Pod wpływem telefonu od matki byłej dziewczyny Murphy wspomina płomienny romans z Electrą, pełen obietnic, ekscesów i pomyłek.
- Aktorzy: Aomi Muyock, Karl Glusman, Klara Kristin, Ugo Fox, Juan Saavedra i 8 więcej
- Reżyser: Gaspar Noé
- Scenarzysta: Gaspar Noé
- Premiera kinowa: 28 sierpnia 2015
- Premiera DVD: 12 lutego 2016
- Premiera światowa: 20 maja 2015
- Ostatnia aktywność: 17 listopada 2023
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Jeśli Love czymś się broni, to przepięknie sfotografowanymi scenami łóżkowymi i przyjemną, wpadającą w ucho muzyką. Gorzej z aktorami, którzy dobrani byli zapewne według klucza "odwagi", a nie umiejętności. Wypadają bardzo przeciętnie, zresztą nie mają czego grać, gdyż minimalistyczna fabuła przesączona jest sztampowymi dialogami, egzaltowanymi bądź histerycznymi monologami.
-
Noé jako neo-Coelho i arbiter elegancji? Być może. Noé-krętacz? Na pewno.
-
Jeśli macie dwadzieścia lat i szukacie prawd życiowych - może Wam się to spodobać. Jeśli lubicie po prostu ładne panie na dużym ekranie - również. Pan też chyba niczego sobie.
-
Wszystko tu sprowadza się do efektów, które po półgodzinie nudzą, a fabuły i postaci jak nie było - tak do końca nie ma.
-
Na tle tych wszystkich plusów - pięknych kadrów, muzyki, gry aktorskiej oraz, bądźmy szczerzy, bardzo dobrych scen pornograficznych - jeden tylko minus. Reżyser, skupiając się przede wszystkim na fizycznej sferze związku, zaniedbał nieco całą resztę.
-
Gdzieś pomiędzy ładnymi kadrami i wycelowanymi w widza penisami w 3D znajduje się brak czułości wobec naszych niedoskonałości albo chociaż naszego zła, albo oka chociaż oraz uczucie, że film ma jedną, jedyną funkcję - aby się o nim mówiło.
-
Nie ma się co czarować i owijać w bawełnę, Noe przymierzał się do tego od dawna, konsekwentnie rozciągając kolejnymi filmami granice tolerancji odbiorców, w końcu jednak naprawdę to zrobił - nakręcił artystycznego pornola.
-
Pomimo swojej pozorowanej odwagi w ukazywaniu fizycznej strony miłości, kryje w sobie trywialną historię o związku dwojga ludzi, rozbierając go na czynniki pierwsze w bardzo przewidywalny sposób.
-
Nieudany "Love" Gaspara Noégo udowadnia, że pornografia nie może być katalizatorem estetycznych wzruszeń.
-
Film był po prostu nudnawy, za długi i zbyt płytki pod względem fabularnym. Jedynym, co zatrzymało mnie przy ekranie, były pomysłowe ujęcia i pewna estetyka wizualna i dźwiękowa.
-
Noé dociska wprawdzie gaz do podłogi, bo dzięki technice 3D możemy zebrać wytrysk na twarz lub znaleźć się we wnętrzu penetrowanej pochwy, ale niewiele z tego wszystkiego wynika. Szkoda, bo był zarówno pomysł, jak i potencjał.
-
Gdy wrażenie szoku przemija, uwagę zwraca staranność kompozycji ognistych kadrów. Noé wciąż stawia estetykę wyżej niż seks.
-
Gaspar Noé, choć w "Love" prowokuje realistycznym seksem, to paradoksalnie pod tą wizualną śmiałością nie kryje nic rewolucyjnego.
-
"Love" jest dosłowne, sentymentalne i pogrążone w łzawych wspomnieniach minionych kopulacji. Może i reżyser nie sądzi, że miłość = seks, ale ewidentnie wierzy, że aby wzbudzić u widza emocje i zrobić dobry film wystarczy pokazać nieudawany seks.
-
W "Love" nie brakuje błędów, ale niewątpliwie droga obrana przez reżysera "Nieodwracalnego" jest jego własną, bardzo osobistą ścieżką, którą konsekwentnie kroczy od kilku lat. Ma to tę zaletę, że - niezależnie od artystycznych potknięć - znaczenie filmów pozostaje szczere i autentyczne.
-
Gaspar Noe ustami Murphy'ego manifestuje głośno własną teorię kina absolutnego - w założeniu złożonego ze spermy, krwi i łez. Jednak i w tej materii, podobnie do swoich bohaterów, nie jest wstanie utrzymać kompletnej wierności. Tego pierwszego w "Love" jest całkiem sporo, drugiego niewiele, a na to ostatnie, nie ma już zupełnie co liczyć.
-
Zaskakująco ludzki: bohaterowie są kimś więcej niż pożądanym lub pożądającym mięsem. Noé pozwala im prowadzić długie rozmowy, wałęsać się bez celu po ulicy, po prostu: być. Chyba ich lubi.