Jest rok 1994, era hip hopu i butów Air Jordan, a w swojej tętniącej życiem dzielnicy Brooklynu były szeregowiec armii amerykańskiej Noah Diaz robi wszystko, co w jego mocy, aby pomóc utrzymać swoją rodzinę. Nie ma chwili wytchnienia. W wyniku pewnych wydarzeń Noah znajduje się za kierownicą mądrego Autobota, Mirage i jego roboty - Sweepy atakują.
- Aktorzy: Anthony Ramos, Dominique Fishback, Lauren Luna Vélez, Peter Cullen, Ron Perlman i 15 więcej
- Reżyserzy: Steven Caple Jr., Darnell Metayer, Josh Peters
- Scenarzyści: Darnell Metayer, Josh Peters
- Premiera DVD: 16 października 2023
- Ostatnia aktywność: 25 kwietnia
- Dodany: 9 lutego 2020
-
Niezmiennie animowany film sprzed blisko czterdziestu lat pozostaje niedoścignionym wzorem najbardziej udanej produkcji o Transformerach i nic nie wskazuje na to, że ta sytuacja w najbliższym czasie ulegnie radykalnej zmianie.
-
510 czerwca 2023
- 27
- #4
- Skomentuj
-
-
Kawałek przyzwoitej rozrywki. Sympatyczna rozwałka z bardzo solidnymi efektami specjalnymi, mocnym trzecim aktem i dobrą obsadą.
-
6.517 czerwca 2023
- 4
- Skomentuj
-
-
Niestety w Transfomers: Przebudzeniu bestii jest wszystkiego za dużo. W trakcie seansu bawiłem się poprawnie, a film ma kilka dobrych momentów, ale to zdecydowanie za mało, żeby uznać to za dobrze spędzony czas.
-
4.59 czerwca 2023
- 1
- Skomentuj
-
-
I takim właśnie filmem jest "Transformers: Przebudzenie bestii". Pozbawionym jakiejkolwiek oryginalności, męczącym swoją ekspozycją, a do tego jako wstęp do czegoś więcej, podejmującym wiele złych decyzji.
-
To równocześnie zaśnięcie z nudów widza. To jak mozolnie producenci ciągle katują nas szmirami z tej serii to jakiś syzyfowe zaburzenie ku wyciśnięciu ostatnich soków z bajki o transformerach. I tylko szkoda rapującego na początku Method Mana i Wu-Tangu, bo o ile ma się wrażenie, że brakuje raperom pieniędzy, o tyle nie powinni autoryzować swoim logo takich gniotów.
-
Choć "Przebudzenie bestii" okazało się nie tak nadęte jak ostatnie "Transformersy" Michaela Baya, a co za tym idzie lżejsze i przyjemniejsze w odbiorze, zabrakło w nim wszystkiego po trochu.
-
Ogólnie Transformers: Przebudzenie Bestii są raczej kiepskim widowiskiem. Ktoś odwalił kawał dobrej roboty przy choreografii i starcia Autobotów, Maximali i Terraconów wykonane są serio efektownie i spektakularnie. Jednak fabuła jest bardzo prosta i nieangażująca, bohaterowie są nijacy - znamienne jest to, że nie pamiętam imienia praktycznie żadnego z nich.
-
Mimo wielu wad i zawiedzionych nadziei, "Transformers: Przebudzenie bestii" jest niezłą rozrywką z kilkoma bohaterami, dającymi się polubić, i widowiskowymi scenami walk wielkich robotów z kosmosu, które znów próbują uratować nasz świat.
-
Najdziwniejsze, że w obliczu tych wszystkich mankamentów "Przebudzenie bestii" ogląda się raczej bezboleśnie. Regularne skoki między kolejnymi lokacjami czy prostymi dylematami bohaterów napędzają tempo akcji bez nudy, a robotyczne inwokacje o duszy, ojczyźnie i obowiązku potrafią dać perwersyjną kpiarską przyjemność. Gorzej, że nadzieje były przecież inne.
-
Zacny blockbuster, który nie jest świetny. Jest po prostu dobry i cieszy nostalgią!
-
Finalnie jest gdzieś po środku całego uniwersum. To po prostu kolejny film zrobiony według znanego schematu, gdzie roboty nie do końca grają główne role, a przecież powinny.
-
Twórcy kompletnie gubią się w terenie, zapominają o umiejętnościach swoich bohaterów, same zaś roboty zachowują się jak rozkapryszeni dwunastolatkowie prześladowani przez zakompleksionych piętnastolatków.
-
Narzekam, ale muszę zaznaczyć, że obecne na moim seansie dzieciaki bawiły się całkiem dobrze. Ich opiekunowie, jak wnioskuję po ich minach, niekoniecznie. "Przebudzenie bestii" ma też tego pecha, że wchodzi do kin niedługo po "Spider-Manie: Poprzez multiwersum", który bije go na głowę w każdej kategorii. Może "Transformers" powinni raz jeszcze spróbować swych sił w animacji?
-
To kolejne odcinanie kuponów od dochodowej franczyzy - i nic więcej. Potencjał umiejscowienia akcji w latach 90. wystarczył jedynie na wprowadzenie, a potem zaczyna się wyczekiwanie końca.
-
Czuje się, że jest to jednak przybudówka niż napisana od nowa historia. Jednak widać także, że z Transformersów para jeszcze nie opadła i po dwóch poprzednich koszmarkach seria jeszcze ma szansę się odbić.
-
To tytuł skierowany przede wszystkim do fanów serii i miłośników wielkich robotów, które toczą ze sobą zażarte i widowiskowe walki. Twórcy doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego takich starć dostajemy w filmie sporo. Samej historii to tam praktycznie nie ma. Oprimus Prime marzy, by wrócić do domu, ale w ostatecznym rozrachunku musi wybrać pomiędzy starym domem a nową planetą, która go potrzebuje. Widzieliśmy to nie raz i zobaczymy to jeszcze kilka razy.
-
Nie podąża drogą wytyczoną przez Bumblebee, powracając do kiepskiej passy z ostatnich filmów Michaela Baya.