-
Z założenia Neon Demon miał być mroczny i perwersyjny, jednak jego schemat fabularny przypomina... licealną historię nastolatki próbującej się odnaleźć w realiach nowego środowiska. Historię może ponurą i z nie najlepszym zakończeniem dla głównej bohaterki, ale właśnie przerysowaną, a co gorsza bez sensownego zamknięcia.
-
Trudno mi Neon Demon skrytykować za cokolwiek. Nie przeszkadzały mi nawet dialogi, na które narzeka większość moich znajomych. Doceniam to, że pierwszy raz naprawdę poczułam, jak to jest być w skórze modelki.
-
Cały ten surrealistyczno-satyryczny arthouse z bohaterami-półmózgami okazuje się być zasłoną dymną, bo opowieść o plastiku i próżności zjeżdża w stronę cudownie taniej, bezczelnej, prowokacyjnej pulpy, z której dumnych byłoby wielu twórców dawnego włoskiego kina gatunków czy amerykańskiej eksploatacji.
-
Pewnie pójdę na to jeszcze raz. Ja tam uwielbiam takie kino - hipnotyzujące, działające na zmysły, o niedookreślonych znaczeniach.
-
Mieszanka wybuchowa, która u jednych wzbudzi zachwyt, a u innych mdłości. Jedno jest pewne - nie wyjdziecie z sali kinowej obojętni.
-
Jeszcze niedawno media donosiły, że Refn chciałby nakręcić ekranizację przygód Wonder Woman. Seans "Neon Demon" może obudzić pragnienie zobaczenia takiej realizacji.
-
Dobre zdjęcia, świetna muzyka i... nic poza tym. Zamiast oczekiwanego hitu, "Neon Demon" w reżyserii Nicolasa Windinga Refna okazał się jedną wielką wydmuszką.
-
Można zarzucić "Neon Demonowi", że o nic w tym filmie nie chodzi i że wszystko jest tu tylko dla chwilowego efektu. Problem w tym, że to film o świecie wielkiej mody, w którym żadne z powyższych oskarżeń nie ma racji bytu.
-
Jest jednym z najgorszych filmów, jakie kiedykolwiek widziałem.
-
Kolejny przykład przerostu formy nad treścią. Filmu, który pod płaszczem efektownych wizualizacji nic ciekawego nie potrafi przekazać. Relacje, konflikty są ukazane tak, jakby stanowiły tylko przeszkodę, by prezentować coraz to bardziej wysmakowane kadry.
-
Choć sam widzę w tym filmie sporo zalet czy też ślady niekonwencjonalnego podejścia do tematu piękna, to mnie ten obraz swoim hałasem i wulgarnością formy jednak nie porywa.
-
Po kilku minutach wiesz, że film dobrze skończyć się nie może, żołądek przez blisko dwie godziny masz ściśnięty, a serce bije jak oszalałe pod natłokiem hipnotycznej muzyki, migających świateł i wszechobecnej psychodeli.
-
Szkoda, że widzowie festiwalu w Cannes pozwolili sobie wmówić, że "The Neon Demon" to porażka reżyserska Refna. Stwierdzenie, że film jest ładny i pusty tak samo jak jego postacie, samo w sobie wydaje się bezmyślną kliszą.
-
Jako satyra sprawdza się słabo, jako komentarz - zdecydowanie lepiej.
-
To kino reprezentujące sobą niewiele, pretensjonalne, żenujące, a na domiar złego zimne niczym ciało dziewczyny, które na naszych oczach staje się obiektem nekrofilii.
-
Męczący, przeartyzowany, pretensjonalny, nieudany. I mimo, że znajdziemy w nim mocne i chwytające za gardło momenty, to całość jednak nie jest warta poświęconego czasu.
-
Po ochłonięciu podnoszą się głosy, że dopiero drugie obejrzenie daje satysfakcję. Tylko czy znajdą się chętni?
-
Brak pomysłu na rozwinięcie historii i dalszy los bohaterki.
