełnej napięcia i zaskakującej opowieści sensacyjnej, uznawanej za największą zagadkę kryminalną wszech czasów.
- Aktorzy: Kenneth Branagh, Tom Bateman, Michelle Pfeiffer, Johnny Depp, Daisy Ridley i 15 więcej
- Reżyser: Kenneth Branagh
- Scenarzysta: Michael Green
- Premiera kinowa: 24 listopada 2017
- Premiera DVD: 2 maja 2018
- Premiera światowa: 3 listopada 2017
- Ostatnia aktywność: 5 stycznia
- Dodany: 20 kwietnia 2017
-
Dopóki Branagh nie zrozumie, że nie każdy pisarz jest tak uniwersalny jak Szekspir i nie zawsze adaptować można dosłownie, uzupełniając oryginalny tekst jedynie o elegancką stylówkę, ja do jego pociągu wolę już nie wsiadać.
-
Całość filmu to dobra i nostalgiczna podróż do przeszłości, nie bardzo wiem tylko czy młodzi odbiorcy współczesnego kina zechcą wybrać się na seans takiej "starej" opowieści.
-
Dzieło lekko niedzisiejsze, nieco sentymentalne, odrobinę nostalgiczne - być może tak właśnie zresztą powinno być w opowieściach o słynnym pociągu, który pobudza wyobraźnię nie mniej niż "Titanic". Tak czy inaczej powstał film elegancki, wizualnie atrakcyjny, ale niespecjalnie emocjonujący.
-
W "Morderstwo..." nie udaje się zaprząc epickiego ducha.
-
Piękny od strony wizualnej, ponadprzeciętny aktorsko, opowiada jeszcze raz tę samą historię, całkiem udanie grając na emocjach tych, którzy jej jeszcze nie znają, a pozostałych racząc swoją niezbyt odbiegającą od oryginału, ale jednak autorską interpretacją.
-
"Morderstwo w Orient Expressie" jest nijakie - gdy tylko któryś z aktorów zaczyna błyszczeć na ekranie scenariusz od razu go blokuje. Po seansie historia nie zmusza nas do zastanowienia albowiem brakuje w niej wyczucia a dosadne przedstawianie wszystkich wydarzeń po prostu zaburza wyobraźnie widza.
-
Sprawia wrażenie bardzo bezpiecznego, kojarzy się z jakimiś starymi filmami, na które czasami trafiamy w telewizji, skacząc po programach. Nie ma tu nic specjalnie denerwującego, co zmusiłoby widza do wyjścia z kina, ale ciężko też mówić o imponujących aspektach mających zachęcić do kupienia biletu.
-
Ma z hipnozą tyle wspólnego, że jest w stanie uśpić widza. Potwierdzone empirycznie, na własnej skórze! A biorąc pod uwagę przeciętność tej produkcji, sen wydaje się nawet ciekawszą opcją niż oglądanie.
-
Dobra propozycja na niezobowiązujący piątkowy wieczór. Może nie dla ortodoksyjnych wielbicieli powieści, ale dla całej reszty, która bądź nie zna zakończenia, bądź obejrzy go z sentymentu dla ulubionego kryminału z dzieciństwa/młodości.
-
Nudnawy, poprawny i nie wykorzystuje potencjału. Jest ładnie - to wszystko.
-
Nie zachwyci ani wielbicieli kryminałów Agathy Christie ani osób, które z jej prozą nie miały do czynienia. Nijaka produkcja, która szybko pójdzie w zapomnienie.
-
Z czystym sumieniem napiszę, że Morderstwo w Orient Expressie to uczta dla oka i ucha. Jeśli wielki finał i rozwiązanie tajemnicy jest Wam znane, to w kinie z pewnością skupicie się na walorach audiowizualnych i nie wyjdziecie z sali zawiedzeni.
-
Moim zdaniem odświeżona wersja "Morderstwa w Orient Expressie" wygląda na tle swojego starszego brata naprawdę dobrze. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że sporadycznie przewyższa poprzednika.
-
Wydaje się rozsądnym kompromisem między powieścią Christie i filmem Hitchcocka: prowadzona lekko narracja, na poły komiczna postać detektywa, dowcipne dialogi, dobre tempo, no i wspaniała galeria gwiazd.
-
Rozpłynął się gdzieś klimat powieści, a zagadka kryminalna została zarżnięta. Pozostaje podziwianie niesamowitych wnętrz Orient Expressu i trzymanie kciuków za Śmierć na Nilu, która być może powstanie, a tu już została zapowiedziana.
-
Film na jeden raz, który można obejrzeć z pewną przyjemnością. Trudno jednak powiedzieć, po co właściwie powstał, skoro nie powiedział nam niczego nowego ani w odniesieniu do książkowego pierwowzoru, ani do poprzednich ekranizacji.
-
Choć gwiazdorska obsada i wysoki budżet niemal gwarantowały sukces "Morderstwa w Orient Exspressie", filmowi Kennetha Branagha zabrakło ikry charakterystycznej dla twórczości Christie. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal jest to sprawnie nakręcone i zagrane kino kostiumowe, które po prostu dobrze się ogląda.
-
To wprawdzie przeciętne odwzorowanie literackiej klasyki, jednak jako film zadowala poziomem i wartkością akcji. Oferuje obsadę na wysokim poziomie, a przy tym stara się wizualną doskonałością nadrabiać fabularne niedociągnięcia.
-
Film jedynie przeciętny, bo nie wykorzystał tego co płynie głównym nurtem. Produkcja skupiła się na szukaniu dopływów i zatraciła się w detalach.
