-
Reżyser zaprasza nas w rejs po oceanie własnych emocji. Sprawdza ile możemy wytrzymać: wszechobecną hipokryzję, wyścig szczurów oraz społeczną dulszczyznę.
-
Bez dwóch zdań jest filmem wybitnym. Na pewno będziemy o nim jeszcze pisać.
-
Wiele jest w "Niemiłości" Andrieja Zwiagincewa przejmujących scen, dotykających najbardziej utajonych ludzkich bolączek, lecz chyba tylko na początku filmu reżyser potrafi wyryć na twarzy widza tak przedziwny uśmiech, niebędący w swej istocie wykwitem dobrego samopoczucia, lecz raczej refleksem zakłopotania.
-
Nie jest to najlepszy film Zwiagincewa, ale precyzja z jaką opowiada historię, piękno wizualne, dbałość o detale oraz talent w budowaniu klimatu i tak prezentują poziom, o którym wielu innych cenionych twórców mogłoby tylko pomarzyć.
-
Bez fajerwerków, tanich zagrań, jakichś filmowych wygłupów. Tylko prawda, w kinie dziś rzecz bardzo rzadko uprawiana.
-
Dopracowane kadry kontrastują z brzydotą rzeczywistości - obie płaszczyzny łączy jednak pewna cecha wspólna: przerost ambicji twórców. Szkoda, ponieważ 40-minutowy seans Niemiłości byłby dziełem spełnionym.
-
Zwiagincew ponownie pozostawia widza z niedopowiedzeniami oraz zmusza do samodzielnej analizy dzieła - dzieła pełnego beznadziejności życia codziennego, w którym nie ma miejsca na miłość.
-
8.54 lutego 2018
-
-
Przystępność filmu została osiągnięta dzięki odwadze w sięganiu do narzędzi kina gatunkowego.
-
Chłodny i angażujący dramat filmowy, który sprawdza się równie dobrze odczytywany wprost, jak i na poziomie politycznej metafory.
-
Za świadectwo kunsztu Zwiagincewa trzeba uznać to, że przy konstruowaniu swojej okrutnej wiwisekcji rodzinnej katastrofy uniknął on zredukowania bohaterów do potworów zdolnych jedynie do nienawiści. Pozostają oni paradoksalnie spragnieni miłości, której próbują się nauczyć w nowych związkach.
-
Zwiagincew nie ogląda się na modę i popularne tendencje, nie nadmuchuje problemów, lecz porusza ważny temat, który powszechnie zdaje się być przegapiony.
-
Chociaż twórcę rozliczeniowego "Lewiatana" podejrzewamy o to, że nie wszedł na plan z zamiarem nakręcenia jedynie kameralnej psychodramy, to metafora współczesnej Rosji budowana jest powoli i inteligentnie.
-
W "Niemiłości" Zwiagincew bardzo dogłębnie studiuje psychologicznie każdą z postaci, pozwalając w pełnych emocji monologach odnaleźć nigdy dotąd nieujawnione traumy, a w sugestywnych niedopowiedzeniach zostawia pole do samodzielnego domalowania portretu bohaterów.
-
Bardziej nienawiść i wszystkie jej konsekwencje podane na zardzewiałej tacy. Obyczajowy horror o rozpadzie rodziny. Szczera wiwisekcja, zaskakująca wiele tytułów, które się tego tematu podjęły. Ale nie tak bez skrupułów i bez szansy na oddech, jak u Zwiagincewa.
-
Doskonały obraz o boleśnie niedoskonałych ludziach.
-
Kusi oschłością, będącą w tym przypadku przełożeniem na kadr filmowy ludzkich ułomności.
-
Akcja znakomitej "Niemiłości" toczy się w świecie pozbawionym uczuć. Wbrew pozorom nie chodzi jednak o futurystyczną antyutopię, lecz dobrze znaną nam rzeczywistość, którą przepełnia atmosfera schyłku i rozpadu.
-
Mnie najbardziej ujęły drobne sceny oraz detale dodające Niemiłości nowych warstw interpretacyjnych. Bo to film, nad którym warto się zastanowić. O którym warto porozmawiać.
