Czarnoskóry chłopak, obsesyjnie zakochany w hip-hopie z lat dziewięćdziesiątych, próbuje przetrwać w trudnym sąsiedztwie Inglewood.
- Aktorzy: Shameik Moore, Tony Revolori, Kiersey Clemons, Zoë Kravitz, Blake Anderson i 15 więcej
- Reżyser: Rick Famuyiwa
- Scenarzysta: Rick Famuyiwa
- Premiera kinowa: 1 kwietnia 2016
- Premiera światowa: 24 stycznia 2015
- Dodany: 19 lipca 2016
-
Nie jest to film rewolucyjny, nie odmienia kina i nie wprowadza na nowe ścieżki. Ale zarazem jest coś w sposobie jego opowiedzenia, że ma się wrażenie obcowania z czymś nowym i świeżym.
-
Sprawdza się jako niezobowiązujące kino kumpelskie, wizualna recenzja minionej epoki i rodzącej się za nią nostalgii, ale jako opowieść o poszukiwaniu własnego głosu i przekraczaniu społecznych barier film zgłasza pretensje, którym nie jest w stanie sprostać.
-
Kawał solidnie zrealizowanego kina rozrywkowego, który - mimo ograniczenia wydarzeń do afroamerykańskiego podwórka - ma potencjał do stania się sporym sukcesem finansowym zarówno w kraju hamburgerów, jak i po wschodniej stronie wielkiej wody.
-
Czasem przesłanie - nie należy oceniać ludzi na podstawie koloru skóry lub miejsca zamieszkania - jest wykładane zbyt czytankowo, wątek miłosny jest odbębniony, film też nie bardzo wie, jak się skończyć, ale w sumie stanowi całkiem przyjemną niespodziankę.
-
Sympatyczna i imponująca próba połączenia ognia z wodą: szlachetne przesłanie ubrane zostaje w formę sensacyjno-romantycznej zgrywy, w której kolor skóry bohaterów niby ma znaczenie, ale nie do końca.
-
W najciekawszy sposób podsumowujący wizerunek Afroamerykanów, który przez ostatnie dziesięciolecia wykształciła popkultura.
-
Jest jak dobry album, którego słucha się z przyjemnością od początku do końca - żadnych wypełniaczy. A gdy już zabrzmią ostatnie dźwięki, od razu ma się ochotę włączyć całość od początku.
-
Jest wysmakowanym pastiszem kina gangsterskiego minionych dekad. Komedia i dramat łączą się tu w idealnych proporcjach, a śmiech potrafi ustąpić miejsca zastanowieniu się nad sytuacją czarnych, która pomimo upływu czasu może wcale nie jest tak skrajnie odmienna od tej z dawnych dni.
-
Otrzymujemy mieszankę dojrzałego stylistycznie i emocjonalnie zaangażowanego dzieła, które nie spełnia jedynie roli pierwszorzędnej rozrywki, ale przede wszystkim prowokuje do przemyśleń dotyczących wciąż kontrowersyjnego tematu rasy i postrzegania statusu czarnoskórych w społeczeństwie.
-
Jest świetną rozrywką, jak i wiarygodną refleksją. Co najważniejsze wszystko jest podane w formie niezaprzeczalnie elektryzującej, zabawnej fabularnie zgrywy.
-
Za sam pomysł, odwagę i nieszablonowe podejście do tematu należy się ocena niezła z dużym plusem.
-
Przy całej lekkości całej historii razi tylko jedno: wątpliwe, łopatologiczne przesłanie, wyłożone na talerzu.
-
Świetnie poprowadzona narracja, poczucie humoru, zabawne dialogi, fantastyczny montaż i - last but not least - cała warstwa ikonograficzna: od gangsterskiej dzielni kalifornijskiego Inglewood i złotych łańcuchów po kolorowe ciuchy, jordany oraz nieodłączne walkmany przy pasku.
-
Ogląda się świetnie, jako niezobowiązującą komedię uczniowską o wkraczaniu młodych w dorosłość.
-
Orzeźwiająca dawka pozytywnej energii, zaprawiona doskonałym soundtrackiem, pomysłową reżyserią i stroną techniczną.
-
Pełna niezaprzeczalnego uroku, narkotyzująca energią dawka niezależnego kina z Sundance'owym rodowodem.
-
Ten film nie jest żadną rewolucją, nie zaskakuje nowym stylem opowiadania czy jakimiś niesamowitymi żartami. Nie porusza tak, jak poruszałby dramat z życia biednej dzielnicy. Jest po prostu świeży. Świeży, zabawny i dynamiczny.
-
Miły, lekki i przyjemny. Jego seans nie odmieni waszego życia, ale nie będzie to też czas zmarnowany.