-
Byłby to całkiem zmarnowany czas i wyrzucone pieniądze, gdyby nie cudowna, wspaniała Michelle Pfeiffer, która nie tylko niesamowicie zagrała, ale pokazała, że starzejące się kobiety potrafią być o wiele bardziej interesujące niż te młode.
-
Jest intrygującym, eleganckim, nostalgicznym i świetnie obsadzonym, wizualnym majstersztykiem, cierpiącym przez podyktowane kinowym formatem uproszczenia fabularne i bomby ekspozycyjne.
-
Kolejna realizacja na przestrzeni dwóch tygodni, po seansie której czuję wielki niedosyt i zawód. Ładne zwiastuny - słabe filmy, szczerze mówiąc, wolałabym, żeby było na odwrót.
-
Kenneth Branagh chciał historii pełnej akcji, tajemnicy, wielkich aktorów, pięknych zdjęć i świetnych efektów specjalnych. A wszystko to postanowił wepchnąć na siłę w dwugodzinny film, tym samym tworząc obraz bez składu i ładu, tracąc na aspekcie psychologicznym i niuansach wątku detektywistycznego.
-
Sceny toczą się wolno, w muzyce narasta dramatyzm, a aktorzy rzucają przeciągłe spojrzenia jak surowe ślimaki na talerzu francuskiego smakosza.
-
Cóż, czekając na ten film liczyłam na dobrą rozrywkę w gwiazdorskiej obsadzie, a otrzymałam film miałki, nijaki i mało interesujący. Brakuje mu lekkości i specyficznego humoru głównego bohatera.
-
Mało angażująca rozrywka, którą spokojnie można sobie podarować. Film może zadowolić miłośników kryminałów, którzy nie znają książkowego pierwowzoru. Pozostali powiedzą raczej, że ta ekranizacja to... zbrodnia, z wyraźnie zaznaczonym motywem zysku.
-
Adaptacja słynnej powieści Agathy Christie. Stylowa, ale nudnawa i generalnie zbyteczna.
-
Chcecie dobrej adaptacji powieści Christie, to obejrzyjcie sobie lepiej I nie było już nikogo z 2015 roku.
-
Może zachwycać klasyczną formą, śledztwem w starym dobrym stylu i aktorstwem na wysokim poziomie. Całość niestety trochę trąci myszką, niknąc w cieniu wąsów Poirota.
-
Ma niepowtarzalny klimat kina nieco już zapomnianego, anachronicznego, ale jednocześnie bardzo bezpiecznego, bez prób nowoczesnych narracji. Jeżeli ktoś przepada za tego rodzaju produkcjami, to seans będzie dla niego prawdziwą ucztą. W innym przypadku podczas oglądania może wkraść się nuda, której nie zmąci nawet najbardziej zaskakujące zakończenie tej historii.
-
Problem polega na tym, że ową książkę zekranizowano już kilkakrotnie, a Branagh nie wyciska z niej niczego nowego.
-
Morderstwo w Orient Expressie ostatecznie trzeba uznać za perfekcyjne podporządkowanie planu zdjęciowego, aktorów, całego scenariusza o raczej średnio zajmującej konstrukcji pod dyktando Kennetha Branagha. W moim odczuciu nie miał prawa stać się niczym więcej, niż niezłą, udaną próbą zapakowania starego prezentu w wykwintne pudełko z piękną wstążeczką.
-
Wyszedł trochę podrasowany, jednak klasyczny do bólu kryminał. Taka ramotka opakowana w efekty specjalne. Jako towarzysz do ciepłej herbaty w długi zimowy wieczór sprawdzi się całkiem dobrze.
-
Nowe "Morderstwo w Orient Expressie" to filmowy paradoks. Produkcja, która jest zupełnie niepotrzebna i w żaden sposób nie zapisze się w historii kinematografii, mimo wszystkich swoich wad, całkiem nieźle sprawdza się w kategoriach kina rozrywkowego.
-
Jeżeli jesteście fanami przewrotnego serialu BBC "Sherlock" jak i hultajskiej wersji filmu Guya Ritchie, to do bólu tradycyjny film Branagha was trochę rozczaruje. Jeżeli natomiast lubicie dopracowane wizualnie filmy kostiumowe i klasyczne podejście do brytyjskich kryminałów, spędzicie miłe dwie godziny w kinie.
-
Dzięki tej samoświadomej staroświeckości, ogrywanej autoironią i deklarowaną sztucznością, film Branagha potrafi zachwycić zarówno intelektualną ambicją, jak i emocjonalnym zaangażowaniem w ludzki dramat sumień.
-
Dla jednych będzie to bezpieczna podróż do przeszłości, klasyczny kryminał po małym face-liftingu, zabawny, ekscytujący, który przyjemnie się ogląda. Dla innych - nudnawy, niepotrzebny remake, którego obejrzenie na dużym ekranie motywują tylko i wyłącznie walory wizualne. Inaczej byłaby to idealna propozycja na niedzielne popołudnie przed telewizorem.
-
Jest silny siłą książkowego pierwowzoru, a słaby tam, gdzie filmowcy postanowili od niego odchodzić, by dodać historii dramatyzmu, dynamiki i humoru, wszystkiego aż do przesady.
-
Pomimo poczucia niedosytu, "Morderstwo w Orient Expressie" dzięki żwawemu tempu i wciągającemu charakterowi zapewnia dwie godziny solidnej rozrywki.