
-
78recenzji
-
75ocen
-
43pozytywne
-
32negatywne
-
5.9średnia
-
57%pozytywnych
-
1.4odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Nie da się jednak uciec od wrażenia, że Prawda to wybitnie "wakacyjny" film dla reżysera, stanowiska i diagnozy zastępuje tutaj ciekawość funkcjonowania w wielokulturowym tyglu.
-
Może nie przeprowadza nas przez historię zespołu, może nie podejmuje tematu samej produkowanej masowo twórczości, może i sprawia wrażenie, jakby nie mówił wiele o samym zespole. Ale mówi więcej, niż jakakolwiek płytka przeglądowa laurka, z serii wielkich dokumentów o wielkich gwiazdach. Trzeba tylko dobrze poszukać.
-
Klapa Dywizjonu 303, kiepski dochód Bitwy pod Wiedniem, ale nawet obecny brak zainteresowania Piłsudskim, to wszystko spowodowane pewną mentalną furtką, której ulegają niestety i Legiony. W Polsce o historii kręci się historycznie.
-
Przy okazji Białego, białego dnia islandzki twórca wydaje się jednak zmienić artystyczny sweter. Najnowszy obraz tonalnie bardzo przecież odbiega od zamkniętych w kontemplacyjnym wyciszeniu Braci. Palmason, mimo momentów zadumanego spowolnienia, przedstawia tu rzeczywistość jak najbardziej przystępną, zachowaną w tempie europejskiej naturalności.
-
W niewyszukanej formie i niekiedy nudnej powtarzalności stanowisk jest przecież metoda, która zaczyna procentować w zderzeniu z empatycznym okiem ludzi stojących za kamerą. Zawarta w Młodym Ahmedzie czułość do przedmiotu podglądania, kontrastująca ze stylistycznym chłodem, od razu ustanawia ekranowe sympatie, uczucia tak niewytłumaczalnie dla widza silne, że żadne późniejsze zachowania i decyzje bohatera nie potrafią już ich zmienić.
Najwyżej ocenione
-
"Nadzy" mieszczą się świetnie w konwencji kina drogi, choć to droga obdarta z początku i końca, droga przez całe życie wąskimi uliczkami śmierdzącymi moczem, zmęczeniem, ubogimi natomiast w satysfakcję. W tym pijackim tangu rodem z "Pętli" Hasa brakuje na całe szczęście osądzania i wytykania palcem.
-
W wymęczonej nowohoryzontowym niewypoczywaniem rzeczywistości tym milej było spotkać Długą podróż dnia ku nocy - film snom dużo bliższy, naturalistyczny w portretowaniu ich złożoności, a przede wszystkim emocjonalnie odpowiadający na nadzieje w spaniu pokładane.
-
W "Niemiłości" Zwiagincew bardzo dogłębnie studiuje psychologicznie każdą z postaci, pozwalając w pełnych emocji monologach odnaleźć nigdy dotąd nieujawnione traumy, a w sugestywnych niedopowiedzeniach zostawia pole do samodzielnego domalowania portretu bohaterów.
-
Warto podkreślić z jaką pieczołowitością reżyser portretuje tutaj Stany Zjednoczone klasy B. Naturalny bezpretensjonalny klimat jest tu chyba jeszcze lepiej wyczuwalny niż w "Mandarynce", bo budowany jest nie na wielkich emocjonalnych dramatach, a na nietworzących konkretniejszej fabuły scenkach z życia, stanowiących obraz pełnej wrażeń zepsutej codzienności.
-
Film zachwycający jakoś tak inaczej niż zazwyczaj, bo niezauważenie wkręcając się w napełnione mnogimi doświadczeniami śledziony, przemieniając grymas zmordowania w potok odsercowych impulsów. Umrzesz jutro, zwycięzca tegorocznej edycji festiwalu Pięć Smaków, poza tym wszystkim zaskoczył jednak chyba najskromniejszym geniuszem wyczulenia.
Najniżej ocenione
-
Reżyser ostrzegał, że to będzie jego najmocniejszy film. Nie sądziłem jednak, że jego moc będzie liczona w sile nienawiści do wszystkiego co nie jest Patrykiem Vegą. I to jest chyba w całej sprawie najsmutniejsze.
-
Dostajemy jedynie mierną powtórkę z "rozrywki", bo jeszcze mniej groźną, mniej interesującą i bardziej niezrozumiałą.
-
Niestety, w Domu otwartym oryginalność kończy się na nazwie netflixowej sekcji.
-
W tym przedziwnym slapstickowym mariażu brutalnych scen mordu i taniej obyczajówki z Disney Kids pobrzmiewa dziwnie znajome echo Ostatniego Władcy Wiatru. I może lepiej, żeby filmowe Fullmetal Alchemist spotkał równie bezbolesny los cichego, szybkiego zapomnienia.
-
Takiego bezwzględnego zimna i braku wyrozumiałości to nawet w lutym nie ma. A co dopiero w bajkach Andersena.
Odrębnie ocenione
-
Dostajemy jedynie mierną powtórkę z "rozrywki", bo jeszcze mniej groźną, mniej interesującą i bardziej niezrozumiałą.
-
Szkoda, że na ciekawym koncepcie wyjściowym Zglińskie Zwierzęta właściwie z miejsca zdychają potrącone bezideową formalną zabawą. Ludzkie dylematy giną gdzieś w tle, niejasności migają ku naprzemiennej uciesze i konsternacji tłumu, a filmowy potencjał dogorywa z każdą kolejną sekundą bolesnego nieuzasadnienia i zmordowania. Na takie przygody dla samych przygód aż szkoda benzyny.
-
Jest filmopodobnym produktem w pełni znaczenia tego słowa. Wycięty wprost z instruktarzu scenopisarstwa dla początkujących, nie oferuje widzom nic poza brakiem wstydu, ale to już coś, gdy mówimy o bijących szczyty popularności produkcjach sygnowanych inicjałami Vegi.
-
Zachowując szczerość nastoletnich relacji, kończy przenosząc wszystkie emocje w strefę kanciastego online'u, tworząc rzeczywistość bliską, ale niezdatną do sercowej aklimatyzacji wśród widzów i na jakimś meta poziomie, cofając kino do drukowanych czasów sprzed wynalezienia kamery.
-
Klapa Dywizjonu 303, kiepski dochód Bitwy pod Wiedniem, ale nawet obecny brak zainteresowania Piłsudskim, to wszystko spowodowane pewną mentalną furtką, której ulegają niestety i Legiony. W Polsce o historii kręci się historycznie.