-
Przyjęta przez reżysera forma opowiadania nie każdemu widzowi przypadnie do gustu, niektórzy zapewne nawet wyjdą z seansu, ale mam dziwne wrażenie, że za kilka lat dla niektórych ta produkcja może być równie kultowa jak wcześniej wspomniane "Showgirls".
-
Jest momentami bardzo zabawny - dialogi celowo ocierają się o śmieszność. Ale przede wszystkim jest szokujący, hipnotyczny i przerażający. Już nigdy na sesje zdjęciowe modelek nie spojrzycie tak samo.
-
Pod tą oślepiającą fasadą niewiele się jednak kryje.
-
Nie idzie na żadne ustępstwa i na pewno podzieli widzów - jednych film zachwyci, inni nazwą go niestrawną papką, ale z pewnością Refnowi należy się szacunek za to, że od początku do końca realizuje swoją wizję.
-
Ktoś powiedział, że "The Neon Demon" to typ filmu "kochasz albo nienawidzisz". Dla mnie jednak to właśnie środek skali jest tym, gdzie widzę obraz.
-
Wielozmysłowe, nowoczesne kino. Intencjonalnie powierzchowne i świadomie umowne. Jeśli tylko mu zaufać - zachwyci.
-
8.322 lipca 2016
-
-
Oglądanie "Neon Demon" można porównać do trwającej do samego rana imprezy, na którą początkowo miało się wpaść "tylko na godzinę" - zapewnia sporo grzesznej przyjemności okupionej lekkimi wyrzutami sumienia i rwącym bólem głowy.
-
Wizualna uczta kontra nieskomplikowana, mało logiczna fabuła - nic nie stanie na przeszkodzie, żeby tytuł ten trafił do kolekcji filmów kultowych niejednego kinomana.
-
Jest jak parkiet nocnego klubu, zawieszonego między snem a jawą, skąpanego w ciepłej krwi i zimnych kolorach, wściekle pulsującego w rytmie psychodelicznej muzyki. Idealne miejsce do Refnowskiego tańca śmierci.
-
Miał być horror z życia modelek, a wyszedł dwugodzinny teledysk z pięknymi kadrami, czasem niezłą muzyką i zerową treścią.
-
Konsekwentnie popycha twórczość Duńczyka w kierunku poetyki snu.
-
Nie, panie Refn. Nie nabierze mnie pan na swoje sztuczki. Doceniam konsekwencję. Doceniam dopracowaną formę filmową i fenomenalną muzykę. Nie dam się jednak omamić tym spektaklem.
-
Nie pozostaje nic innego, jak tylko żywić nadzieję, że wartość merytoryczna kolejnego projektu Refna dorówna zmysłowi plastycznemu reżysera.
-
Jeśli po projekcji filmu czujesz się nieusatysfakcjonowany, jeśli myślisz, że film jest może i pociągający estetycznie, ale pusty, jak miedź brzęcząca albo cymbał grzmiący, to masz rację. Ten film jest dokładnie taki, jak świat w nim przedstawiony.
-
Równocześnie jest bardzo zły i bardzo dobry.
-
Dowód całkowitego pogubienia: reżyser pyszni się, ale do powiedzenia nie ma nic. Nawet jeśli kadry - to operatorce Natashy Braier trzeba przyznać - są piękne.
-
Zdecydowanie jest przerostem formy nad treścią, ale - w odróżnieniu od Tylko Bóg wybacza - tego przerostu chętnie doświadczę kiedyś raz jeszcze.
-
Jest odpychający i nie z inteligentnej przekory, a nowoczesnej metody konstruowania świata terapią szokową i nadużyciami emocjonalnymi.
-
Przez pierwsze pół godziny wieje nudą, a to jeszcze ta faza, w której można mieć nadzieję na rozwój akcji.
-
Jakkolwiek nie zinterpretowalibyśmy całości, spod efektownej fasady wychodzi jednak banał. Kilka szokujących scen i wizualnych błyskotek nie składa się jeszcze w przekonującą fabułę. Nie dodaje również filmowi intelektualnej głębi.
-
Absolutna strata czasu i przerost formy nad treścią.