-
Jest to obraz zdecydowanie wart obejrzenia, bo chociaż napawający strachem i przygnębieniem, to zwracający uwagę na ważne aspekty związane z naszą codziennością, naszym społeczeństwem, jawiącymi się jako obojętne na krzywdę ludzką i uczucia innych, co zwłaszcza w dzisiejszych czasach wydaje się coraz bardziej palącym kłopotem.
-
Rosyjski reżyser zrobił film, który zostaje w pamięci, film bardzo emocjonalny, ale i dosadny w przekazie. Hipnotyzuje on sposobem narracji, uderza w najczulsze miejsca i szokuje realizmem.
-
Świetnie udało się Zwiagincewowi poszerzenie kategorii "niemiłości" na życie społeczne i polityczne. Wprost personalną oziębłość porównuje z obojętnością społeczeństwa, państw i polityków, którzy bez mrugnięcia okiem wysyłają ludzi na śmierć ze względu na swoje własne, partykularne cele.
-
Rosyjski twórca wpisuje posępny dramat nawiązujący do "Eleny" i "Lewiatana", ale bliski także estetyce rumuńskiej nowej fali w swej naturalistycznej obserwacji, w schemat kryminalnego thrillera w amerykańskim wydaniu.
-
Wryje się w serca, dusze i pamięć widzów na długie godziny po seansie, a kto wie, czy nie nawet na dni, tygodnie, miesiące...
-
Momentami nuży, ale nie można odmówić mu precyzji w spostrzegawczym relacjonowaniu codzienności składającej z wielu niedostrzegalnych gestów, umykających chwil...
-
Zwiagincewowi udało się nie przeciążyć widza nihilistycznymi obrazami i ideami. Śmiało mogę polecić go osobom, które mają ochotę zobaczyć ambitne, ale jednocześnie niepretensjonalne kino.
-
Andriej Zwiagincew pokazuje nam Rosję zwesternizowaną, po której bohaterowie snują się przez blokowiska ze smartfonami, wrzucając i przewijając posty na Facebooku, smartfony mają przyklejone do dłoni jak u pasażerów metra, i w której są pokoje dziecięce, zmywarki, mikrofalówki, a bohaterka pije czerwone wino do płaskiego telewizora.
-
Wielkie kino, podejmujące ważkie tematy, dotykające istoty człowieczeństwa, a przy tym dojrzałe artystycznie.
-
W zeszłym roku obejrzałem kilkaset filmów, ale codziennie wyświetla się przed moimi oczami tylko jeden kadr. Ujęcie zza drzwi łazienki w "Niemiłości" zostanie z tyłu głowy kinomanów już na zawsze.
-
Gdy się spojrzy na ten surowy klimat upadku małżeństwa, który zostaje zastąpiony szaleńczą jazdą, w trakcie której małżonkowie będą odkrywać siebie na nowo, to niestety film traci impet. Wtedy też z "Niemiłości" niewiele pozostaje w pamięci.
-
Film o którym ciężko zapomnieć. Trochę diagnozuje nas samych, mieszkających w podobnych blokowiskach.
-
Pozbawiona fałszu i głupkowatości "Niemiłość" od pierwszej minuty zachwyca autentyzmem, nie dając widzowi żadnych szans na skuteczną ucieczkę przed emocjonalnym zaangażowaniem.
-
8.512 lutego 2018
-
-
Pełen stylistycznej perfekcji, będący oceną społeczeństwa. Emanuje rzeczywistością, by pokazać, jak niszczy obojętność.
-
Cały film opiera się na emocjach. Nie wartka akcja, nie błyskotliwe dialogi, ale rozrywające serce emocje zapadają widzowi w pamięć.
-
Zachwyca przede wszystkim przemyślaną i logiczną strukturą.
-
Miło zaskakuje. Choć nie pozostawia złudzeń i nie daje nadziei, to sposób, w jaki portretuje rzeczywistość, przykuwa uwagę, buduje napięcie, a także każe zastanowić się nad stanem otaczającego nas świata.
-
Inteligentny i dobrze wyważony emocjonalnie obraz współczesnej rodziny, w której nie ma problemu z alkoholem, przemocą czy pieniędzmi, ale tylko i aż z miłością.
-
Podczas seansu widz nigdy nie traci uwagi i próbuje posklejać wszystko w całość. Ja nadal składam i myślę po seansie.