
Z winem do kina
Źródło-
104recenzje
-
89ocen
-
71pozytywnych
-
18negatywnych
-
7.2średnia
-
80%pozytywnych
-
0.6odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Lowery swoim prostolinijnym, rozkosznie optymistycznym filmem sprawia, że nawet ci, którzy odeszli od srebrnego ekranu w stronę płatnych telewizji serwujących historie z najwyższej półki emocjonalnej, zatrzymają się i zatęsknią za kinem, które wywołuje niczym niezmącony uśmiech na twarzy. Kinem relaksu i pozytywnej energii.
-
Tam, gdzie historia 12-letniego, kochającego gotować chłopaka normalnie zamieniłaby się w inspirującą, hollywoodzką baśń o drodze do sukcesu, tam "Chef Flynn" nabiera mrocznego ciężaru blasków i cieni życia pod parasolem apodyktycznej matki.
-
Na tle całej tej mediowej burzy, jaką wywołał, okazuje się zaskakująco wyważony, miarkujący argumenty i skupiony na celnym ich wymierzaniu. To kompromis pomiędzy żartem, przeszywającą grozą, a i nawet wzruszeniem.
-
To ekstrawagancka wariacja na temat legendy o bohaterze z La Manchy i jego giermku Sancho Pansy. To także autotematyczny, filmowy komentarz reżysera do iście don kichotowskiej walki z wiatrakami, jaką artysta przeszedł na drodze od pomysłu do ostatecznej realizacji "dzieła życia". To osobliwa historia jego powstawania.
-
Choć obraz "Ella i John" wzorowo pracuje na wizerunek klasycznego kina drogi, lansując wartości stanu "bycia w podróży" - poznawania nowych ludzi, odkrywania siebie na nowo, poszukiwania pasji życia - to przemyca coś daleko bardziej cennego. Portret pięknych, bo nieudawanych, doświadczonych życiem, niezakłamanych makijażem, pooranych zmarszczkami twarzy, symbolizujących wieloletnie uczucie dwojga ludzi.
Najwyżej ocenione
-
Patrząc z perspektywy lat na "Dogville" - muszę stwierdzić - jego ogromna siła wciąż działa. Do dziś jestem oszołomiony przenikliwym spojrzeniem Duńczyka, a artyzm jego arcydzieła budzi mój szczery podziw.
-
Najlepsze kino sci-fi od lat.
-
Jakkolwiek nie odebralibyście tego interpretacyjnego rozkroku i wróżby, pewne jest jedno. To przepowiednia intrygującej drogi artystycznej.
-
Przypomina symfonię. Dyrygowaną pod batutą wytrawnego mistrza, gdzie każdy instrument ma swoje niebagatelne znaczenie, a żaden z muzyków nie pozwala sobie choćby na nutę fałszu. To symfonia dźwięków, bukolicznych obrazów i rozkosznych detali, które zastygły w wysmakowanych, precyzyjnie zaaranżowanych kadrach.
-
Przykuwa uwagę, hipnotyzuje świadomą swojego mroku stylistyką. Okrucieństwa nazizmu wraz z ich przejawami, przyklejają się do nas w trakcie seansu i paraliżują, jeszcze na długo po wyjściu z kina, nie pozostawiając w spokoju.
Najniżej ocenione
-
Gaspar Noé, choć w "Love" prowokuje realistycznym seksem, to paradoksalnie pod tą wizualną śmiałością nie kryje nic rewolucyjnego.
-
Budując przekonanie, że nie warto rezygnować z życiowych marzeń, tylko za wszelką cenę próbować się z nimi zmierzyć, co chwilę grzęźnie w banałach rodem z telenoweli. Tą swoistą huśtawkę nadziei i rozczarowań ratuje - bez zaskoczeń - wyborne aktorstwo.
-
Co chwilę gubi tempo. Pośród natłoku często dowcipnych pomysłów ginie feeling, tak potrzebny w przywiązaniu widza do komediowego repertuaru.
-
Choć sam widzę w tym filmie sporo zalet czy też ślady niekonwencjonalnego podejścia do tematu piękna, to mnie ten obraz swoim hałasem i wulgarnością formy jednak nie porywa.
-
Na polu estetycznym i aktorskim gra poprawnie i słucha się tego z przyjemnością. Fałsze pojawiają się, gdy przyjrzymy się bliżej scenariuszowi, który wydaje się zbyt wykoncypowany, ale przede wszystkim mało angażujący.
Odrębnie ocenione
-
Film trzymają w ryzach fundamenty, które mimo słabszego scenariusza, Tarantino wciąż ma stabilne.
-
Jakkolwiek nie odebralibyście tego interpretacyjnego rozkroku i wróżby, pewne jest jedno. To przepowiednia intrygującej drogi artystycznej.
-
Na polu estetycznym i aktorskim gra poprawnie i słucha się tego z przyjemnością. Fałsze pojawiają się, gdy przyjrzymy się bliżej scenariuszowi, który wydaje się zbyt wykoncypowany, ale przede wszystkim mało angażujący.
-
Koniec końców pozostaje jednak niedosyt. Tak, jak jedna z psich postaci - Chief - jak zdartą płytę powtarza niczym swoje credo kwestię - ja gryzę - tak wydaje się, że... Amerykanin również. Szkoda tylko, że to zaledwie uszczypnięcie nie w pełni jeszcze uzębionego szczeniaka.
-
Szalony, niepoprawny, nieprzewidywalny, zabawny, inspirujący, inteligentny, burzący stereotypy... długo by tak można wymieniać zalety "Toniego Erdmanna".